"Dzieci niebios": REALIZACJA
Pisanie scenariusza „Dzieci niebios” zajęło Majidiemu pięć miesięcy. Autor poświęcał na ten cel osiem, dziewięć godzin dziennie. Pisał z pasją, bo coś mówiło mu, że pomysł jest znakomity. Inspirował się klasycznymi filmami o bezrobotnych z miasta lub o biednych chłopach, takimi jak wspomniane już arcydzieło neorealizmu - „Złodzieje rowerów” Vittoria De Siki, czy późniejsze, niemniej rewelacyjne, „Drzewo na saboty” Ermano Olmiego. Miał również przed oczyma filmy obrazujące trudne dzieciństwo, do których, obok - raz jeszcze - „Złodziei rowerów”, zaliczył takie obrazy jak „My Life As A Dog” Lasse’go Halstroma i „Pelle, The Conueror” Bille’go Augusta (TVP: „Pelle zwycięzca”).
Warto podkreślić, że jakkolwiek cała fabuła „Dzieci niebios” też wyrasta z nędzy bohaterów filmu, Majidi nie pozwala, by odebrała im ona godność i radość dzieciństwa, a tym samym, by przygnębiła widzów.
Znalezienie funduszy na realizację filmu było trudne, częściowo jednak przez to, że miał on pokazać światu zubożałych Irańczyków. Szereg agencji rządowych odmówiło Majidiemu finansowego wsparcia jego projektu. W końcu produkcja „Dzieci niebios” została sfinansowana przez The Institute for the Intellectual Development of Children and Young Adults (Instytut d.s. Intelektualnego Rozwoju Dzieci i Młodzieży).
Zdjęcia do filmu trwały siedemdziesiąt dni. Mjidi po raz pierwszy w swojej reżyserskiej karierze („Dzieci niebios” to jego trzeci pełnometrażowy obraz fabularny; oba wcześniejsze również mówiły o dzieciństwie) zdecydował się na rozstawienie kamer w głównie miejskim pejzażu. Szerokoekranową optyką sfotografował hałaśliwe ulice, wąskie przesmyki, małe sklepy, zatłoczone boiska szkolne oraz zarówno biedne, jak i zasobne dzielnice. Reżyser dbał o to, by sceneria sprawiała wrażenie całkowicie naturalnego środowiska dla rodzeństwa, które stanowi parę głównych bohaterów filmu.