Reklama

Kontrowersje wokół Michaela Jacksona: Ofiary gwiazdora idą do sądu!

James Safechuck i Wade Robson, bohaterowie dokumentalnego filmu HBO "Leaving Neverland", w którym poruszono kwestie dotyczące Michaela Jacksona, będą mogli domagać się sprawiedliwości na sali sądowej - orzekł sąd apelacyjny w Kalifornii.

James Safechuck i Wade Robson, bohaterowie dokumentalnego filmu HBO "Leaving Neverland", w którym poruszono kwestie dotyczące Michaela Jacksona, będą mogli domagać się sprawiedliwości na sali sądowej - orzekł sąd apelacyjny w Kalifornii.
Wade Robson i James Safechuck twierdzą, że byli molestowani seksualnie przez Michaela Jacksona /HBO

James Safechuck i Wade Robson próbowali w 2013 i 2014 roku doprowadzić do procesu, ale ich pozwy zostały odrzucone ze względu na prawne ograniczenia. Kiedy jednak w 2020 roku gubernator Kalifornii Gavin Newsom rozszerzył przepisy ustawy dotyczącą wykorzystywania seksualnego małoletnich, Safechuck i Robson spróbowali kolejny raz domagać się sprawiedliwości.

Ich pozew z 2021 roku ponownie został odrzucony, jednak teraz kalifornijski sąd apelacyjny unieważnił tamtą decyzję i orzekł, że James Safechuck i Wade Robson mają prawo do jawnego rozpatrzenia ich sprawy na sali sądowej.

Reklama

James Safechuck był dziecięcym aktorem z Simi Valley w stanie Kalifornia. W 1986 roku, jako ośmiolatek, dostał rolę w reklamie Pepsi, której gwiazdą był Jackson. Chłopiec ujął muzyka, który w ciągu kolejnych miesięcy stał się bliskim przyjacielem jego rodziny.

Wade Robson był natomiast członkiem dziecięcego zespołu tańca z Brisbane w Australii. W 1987 roku - w wieku 5 lat - wygrał konkurs taneczny, w którym główną nagrodą było spotkanie z Jacksonem podczas jego koncertu w Brisbane. W 1990 roku Joy, matka Robsona, nawiązała ponownie kontakt z gwiazdorem, który zaprosił całą jej rodzinę na weekend do rezydencji, gdzie narodziła się między nimi przyjaźń.

"Leaving Neverland": Michael Jackson był pedofilem?

Mężczyźni byli bohaterami dokumentalnego filmu HBO "Leaving Neverland" Dana Reeda.

Opowiadali w nim o tym, jak słynny piosenkarz stopniowo zaprzyjaźniał się z nimi i zbliżał do ich rodzin, zyskując zaufanie rodziców. Zaproszenie do posiadłości muzyka Neverland Ranch - pełnej zabawek, słodyczy i kolorów - było dla chłopców spełnieniem dziecięcych marzeń. Według Safechucka i Robsona, to tam doświadczyli nieodpowiednich zachowań ze strony Jacksona. Jak utrzymują, piosenkarz mówił, że to, co się tam działo, powinno pozostać w tajemnicy.

Światowa premiera dokumentu odbyła się w styczniu podczas Festiwalu Filmowego w Sundance. Film wzbudził duże zainteresowanie publiczności i zyskał pozytywne recenzje krytyków. Owen Gleiberman ("Variety") napisał, że dokument Reeda to "opisująca nieodpowiednie zachowania z niepokojącą szczerością opowieść o trudnych doświadczeniach chłopców". Z kolei Daniel Fienberg ("The Hollywood Reporter") uznał "Leaving Neverland" za "wstrząsający" i "rozdzierający serce dokument", który - jego zdaniem - pokazuje, dlaczego "czasami potrzeba czterech godzin, wielu lat i kilku pomyłek, aby w końcu powiedzieć swoją prawdę".

Wiarygodność bohaterów "Leaving Neverland" podważali jednak spadkobiercy zmarłego piosenkarza i część jego fanów. Ich zdaniem Safechuck i Robson są "kłamcami", film Reeda to "publiczny lincz", a przedstawione w nim oskarżenia nie padłyby, gdyby gwiazdor żył. W oświadczeniu, wydanym przez rodzinę Jacksona, przypomniano ponadto, że w 2005 r. piosenkarz został uniewinniony w procesie karnym w sprawie dotyczącej oskarżenia o molestowanie seksualne innego chłopca. Zarówno Safechuck, jak i Robson, zeznali wówczas, że nie byli wykorzystywani seksualnie przez króla muzyki pop. W ocenie Howarda Weitzmana, prawnika rodziny piosenkarza, dokument jest zaś "próbą wyłudzenia setek milionów dolarów od spadkobierców artysty".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Leaving Neverland | Michael Jackson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy