Reklama

"Anna i król": O KOSTIUMACH

Luciana Arrighi (kostiumolog) współpracowała ściśle z nagrodzoną Oscarem projektantką kostiumów Jenny Beavan nad doborem odpowiedniej palety barw. Pod okiem Beavan uszyto tysiące kostiumów dla aktorów i statystów, w tym 23 żon, 42 konkubin i 58 dzieci króla Mongkuta. Przygotowując się do realizacji spędziła ona wiele czasu w londyńskich i tajlandzkich bibliotekach, zależało jej bowiem na daleko posuniętym autentyzmie. Kostiumy szyto głównie z tajskich tkanin z Chiang Mai.

Wiele uwagi Jenny Beavan poświęciła kostiumom Anny. Jak mówi: „Garderobę Anny Leonowens cechuje uspokajająca prostota. Uważa się za kogoś zwykłego i tak też się ubiera”. Jodie Foster podchwyciła kontrast między wielobarwnym pięknem Syjamu i monotonią wiktoriańskich sukien Anny. Jej zdaniem nie bez znaczenia pozostawał także status majątkowy bohaterki: „Anna nie jest kobietą, która mogła sobie pozwolić na noszenie sukien z tafty. Nosiła suknię dopóki ta nie nadawała się już do noszenia” - mówi.

Reklama

Na tradycyjne sarongi dla tysięcy statystów Jenny Beavan i kierowana przez nią ekipa piętnastu krawcowych zużyła niemal piętnaście kilometrów tajskich tkanin, wśród których były surowe płótna bawełniane, proste jedwabie i drukowane tekstylia. „Tajska moda roku 1862 była ekscentryczna, wzory czerpano skąd się dało” - mówi. „Swój wpływ miały na nią zarówno sąsiednie Indie, jak i Chiny. W grę wchodziły także wpływy kanonów mody francuskiej obowiązującej w okolicznych koloniach, kapelusze noszą więc piętno stylu Ludwika XIV”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Anna i król
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy