Reklama

"Jurassic Park III": CZY ON POTRAFI GRAĆ?

Zaszczepienie strachu w przedstawicielach ‘ludzkiej’ obsady aktorskiej jeszcze bardziej wyeksponowało grę postaci animatronicznych. Jak wspomina Rosengrant: „Stan zawsze uparcie powtarzał - możemy skonstruować te olbrzymie maszyny, ale jeśli nie będą one w stanie grać, to tak naprawdę ich rola zostaje poważnie ograniczona. Samym aktorom znacznie ułatwiło pracę, kiedy zobaczyli na własne oczy ponad dziesięciotonowego stwora, który dosłownie wdarł się na plan filmowy, większość rzeczy tratując na swojej drodze. Aktorzy byli na takie działania bardzo wyczuleni i tym sposobem wytworzyła się swoista relacja między nimi a dinozaurami.”

Reklama

Dla aktora Sama Neilla branżowe określanie stworów mianem ‘kukieł’ jest poważnym nieporozumieniem. Jak twierdzi: „Są to konstrukcje tak wyszukane i tak pełne ekspresji, że człowiek mimowolnie zaczyna je traktować jak żywe stworzenia, prawdziwe osobowości planu filmowego. Każdy z dinozaurów reprezentuje odmienną kombinację inteligencji i pomysłowości osób, które nimi sterują.”

Postaci animatroniczne wykonywały swoje zadania aktorskie wprawiane w ruch przez grupę lalkarzy skupionych wokół urządzenia telemetrycznego, przypominającego wyszukany joystic gier komputerowych. Mowa ciała prehistorycznych jaszczurów i ich ruch wędrowały drogą elektroniczną poprzez komputer, pokazując urządzeniom hydraulicznym co powinny wykonać. Każda z grup lalkarskich (po sześć osób przypadających na T-rexa i Spinosaurusa, cztery dla Velociraptorów) podlegała swojemu liderowi, który kontrolował za pośrednictwem urządzenia telemetrycznego ruchy głowy i szyi. Każde poruszenie dźwignią przeradzało się w zaskakująco realny sposób w skręty górnych partii ciała dinozaurów.

Inna osoba z ekipy lalkarzy miała na sobie swoistego rodzaju urządzenie telemetryczne, określane przez ekipę przydomkiem Waldo, a wyglądem przypominające skrzyżowanie zwykłej marynarki z metalowym plecakiem. Jakikolwiek ruch ręki, dłoni i ramion osoby sterującej widoczny był natychmiast w postaci ruchów modelu animatronicznego. Był on dodatkowo komponowany z pracą grupy wspomagającej, kontrolującej ruchy gałek ocznych, szczęki i języka.

Podobnie jak w przypadku Tyranozaura, tak też pełnowymiarowe Velociraptory otrzymały pewnego rodzaju ‘lifting’ wykonany przez Winstona i jego zespół na podstawie nowych informacji od Hornera. „Każdego roku odkrywamy nowe informacje i szczegóły dotyczące życia i wyglądu dinozaurów”, mówi paleontolog. „Dysponujemy obecnie rekonstrukcjami, które zmusiły nas do częściowej zmiany wyglądu raptorów. Dla przykładu czaszka Velociraptora prezentuje się nieco inaczej niż miało to miejsce w dwóch pierwszych częściach „Jurassic Park”. Mamy również powody sądzić, że zwierzęta te miały pewnego rodzaju upierzenie i ten element został przez nas włączony do ich unowocześnionego wyglądu.”

Według Hornera, Pterandon, w „Jurassic Park III” przedstawiany jako gad latający, jest postacią fikcyjną, do pewnego stopnia tylko zbliżoną do Pterozaura. Producentka Kennedy wyraziła się o nim jako o postaci „ogromnej i przerażającej”, dodając: „Włączyliśmy do filmu scenę z udziałem tych zwierząt i moim zdaniem należy ona do jednych z tych, które nadają filmowi nowego charakteru, dystansujących nieco od poprzednich produkcji.”

Oprócz pełnowymiarowych, dorosłych przedstawicieli świata jurajskiego, których obecność na ekranie wymagała połączenia wysiłków z zakresu animatroniki, lalkarstwa i sterowania komputerowego, artyści współpracujący z Winstonem zaprojektowali i wykonali na potrzeby filmu gniazdo pełne małych Pteranodonów. O ile inne jaszczury, w tym Spinosaurusy, były kontrolowane hydraulicznie, o tyle pisklęta Pteranodonów były sterowane ‘w starym stylu’, za pomocą drążkowych urządzeń sterowych. Na ekranie widzimy pięć piskląt w gnieździe, a do każdego z nich przypisanych było na planie filmowym czterech lalkarzy kontrolujących mechanicznie ich ruchy.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jurassic Park III
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy