Reklama

"Dawno temu w Ameryce": EUROPEJSKA JAKOŚĆ

Leone, który wykorzystuje amerykańską mitologię i typowe dla tej kultury ikony w warstwie formalnej „Dawno temu w Ameryce” pozostaje spadkobiercą europejskiej poetyki i wystawnego stylu starych mistrzów. Film, w dużej mierze zrealizowany we Włoszech i z udziałem włoskiej ekipy, stanowi piękną, pokrytą delikatna sepią wspomnień, pocztówkę z nieistniejącego już świata. Poszczególne kadry stylizowane są na reporterskie zdjęcia z epoki, niektóre z nich skomponowane są jak piękne obrazy, dzieła same w sobie. Nawet ci, którzy oskarżają Leone o afirmację przemocy, nie są w stanie zaprzeczyć jego formalnemu mistrzostwu i wizjonerskiej wyobraźni.

Reklama

Również scenariusz „Dawno temu w Ameryce”, stworzony przez grupę włoskich rzemieślników pióra, stanowi fabularny majstersztyk i mógłby być elementarzem dla młodych adeptów filmowego pisania. Historia zaczyna się od środka, by rozrastać się, najpierw w przeszłość, potem zaś w przyszłość. Mamy tu kolejno otwierane i zamykane ramy opowiadania, które w niespiesznym rytmie, z dbałością o szczegóły i budowanie nastroju, zapoznają nas z coraz to nowymi obliczami prawdy i opowiadanej historii.

Emocjonalną siłę „Dawno temu w Ameryce” wzmaga muzyka stałego współpracownika Sergio Leone - Ennio Morricone. Urzekający motyw grany przez Gheorghe Zamfira na fletni Pana doskonale współgra z magiczną wędrówką po świecie Noodlesa i zanurza widza w hipnotyczny trans wspomnień bohatera.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dawno temu w Ameryce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy