"Oldboy. Zemsta jest cierpliwa": OLDBOY - NOWE OBLICZE KLASYKA
Epicka pod kątem akcji i szokująca pod względem finalnego wydźwięku, historia opowiedziana w koreańskim "Oldboyu" sprawiła, że film ten przeszedł do annałów kina, stając się pozycją obowiązkową zarówno dla miłośników komiksów, jak i fanów intensywnych filmowych uniesień. Fascynacja tą historią rozpoczęła się w późnych latach 90., kiedy Garon Tsuchiya oraz Nobuaki Minegishi stworzyli ośmioczęściową mangę o zamkniętym z nieznanych powodów człowieku, który w swym prywatnym więzieniu posiadał wyłącznie telewizor, służący mu przez kolejne lata za jedynego przyjaciela. Po wyjściu na wolność, mężczyzna rozpoczął śledztwo mające go doprowadzić do odkrycia tożsamości człowieka, który ukradł mu najlepsze fragmenty jego życia oraz dowiedzieć się, co takiego sam zrobił, by zasłużyć na tak niewyobrażalnie brutalną karę. Tak mocne i niepokojące założenie wyjściowe zainspirowało wyśmienitego reżysera Park Chan-Wooka do nakręcenia w 2003 roku filmu z Choi Min-Sikiem w roli głównej, który zaszokował i poruszył cały świat. Obraz ten zadziwiał swą wybuchową konstrukcją - fantastyczną choreografią scen walk, iście hitchcockowskim suspensem oraz atawistycznym rodzajem ekranowej poetyki. Chan-wook został nazwany "Tarantino Wschodu", ale prawda jest taka, że wniósł również do tej niejednoznacznej moralnie historii niespotykany humanizm. Podejmując motyw nieskończoności sposobów na uwięzienie istoty ludzkiej - fizyczne, sytuacyjne lub, co chyba najstraszniejsze, stworzenie sobie własnego więzienia w swoim umyśle - film sprawił, że wielu krytyków i widzów zaczęło analizować tę historię pod kątem metafory życia we współczesnym świecie.
Jednym z fanów "Oldboya" był Spike Lee, zaangażowany społecznie amerykański reżyser, znany w Hollywood ze swoich krytykujących system filmów takich jak nominowany do Oscara "Rób, co należy", "Ona się doigra", "Malcolm X", "25. godzina" oraz przełomowy dokument opisujący spustoszenie po huraganie Katrina: "Kiedy puściły wały: Requiem w 4 aktach". Lee zawsze interesowały mroki ludzkiej duszy i pragnął po raz kolejny, po "Planie doskonałym", spróbować swoich sił w gatunku thrillera. "Oldboy" całkowicie zawładnął jego wyobraźnią. "Nie mogłem się pozbierać", wspomina amerykański reżyser. "To była wyjątkowa historia, posiadała najlepsze elementy thrillera, z tajemnicą i zemstą na czele, a calość została nakręcona w maksymalnie dołujący sposób". Jednakze Lee w najśmielszych nawet snach nie planował nakręcenia amerykańskiej adaptacji filmu. Dopiero gdy przeczytał scenariusz Marka Protosevicha, zrozumiał, że jest w stanie stworzyć własną wizję tej niesamowitej historii. Nie miał zamiaru dorównywać produkcji Park Chan-Wooka, w zamian postanowił nieco odejść od materiału wyjściowego i zaufać własnemu instynktowi. "Ani przez chwilę nie postrzegałem tego projektu jako remake'u", wyjaśnia Spike Lee. "To raczej interpretacja tamtej genialnej historii, którą można przecież przedstawiać na dziesiątki różnych sposobów. Park Chan-wook stworzył film wybitny, ale to również była adaptacja - japońskiej mangi. Mój film był próbą opowiedzenia tej historii na nowy sposób".
Lee postanowił być wierny koreańskiej produkcji, ale w żaden sposób nie kopiować z niej pomysłów. "Gdy zaczęliśmy po raz pierwszy rozmawiać o amerykańskim Oldboyu, Josh Brolin pragnął uzyskać zgodę Park Chan-Wooka, ale on tamten powiedział nam po prostu: "Cokolwiek wymyślicie, nakręćcie własny film", wspomina Lee, który podkreśla, że nie obawiał się przeniesienia historii z gruntu azjatyckiego na amerykański. "Ta opowieść jest tak niesamowita, że sprawdziłaby się w każdym miejscu na Ziemi. Wiedziałem tylko, że nie możemy omijać żadnych trudnych wątków podejmowanych w tamtym filmie". Lee zauważył, że w samym sercu tej historii tkwi koncepcja człowieka sprowadzonego do najprostszych zwierzęcych odruchów, co dało poczatek intensywnej, niesamowitej roli Josha Brolina jako Joe Doucetta. "W zamknięciu Joe cofa się niejako w ewolucji, każdy z nas posiada w sobie takie cechy i robimy wszystko, by je stłumić", wyjaśnia Lee. "Większość cywilizacji uczy ludzi jak sprawować nad nimi kontrolę, nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas ma w środku coś ze zwierzęcia". Nawet gdy Joe poddaje się całkowicie prymitywnym żądzom, Lee postrzega go jako człowieka poszukującego odkupienia, próbującego naprawić wyrządzone szkody. "To film o zemście", podsumowuje Lee, "ale równocześnie historia poszukiwania odkupienia. Na początku widzimy, że Joe jest alkoholikiem i niezbyt dobrym człowiekiem - potrzeba było dopiero dwudziestu lat w izolacji, aby zdołał ujrzeć światełko nadziei". Lee kontynuuje swoją wypowiedź stwierdzeniem, że fani oryginału powinni spodziewać się "czegoś zupełnie innego, a jednak oddającego hołd tamtemu filmowi".