Reklama

"Jak żyć?": REŻYSER O PRACY NAD FILMEM

Wiele osób zadaje mi pytanie, dlaczego na tytuł swojego filmu wybrałem "Jak żyć?".

Pytają czy to nie pretensjonalne, czy nie jestem za młody, żeby rościć sobie prawo do odpowiedzi na takie pytanie.

A mój pomysł polega na tym, że w tym filmie nie szukam odpowiedzi na to "jak żyć", tylko próbuję się zastanowić, czy warto w ogóle o to pytać.

Sama historia to prosta opowieść o trzydziestolatkach żyjących tu i teraz we współczesnej Polsce. Marzeniem jest sprawić, żeby widzowie mogli w postaciach KUBY i EWY odnaleźć swoje problemy, utożsamić się z ich dylematami i decyzjami.

Reklama

Dookoła nich, na każdej ścianie, w każdej telewizji i gazecie znajdują się pozory odpowiedzi na pytanie: jak żyć? Kup to - będziesz piękny, oglądaj to - będziesz mądry, konsumuj - będzie ci się żyło lepiej. I to właśnie stało się impulsem do samego tytułu filmu.

Jak żyć? Sam sobie zadaje to pytanie. I to codziennie.

Minęło pół roku, odkąd w maju 2007 roku eksperci PISF ocenili pozytywnie mój debiut filmowy, a ja wciąż nie mogę w to uwierzyć.

Budzę się codziennie rano i patrząc na ekipę ludzi, których udało mi się pozyskać do realizacji mojej wizji, jestem zadowolony, że robimy film razem, pełni pasji i wiary w sukces projektu.

Wydaje mi się, że okres przygotowań do filmu wykorzystałem w 100 % choć wciąż mi go mało. Próby z aktorami udowodniły, że wybór był słuszny (kreacje Krzysztofa Ogłozy i Anny Cieślak), miejsca dobrane do realizacji filmu to Kraków - moje miasto, w którym mieszkam od lat i coraz ciężej mi z niego wyjechać, a ekipa twórców to ekipa marzeń. Producent pozwala mieć i realizować artystyczną wizję, operator (Paweł Dyllus), z którym pracowałem jeszcze w szkole filmowej świetnie mnie rozumie i podąża za charakterem filmu, a produkcja robi, co może, żebyśmy pracowali w jak najlepszych warunkach.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Jak żyć?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy