Skandal na 50-leciu słynnego "SNL". Blake Lively niezadowolona z męża
Blake Lively i Ryan Reynolds przechodzą przez jeden z najtrudniejszych kryzysów wizerunkowych. Medialny spór z Justinem Baldonim i nieoczekiwane incydenty, jak ten podczas 50-lecia "Saturday Night Live", sprawiają, że ich małżeństwo i kariera stoją na skraju rozpadu. Lively chyba nie była zadowolona z tego, co powiedział jej mąż podczas urodzin słynnego amerykańskiego programu.
Blake Lively i Ryan Reynolds przechodzą obecnie przez jeden z najtrudniejszych kryzysów wizerunkowych w swojej karierze. Para, która przez lata uchodziła za wzór idealnego małżeństwa i jednych z najmilszych aktorów w Hollywood, zmaga się teraz z licznymi oskarżeniami o kłamstwa i złośliwość. Wszystko zaczęło się od kontrowersji związanych z premierą filmu "It Ends With Us", który okazał się jednym z największych hitów ubiegłego roku, ale równocześnie wywołał ogromny spór wśród członków obsady.
Kiedy Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego o prowadzenie medialnej kampanii mającej na celu zaszkodzenie jej wizerunkowi, jedna ze skandynawskich dziennikarek, która miała do czynienia z gwiazdą, poparła reżysera, twierdząc, że Lively jest naprawdę niemiła. Od tego momentu konflikt między aktorami z "It Ends With Us" tylko się pogłębił. Lively zarzuciła Baldoniemu niewłaściwe zachowanie na planie, a on pozwał ją o zniesławienie i wymuszenie, żądając odszkodowania na kwotę 400 milionów dolarów. W obliczu tej sytuacji, wydaje się, że Ryan Reynolds, mąż Blake, nie powinien był zabierać głosu podczas imprezy z okazji 50-lecia "Saturday Night Live", która słynie z żartów na temat znanych osobowości.
Jak można się było spodziewać, kiedy Reynolds wyszedł przed szereg, prowadzący wydarzenie nie omieszkali nawiązać w żartobliwy sposób do afery, która rozpętała się wokół gwiazdora i jego żonie. Reakcja Blake Lively na wymianę zdań jej męża z prowadzącymi mówi sama za siebie - to raczej nie był zaplanowany moment, a aktorka wyraźnie nie była zadowolona, że jej mąż zabrał głos w sytuacji, która mogła negatywnie wpłynąć na przebieg sprawy sądowej.
Ryan Reynolds w pewnym momencie podniósł rękę do góry, sugerując, że chce coś powiedzieć. Gospodynie urodzin słynnego programu od razu zareagowały: "O, Ryan Reynolds, co tam, jak leci?". Aktor niespodziewanie wypalił: "Świetnie... a dlaczego pytacie, coś słyszałyście?". Zebrani goście wybuchnęli głośnym śmiechem. Za to jego żona wyglądała na przerażoną. Uśmiech natychmiast zniknął z jej twarzy, a wzrok błyskawicznie powędrował na męża, zupełnie jakby chciała powstrzymać go przed dalszą wypowiedzią. Rozweseliła się ponownie dopiero po tym, jak Reynolds zmienił temat.
Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego nie tylko o prowadzenie szkodliwej kampanii medialnej, ale również o molestowanie na planie "It Ends With Us". W swoich zarzutach aktorka wskazuje na niewłaściwe zachowanie reżysera, które miało miejsce podczas pracy nad filmem, co wywołało u niej dyskomfort i zakłopotanie. Sprawa przybrała dramatyczny obrót, gdy obie strony zaczęły prowadzić publiczną wymianę zdań poprzez swoich prawników, którzy ujawnili prywatne wiadomości tekstowe oraz nigdy wcześniej niepokazywane nagrania z planu filmowego.
Z kolei niepewność związana z reakcją Blake Lively na żarty z udziałem jej męża podczas imprezy urodzinowej "Saturday Night Live" pozostaje bez komentarza ze strony jej przedstawicieli. Nie wiadomo, czy ten incydent wpłynie na przebieg rozprawy sądowej, ale z pewnością doda kolejnej warstwy napięcia do sprawy, która już teraz budzi ogromne zainteresowanie mediów.
ZOBACZ TEŻ: Czas odświeżyć! Czy "Pamiętnik" dalej wzrusza?