"Operacja Dunaj": POLSKO - CZESKA KOPRODUKCJA
Film Głomba będzie wymyśloną fabułą, która czerpie ze zdarzeń prawdziwych. W czasie inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w sierpniu 1968 roku rzeczywiście pod Złotoryją zaginął polski czołg. Scenariusz Jacka Kondrackiego i Roberta Urbańskiego wychodzi od tego wydarzenia, ale dalej opowiada już fikcyjną - aczkolwiek zabawną i przewrotną - historię o tym, co działo się potem.
"Operacja Dunaj" będzie kręcona w dwóch językach. Na ekranie zobaczymy napisy przy czeskich dialogach, nasi sąsiedzi przy polskich. Premiera planowana jest na 21 sierpnia 2009 roku, równocześnie w Warszawie i w Pradze, dokładnie w kolejną rocznicę haniebnej inwazji.
- To, że zaprosiliśmy do tej produkcji Czechów, jest oczywiste. Nie chcieliśmy wynająć tylko kilku czeskich aktorów - mówi Jacek Głomb. - Chcieliśmy, aby go współtworzyli, bo przecież jest to opowieść o naszych wspólnych losach. Poza tym realizujemy go z dbałością o szczegóły, i czeska pomoc jest nieodzowna, żeby ten film nie przypominał amerykańskich filmów o Rosji, na których wszyscy pękamy ze śmiechu z powodu głupich wpadek wynikających z nieznajomości realiów - dodaje.
- Nawiasem mówiąc, Czesi trochę nam nawet pozazdrościli pomysłu na film. Gdy czytali scenariusz zastanawiali się, dlaczego to oni nie wpadli na taki trop - dodaje Włodzimierz Niderhaus.
Producentem "Operacji Dunaj" ze strony naszych sąsiadów jest Rudolf Biermann, od czasu słynnych "Postrzyżyn" często współpracujący z Menzlem, ostatnio przy produkcji "Obsługiwałem angielskiego króla".
Film zrealizowany został na pograniczu polsko-czeskim, w jednym z tych urokliwych miasteczek, które wyglądają tak samo - choć dzieli je granica, a ludzie w nich mówią różnymi językami. Zrealizowany został z dbałością o szczegół, o realia 1968 roku. Ten bardzo ciekawy, a jednocześnie absurdalny świat może być dla współczesnego widza bardzo atrakcyjny. Dowodem na to są sukcesy innych filmowych powrotów w przeszłość, jak np. Pod jednym dachem i Musimy sobie pomagać Jana Hrebejka, by nie wspominać już o takich polskich klasykach, jak CK dezerterzy.
Czeskie kino przeżywa dziś okres rozkwitu, ma wielu miłośników. Jednocześnie w Polsce istnieje ogromna rzesza odbiorców komedii wojennych - Gdzie jest generał?, Jak rozpętałem drugą wojnę światową - to filmy kultowe. Nasza opowieść chce w sposób umiejętny połączyć te dwie grupy publiczności.