Reklama

"Julia wraca do domu": SŁOWO OD REŻYSERA

Film o wyborach i cenach, jakie się za nie płaci, o różnicy między rezygnacją i akceptacją; bohaterka – zwykła, niby niezbyt ambitna, ale namiętna i szczera, nie chce się pogodzić ani z miałkością życia, ani ze słabościami ludzi, których kocha, ani z chorobą i śmiercią dziecka. Buntuje się i walczy. Wydaje jej się, że rzeczywistość można zmienić, jeśli naprawdę kocha się, wierzy i działa. I wiele musi przejść, wiele zrozumieć, żeby zaakceptować swoja ludzką kondycję i los, którego nie można zmienić.

Reklama

Nie chciałam, żeby ten film, w którym wiele jest osobistych przeżyć i przemyśleń miał jakiś inny morał, niż ten, że WSZYSTKO JEST ZAWSZE INACZEJ. Stąd też konstrukcja, gdzie wprowadzony na początku temat okazuje się mniej istotny z zetknięciu z następnym wątkiem; kiedy wydaje nam się, że wiemy już, o czym jest ta opowieść, następuje nowy zwrot i znów nowy i dopiero na końcu wszystkie wątki spotykają się znowu i pewna pozorna banalność postaci i sytuacji odkrywa inne niż spodziewane znaczenie.

Zależało mi na prawdzie postaci, na przejrzystości emocjonalnej, styl kamery, montażu zmienia się w zależności od zmian, które dokonuje się w widzeniu i losie bohaterów.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Julia wraca do domu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy