"Europa": EUROPEJSKA TRYLOGIA VON TRIERA
Gdy W 1984 r. 28-letni Duńczyk Lars von Trier pokazał na festiwalu w Cannes swój debiutancki Element zbrodni, publiczność i krytycy byli zgodni - oto narodziła się nowa gwiazda światowego kina. Jury przyznało filmowi Nagrodę Najwyższej Komisji Technicznej festiwalu. Okazało się ponadto, że Element zbrodni stanowi pierwszą część większego projektu filmowego - trylogii. Druga część, pt. Epidemic powstała w 1987 r. Co prawda znalazła się w konkursie MFF Cannes 1987, ale tym razem ambit-ny Lars von Trier nagrody nie zdobył. Zamyka trylogię Europa, która znów przyniosła deszcz nagród i ostatecznie ugruntowała pozycję Triera jako już wydoroślałego cudownego dziecka, coraz częściej określanego mianem alchemika kina. A zaczęto tak o nim mówić i pisać właśnie po Europie - ekspresjonistycznej, nawiązującej do stylu Fassbindera, a także innego Niemca - Hansa Jürgena Syberberga, trochę już zapomnianego twórcy filmowych oper wizualnych. Wskazywano również na inne pokrewieństwa. Najbardziej oczywiste związane jest z nazwiskiem innego Duńczyka -Carla Theodora Dreyera, który trwale wpisał się do historii sztuki filmowej i jest dla von Triera mistrzem i niedoścignionym wzorem, co twórca Europy podkreślał i podkreśla niemal w każdym wywiadzie. W 1988 r. von Trier nakręcił telewizyjny film pt. Medea, będący rekon-strukcją niedokończonego dzieła Dreyera, stale również współpracuje z filmowcami, którzy Dreyera znali i mieli okazję z nim pracować.
Innym skandynawskim mistrzem, na pokrewieństwo z którym wskazywano przy okazji Europy był Ingmar Bergman, zwłaszcza z okresu Persony i Wieczoru kuglarzy. Gdy film trafił na ekrany amerykańskie, rozpowszechniany pod tytułem Zentropa, spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, przynajmniej prasy, gdyż na szerszą publiczność raczej liczyć nie mógł. Krytycy podkreślali powinowactwa ze stylem Alfreda Hitchcocka, który dla Amerykanów był synonimem europejskości w kinie. Za jeden z najlepszych filmów sezonu uznały Zentropę czołowe pisma kulturalne, docierające do bardziej wyrobionej publiczności, jak np. Village Voice czy Rolling Stone, ale także wpływowe dzienniki, jak International Herald Tribune, USA Today czy Boston Herald.