Przekreślił swoje szanse na Oscara? Afera wokół filmu z Adrienem Brodym
"Brutalista" to bez wątpienia jeden z najlepszych filmów ostatnich miesięcy, co potwierdzają entuzjastyczne opinie krytyków i zdobyte dotychczas nagrody. Produkcja była nawet typowana jako jeden z głównych faworytów w oscarowym wyścigu, jednak w wyniku kontrowersji wywołanych jednym z wywiadów jej szanse na sukces znacząco zmalały. Wokół dzieła Brady’ego Corbeta wybuchła afera związana z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
"Brutalista" w reżyserii Brady’ego Corbeta to historyczna opowieść oparta na scenariuszu, który filmowiec stworzył wspólnie z Moną Fastvold. Film jest międzynarodową koprodukcją Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Węgier. Główną rolę gra w nim Adrien Brody, wcielając się w László Tótha, węgierskiego architekta żydowskiego pochodzenia, który po wojnie emigruje do Stanów Zjednoczonych. Zmaga się tam z trudnościami w realizacji amerykańskiego snu, aż do momentu, gdy zamożny klient odmienia jego życie. W obsadzie znaleźli się także Felicity Jones, Guy Pearce, Joe Alwyn, Raffey Cassidy, Stacy Martin, Emma Laird, Isaach de Bankolé i Alessandro Nivola.
Film miał swoją premierę 1 września 2024 roku na 81. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji, gdzie Brady Corbet zdobył Srebrnego Lwa za najlepszą reżyserię. Produkcja została także uznana za jeden z dziesięciu najlepszych filmów roku przez Amerykański Instytut Filmowy. Na 82. ceremonii Złotych Globów "Brutalista" zdobył trzy nagrody, w tym za najlepszy film dramatyczny.
Przez ostatnie miesiące projekt Corbeta zachwycał krytyków i był zdecydowanym faworytem w wielu wyścigach o nagrody filmowe. Głośno mówiono już o jego potencjalnym zwycięstwie oscarowym, jednak niedawno jego szanse stanowczo zmalały.
Wszystko przez wywiad z montażystą filmu - Davidem Jancso, który w rozmowie z RedShark News zdradził, że w produkcji użyto sztucznej technologii.
"W filmie nie ma niczego, co nie zostałoby zrobione wcześniej przy użyciu AI. To po prostu znacznie przyspiesza proces" - mówił otwarcie.
Wyjawił, że w produkcji, w której główną rolę zagrał Adrien Brody, wykorzystano technologię Midjourney, dzięki której zaprojektowano budynki. Symulacje zostały później przerysowane przez artystę i umieszczone w finalnej wersji filmu.
"Używamy AI, aby tworzyć te drobne szczegóły, na które nie mieliśmy pieniędzy ani czasu" - stwierdził David.
Być może nie byłoby takiego zamieszania, gdyby było to jedyne użycie AI w filmie Corbeta. Okazuje się jednak, że twórcy wykorzystali sztuczną inteligencję również do poprawienia głosu głównego aktora. Dzięki Respeecher, programowi do modulacji głosu, został ulepszony język węgierski Brody’ego.
"W większości węgierskich dialogów udzielałem swojego głosu. Bardzo uważaliśmy na zachowanie ich występów. Głównie po prostu zamieniliśmy litery tu i ówdzie" - ujawnił montażysta.
Wypowiedzi Davida Jancso zbulwersowały wiele osób. W sieci zaczęły pojawiać się wypowiedzi użytkowników, którzy twierdzą, że takie zachowanie jest niedopuszczalne, zwłaszcza w filmie, który jest jednym z głównych faworytów w tegorocznym wyścigu oscarowym.
"Wykorzystali sztuczną inteligencję w filmie nie tylko po to, by uniknąć płacenia artystom wizualnym za ich pracę, ale także po to, by manipulować akcentami aktorów, co jest podstawowym aspektem... aktorstwa. To hańba" - napisała jedna z użytkowniczek "X".
Wiele osób jest przekonanych, że takie zabiegi spowodują nieodwracalne zmiany w branży filmowej. Znaczna liczba osób straci pracę i zostanie zastąpiona AI. Zwolennicy sztucznej inteligencji twierdzą jednak, że podobna historia dotyczyła CGI, czyli efektów specjalnych, które są teraz nieodłącznym elementem kina. Czy AI całkowicie wyprze niektóre stanowiska pracy? Tego jeszcze nie wiemy, wiemy natomiast, że przy wielu produkcjach już używa się takich zaawansowanych technologii, nawet jeśli otwarcie się o tym nie mówi.
Zobacz też: Lynne Taylor-Corbett nie żyje. Uznana choreografka miała 78 lat