"Opowieść o Zbawicielu": DEBRA HANSON O PROJEKTOWANIU KOSTIUMÓW
Projektowanie kostiumów, tak jak pozostałe elementy realizacji filmu, poprzedzono dokładnymi badaniami. Debra Hanson, projektantka kostiumów, wspomina: „Na spotkanie z zespołem doradczym poszłam z listą pytań. Zazwyczaj spędzam mnóstwo czasu w bibliotece na prowadzeniu badań, aby zapewnić dokładność historyczną. Dotyczy to spraw takich jak tekstura materiałów, kolory, próbki barwników, barwniki roślinne, jaka paleta kolorów była wówczas używana, jaki był proces uzyskiwania kolorów, w jaki sposób tkano, jak wyglądały szaty noszone w obrządku. Zapytałam członków zespołu, co im wiadomo na te tematy i jakie przypuszczenia mogą wysnuć.”
„Istnieje bardzo niewielka liczba świadectw tego, jak wówczas się ubierano, zwłaszcza podczas ceremonii religijnych, ale są opisy. Natrafiłam na renesansowe i współczesne rysunki i obrazy ukazujące wyobrażenia artystów na ten temat. To bardzo ciekawe porównanie. Znalazłam np. piętnaście różnych wyobrażeń stroju Wysokiego Kapłana, od historii strojów żydowskich Rubensa, przez renesansowe malarstwo, do współczesnej grafiki. Wszystkie z nich oparte są na tych samych informacjach tekstowych, ale zinterpretowane na różne sposoby. Zdałam sobie wtedy sprawę, że mogę postąpić tak samo, dochowując wierności opisom.”
Najważniejsze dla tworzenia kostiumów było to, co ludzie wówczas nosili i jakiej palety barw używali. „Badanie palety kolorów pozwoliło nam odkryć, jakie rośliny wtedy występowały, ile znano barw, kto farbował tkaniny i kto nosił naturalne tkane materiały. Wykonałam próbki we wszystkich odcieniach kolorów, które opisano w różnych książkach i o których istnieniu wiemy z odkryć archeologicznych, a następnie przedstawiłam je zespołowi doradczemu.”
„Artysta zawsze interpretuje, więc przygotowałam szkice kostiumów wraz z paletą barw, która moim zdaniem najlepiej pasowała do tej historii. Potem pokazano je reżyserowi, producentom i zespołowi doradczemu. Cała ta praca przygotowawcza musiała mieć miejsce przed wybudowaniem czy zakupieniem czegokolwiek. Wszystko musiało pasować do naszego podejścia do tekstu i do dramaturgii filmu. Był to pierwszy krok.”
Hanson współpracowała ze scenografem Donem Taylorem przy tworzeniu kostiumów do filmu. „Don musiał wyjechać do Hiszpanii, gdzie ciężko pracował przy budowaniu planu filmowego. Pokazał mi zdjęcia, więc wiedziałam, jak wygląda tamtejszy krajobraz. Zainspirowałam się tym, że barwniki do tkanin musiały być produkowane z rosnących tam roślin. Użyłam tych samych odcieni, jakie Don wybrał dla swoich krajobrazów.”
„Don Taylor widział moje próbki barwników, a ja widziałam jego kolorystykę. Potem wzorował się na kolorach kostiumów. Przy projekcie na taką skalę trzeba koniecznie współpracować.”
Hanson i jej zespół odpowiadali za stworzenie kostiumów dla około osiemdziesięciu odtwórców głównych ról. Niektórzy z nich potrzebowali wielu kostiumów.
„Do końca zdjęć ubraliśmy 2294 statystów. Oczywiście nie uszyłam ponad dwu tysięcy kostiumów, ale wszystkie noszone przez wiodących aktorów. Zużyliśmy olbrzymie ilości materiału. Jedna spodnia szata wymagała sześć i pół metra tkaniny. Szaty wierzchnie szyto z ponad ośmiu metrów materiału, a na welon trzeba było trzech i pół. Większość materiałów zamawialiśmy w naturalnych kolorach, ponieważ musieliśmy je farbować w specjalny sposób.”
Podczas projektowania kostiumów do OPOWIEŚCI O ZBAWICIELU, Hansen zdawała sobie sprawę, że tworzy stroje dla powszechnie szanowanych postaci z Pisma Świętego. „Postaci te są ikonami kultury zachodniej, odczuwałam więc presję przedstawienia ich zgodnie z faktami historycznymi i wyobrażeniami ikonicznymi. Wydaje się to łatwe, ale tak nie jest. Fizyczność aktora filmowego i jego interpretacja roli inspirowane są przez reżysera. Twórca kostiumów ma w tym pomóc, tworząc coś, co ludzie zaakceptują jako prawdziwe i właściwe. Jego dzieło musi jednocześnie pasować do kontekstu konkretnego filmu.”
„Myśląc o Jezusie Chrystusie, Marii Magdalenie, Marii – matce Jezusa czy Janie Chrzcicielu, trzeba stworzyć ich fizyczne wyobrażenie, poprawny wizerunek. Nie zawsze bierze się on z renesansowych obrazów. Wielką radość daje obserwowanie, jak dojrzewa w trzech wymiarach rzeczywistości. A także uwierzenie w niego, wiedząc, że pobrzmiewają w nim echa obrazów ikonicznych.”