"Nieruchomy poruszyciel": ŁUKASZ BARCZYK
NIERUCHOMY PORUSZYCIEL to termin stworzony przez Arystotelesa. Arystoteles poszukiwał pochodzenia wszelkiego ruchu - zmiany potencjałów, praprzyczyny. Doszedł do wniosku, że przyczyną wszelkiego ruchu musi być Ten, który spoczywa w absolutnym spokoju - NIERUCHOMY PORUSZYCIEL.
Tworząc koncepcję NIERUCHOMEGO PORUSZYCIELA Arystoteles stworzył pierwszą w naszej części świata koncepcję monoteistycznego Boga, Boga rozumianego jako pierwsza przyczyna i ostateczny cel każdego ruchu.
Filozoficzna koncepcja Nieruchomego poruszyciela zainspirowała mnie gdy dostrzegłem ją w naszym życiu. U podstaw naszych poczynań leży potrzeba szczęścia, pragnienie miłości. Te pragnienia są przyczyną naszego działania, podczas gdy celem działania jest doświadczenie miłości, a przez nią osiągnięcie szczęścia. To wzajemne przyciąganie. Istotną cechą tego przyciągania jest fakt, że odbywa się ono w sferach, gdzie nie ma miejsca na oceny etyczne czy moralne. NIERUCHOMY PORUSZYCIEL to miłość w czystej formie, poza możliwością ludzkiego poznania. Człowiek nie może w żaden sposób wyrzec się tej siły, ani się jej przeciwstawić. Jest ona najgłębszą częścią jego natury i determinuje jego działanie w sposób podobny do tego w jaki magnez oddziałuje na metal?
Pragnąc stworzyć na ekranie obraz NIERUCHOMEGO PORUSZYCIELA stanąłem przed trudnym zadaniem przełożenia filozoficznej teorii na praktykę i dynamikę ludzkich zachowań. Po wielu próbach i poszukiwaniach stanąłem w końcu naprzeciw historii autentycznej, która jest jedną z wielu, o których mówi się i pisze w naszym życiu publicznym. To molestowanie seksualne kobiet w pracy, to wykorzystywanie relacji pracodawca i podwładny w celach seksualnych, przepełnione często nie wytłumaczalną przemocą i agresją. Zdarzenia tego typu opisane w prasie posłużyły mi za punkt wyjścia do scenariusza.
Akcja filmu rozgrywa się współcześnie w małym satelitarnym miasteczku, w południowej Polsce, ale mogłaby rozgrywać się wszędzie na świecie. Jej bohaterami są zwykli ludzie ale sposób jej opowiedzenia jest daleki od klasycznej realistycznej narracji. Przestrzenią, w której rodzą się przedstawione w filmie obrazy jest wyobraźnia głównych bohaterów: Mężczyzny - o pseudonimie Generał, dyrektora fabryki i Teresy, jego podwładnej, która wyzwala w Generale najdziksze instynkty, pragnienia, chęć panowania i posiadania jej na własność.
Wchodzimy w świat, w którym nasi bohaterowie powodowani są instynktami dobywającymi się z wnętrza ich popędowej, tłumionej natury. Czym jest siła, która w sposób tak zdeterminowany warunkuje ich zachowania ? W moim widzeniu tej historii jest to miłość nie znajdująca ujścia pragnienie jej zdobycia staje się źródłem zła.
"Nieruchomy poruszyciel" nie jest filmem realistycznym. Nie chodziło o relacjonowanie siatki zdarzeń. Kolejne sceny łączy nie chronologia faktów, ale chronologia emocji. Cała opowieść zaczyna się jak bajka, od widoku gór na którym można by usłyszeć słowa "za górami, za lasami? była sobie kobieta i był pewien mężczyzna, może całkiem niedawno, może całkiem blisko, może to nasz sąsiad, może brat a może to Ty?"
Bajka jako gatunek przybliża do historii - jest łatwa do rozpoznania i oswojenia ale poprzez konwencję którą stwarza jednocześnie dystansuje widza. Bajkowa stylizacja pozwoliła na przerysowania formalne, na nad-ekspresję w grze aktorów i sugestywne zobrazowanie stanu odurzenia i obłędu, jakiemu ulegają. A najbardziej w naszej pracy zależało nam na zabraniu widza w głąb tej opowieści na prawach jej uczestnika, a nie sędziego - moralisty. Chcieliśmy, żeby widzowie przeżyli, zakochanie, fascynację, odrzucenie i przemoc jako własne. Budowaliśmy ten film z myślą o tym że tak łatwo jest sądzić, a gdyby to nami zawładnęła siła nad którą nie potrafimy zapanować? siła która przychodzi z naszego wnętrza i ubiera się w dobrze znane i lubiane szaty zakochania, miłości? A gdybyśmy znaleźli się nagle w samym środku wywołanego przez tą siłę tajfunu? to jak byśmy postąpili.. ?
Z myślą przede wszystkim o emocjonalnym oddziaływaniu na widza skonstruowana została narracja i ścieżka dźwiękowa filmu. Tak tworzyliśmy postacie - zarówno w sferze gry aktorskiej jak i poprzez kostium. Tak też zaaranżowane zostały przestrzenie w których porusza się wyobraźnia naszych bohaterów. Mieszkanie TERESY - obiektu pożądania wszystkich mężczyzn w "NIERUCHOMYM PORUSZYCIELU" - jest mroczne, lepkie, przypomina jaskinię - jego wnętrze, kształt, kolory rodzaj faktur, przedmiotów były tak dobierane żeby kojarzyły się z wnętrzem kobiecego ciała. Żeby było sensualne, seksualne, wciągające, kuszące i odurzające.
Mieszkanie GENERAŁA jest tego przeciwieństwem. Jest puste, zimne, oddziałuje otwartą formą przestrzeni i intensywnymi płaszczyznami kolorów. W tym wnętrzu bohater jest nagi, samotny. Przestrzeń wyrzuca go na zewnątrz, odpycha . Zastosowanie tak silnej konwencji warunkowało jak wspomniałem także grę aktorów którzy zdecydowali się wejść ze mną w ten świat.
Po przeczytaniu scenariusza każdy znalazł dla siebie swoje motywacje do wejścia w tę historię. Moim zadaniem było zarażenie ich moją optyką, -sposobem patrzenia na tę historię, jej nastrojem.
Jan Frycz stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Wiadomo było że Generał to postać , którą będzie bardzo trudno polubić. A to jest główny bohater filmu. Krzywdzi i sprawia ból wszystkim, którzy go otaczają a mimo to wzbudza rodzaj sympatii a nawet współczucia. To, że zło może być fascynujące i że na złego bohatera patrzymy z zaciekawieniem - jest rzeczą oczywistą, ale nam chodziło o to, żeby widz współodczuwał wraz z nim. Jankowi to się udało. Jak? To już jest jego słodka tajemnica.
Marieta Żukowska, filmowa Teresa miała znacznie mniejsze doświadczenie niż Janek. To była jej pierwsza duża rola w filmie. Zagrała kobietę starszą i dojrzalszą od siebie o kilka lat. Stworzyła dziwną mieszankę uwodzicielki i ofiary, postaci skrajnie niejednoznacznej w sferze ocen moralnych i etycznych. Nie wiemy czy jej współczuć czy ją nienawidzić. Jest fascynująca dla kobiet i mężczyzn. Jest pożądana i wyklęta zarazem. Marieta tworząc tę kreację zrobiła wszystko, czego od niej oczekiwałem. I mam wrażenie patrząc dziś na film, że stała się na czas filmu Teresą bez reszty.
Chciałem zrobić taki film, jakie sam lubię oglądać. Taki, za jakim tęsknie, bo bardzo rzadko powstają. Bardzo lubię: "Blue Velvet" i Zagubioną autostradę" Davida Lyncha, "Lśnienie" i "Mechaniczną Pomarańczę" Stanleya Kubricka. Te filmy mnie inspirują, zapładniają. Więc pozwoliłem sobie na to żeby te filmy odbiły się w NIERUCHOMYM. Dla jednych jest to bardziej, dla innych mniej widoczne. Dla jednych jest to zabawne, dla innych niedopuszczalne, ale takie reakcje nie mają już dla mnie znaczenia. Miałem zawsze skrupuły w inspirowaniu się cudzą twórczością do momentu, kiedy nie zacząłem się bardziej w nią wgryzać. Zrozumiałem że każdy twórca, którego filmy cenię ma korzenie - w tym co pokochał w kinie, na którym wyrastał. Kiedy oglądam filmy Bergmana widzę w nich Dreyera i Sjostroma, kiedy oglądam Lyncha widzę Wildera i Hitchcocka. Na przykład "Blue Velvet" jest inspirowany filmami "Okno na podwórze" i "W cieniu podejrzenia" Alfreda Hitchcocka, kobieta w białej peruce i ciemnych okularach z "Zagubionej autostrady", nakłaniająca mężczyznę do morderstwa wyjęta jest z filmu "Podwójne ubezpieczenie" Billy Wildera.
To mnie bardzo bawi, to uwalnia. Dostajemy do rąk tysiące światów i mamy nasze własne światy, wynikające z tego, jak uformowało nas życie. Na styku kultury i naszego indywidualnego rozwoju powstaje coś zupełnie nowego - nie podobnego do niczego co istniało przedtem, a jednak nawiązującego do całego ogromu istniejących światów. To bardzo wyzwalające podejście. Świadomość rezygnacji z próżni sprawia mi wiele radości a uważam ze tworzenie musi sprawiać radość. Zrozumiałem, że to co jest jedną z cech różniących nas od twórców ze świata, to ból jaki sprawia nam tworzenie. Mamy obowiązek wymyślić świat na nowo. Nie ma takiej potrzeby. My jesteśmy romantykami a oni żyją w świecie różnorodnych idei i mają cudowną możliwość czerpania z nich i komunikowania się również na nadbudowach, cieszenia się tym ?
Nasza rzeczywistość powoli zmienia się w wielopoziomowy szum. Zadaniem artysty jest ten szum uporządkować. Wyłowić z niego sensy i uformować od nowa. Ale nie wolno udawać, że szumu nie ma, nie wolno go zlekceważyć. Musimy przecież docierać do świadomości ludzi uformowanych przez ten szum. Ludzi, którzy coraz bardziej pragną a ich pragnienia są coraz bardziej niezaspokojone. Ten szum, to rzeka, która ma zaspokoić ludzkie pragnienia. Mój film jest o tym, że nie da się ich zaspokoić. Że każdy łyk rodzi kolejne pragnienia, że przyciągając do siebie szczęście, rozkosz, ściągamy na siebie nieszczęście i cierpienie bo jak dzień i noc są one nierozłączne. Jedyne co nam pozostaje to przestać pragnąć.