"Grindhouse vol.1. Death Proof": STUNTMAN MIKE
Quentin Tarantino ogłosił, że zamierza obsadzić Kurta Russella w roli Stuntman Mike'a podczas Comic-Con (konwentu komiksów, który odbywa się co roku w San Diego), zaledwie na dwa tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć do filmu. Fani Russella, którzy uwielbiają jego kreacje w filmach Ucieczka z Nowego Jorku i Coś na wieść o tym zgotowali aktorowi głośną owację.
Komentarze Tarantino na temat tej decyzji wiążą się ze wspólną dystrybucją Death Proof z Planet Terror. "Wydawało mi się, że jest w tym pewna symetria. Obserwowałem, jak Robert robi swój film i narastało we mnie poczucie, że John Carpenter mógłby nakręcić właśnie coś takiego: obraz pomiędzy Ucieczką z Nowego Jorku a filmem Coś. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości."
Ale obsadzenie Russella miało głębsze motywy niż tylko docenienie jego pracy dla Carpentera. Death Proof pozwolił mu wyjść poza dotychczasowe kreacje i stworzyć wizerunek wcielonego zła, patologicznego mordercy, prawdziwego potwora. Russell tak wspomina swoją rozmowę z reżyserem na temat tej roli: "Quentin powiedział, że chciałby, bym dorzucił tę postać do galerii swoich doskonałych bohaterów. A ja mu odpowiedziałem, że sam tego chcę."
Stuntman Mike oczarowuje, flirtuje i schlebia, by ostatecznie zmienić się w przerażającego maniaka. Stworzenie postaci wyposażonej w tak szeroki wachlarz emocji i o tak głębokich zaburzeniach było dla aktora prawdziwym wyzwaniem. "Praca z Quentinem nad tą rolą była niesamowitym doświadczeniem, czymś zupełnie innym od wszystkiego, co dotychczas robiłem. Podpowiedział mi parę rzeczy, które wziąłem sobie do serca. Istotne jest to, że widz nie widzi gotowego bohatera podczas oglądania filmu. To jego zachowania nadają dopiero zdecydowany kształt postaci."
Na szczęście dla jego filmowych partnerów Russell porzucał skórę Stuntmana Mike'a po zejściu z planu. "Każdego dnia przychodził uśmiechnięty od ucha do ucha, cały czas żartował i dowcipkował z Quentinem. Praca z nim była znakomitą zabawą." - mówi Sydney Poitier.