"Pościg za milionem": MÓWIĄ ALAIN BERBERIAN i FREDERIC FORESTIER, REŻYSERZY
Co przyciągnęło was do projektu Thomasa Langmanna?
Alain Berberian: chciałem pracować z Lanvinem i Poelvoordem, oraz wyreżyserować komedię ‘kumplowską’, która odeszłaby od definicji tego gatunku. Zależało mi na dynamicznej akcji, efektach specjalnych i dobrym humorze.
Frédéric Forestier: POŚCIG ZA MILIONEM to film producencki. Wykorzystano w nim rozwiązania z lat 80., a świeżość zachowano dzięki inteligentnej mieszance stylów. Dzięki prostej historii, wszystko trzyma się razem od początku do końca, jednocześnie z sekwencji na sekwencję czyniąc opowieść bogatszą.
Alain Berberian: Thomas zaczął od klasycznych elementów francuskiego kina, i choć poruszone obrazy bardzo nam się podobały, nie chcieliśmy powtarzać zawartych w nich rozwiązań. Chcieliśmy dać się ponieść szalonemu scenariuszowi, który wzbogacił wyjściowy pomysł i stał się znakomitą podwaliną pod przygodowy film akcji.
Frédéric Forestier: Przekonaliśmy się, że mimo mnogości elementów wszystko układało się w logiczną całość. Pod koniec zabawa wciągnęła już wszystkich. Wkładu aktorów, którzy dali z siebie niezwykle dużo, nie można nie docenić. Potrzebni nam byli wzajemnie się szanujący aktorzy, którzy wiedzieliby, co trzeba zrobić w skrajnych warunkach.
Czy producent służył wam każdą możliwą pomocą?
Frédéric Forestier: Początkowo zamierzaliśmy stworzyć współczesną komedię z dużym rozmachem i pełną oryginalnych sekwencji akcji. Później pojawiły się trudności techniczne, których w przypadku takich obrazów nie da się uniknąć: jak nakręcić scenę z diabelskim młynem, jeżeli mamy na to zaledwie kilka godzin? Jak zapanować nad pościgiem na 25 samochodów? W takich sytuacjach człowiek musi być elastyczny i zgromadzić wokół siebie dobry zespół.
Alain Berberian: Dlaczego podjęliśmy współpracę? Ponieważ mieliśmy napięty harmonogram, musieliśmy szybko pracować. Na szczęście, Fred i ja mamy taki sam gust i podobne podejście do pracy. Między nami nie było żadnych starć.
Frédéric Forestier: Wspólnie analizowaliśmy każdą ze scen i gdy już wiedzieliśmy, jak podejść do zdjęć, każdy reżyserował swoje na własną rękę. Dzięki takiemu rozwiązaniu film pozostał spójny.
Alain Berberian: Fred znakomicie poradził sobie z kaskaderami. Chylę przed nim czoło, ponieważ w ciągu zaledwie kilku dni na diabelskim młynie osiągnął to, co innym reżyserom zajęłoby trzy tygodnie.
Frédéric Forestier: Kluczem do sukcesu było dobre planowanie. Takiej sekwencji nie uda ci się sfilmować, jeżeli wcześniej wszystkiego właściwie nie rozrysujesz, jeżeli nie wykonasz symulacji komputerowej, nie rozdzielisz zadań kaskaderom i nie przemyślisz dodatkowych efektów specjalnych.