Reklama

Ikona Hollywood w poruszającym wyznaniu. "Czasem zmagam się z problemem"

Choć przez lata ukrywał swoją diagnozę, dziś mówi o niej otwarcie i z dystansem. Alan Alda, legendarny aktor znany z serialu "MAS*H", opowiada o życiu z chorobą Parkinsona - z humorem i odwagą. Nie ma zamiaru pozwolić, by to go definiowało.

Alan Alda już tego nie ukrywa

Choć jego twarz zna niemal każdy fan klasycznego amerykańskiego kina i telewizji, niewielu wiedziało, że Alan Alda od lat toczy prywatną walkę z Parkinsonem. Aktor, który zasłynął jako błyskotliwy i pełen uroku dr Hawkeye Pierce z kultowego serialu "MAS*H", przez długi czas nie zdradzał światu, że musi mierzyć się z przewlekłą chorobą. Diagnozę usłyszał w 2015 roku, niedługo po zakończeniu pracy na planie filmu "Mostu szpiegów". Miał wtedy 79 lat.

Reklama

Alda postanowił jednak zatrzymać tę wiadomość dla siebie. Przez kolejne trzy lata nie mówił o chorobie nawet najbliższym współpracownikom. Dopiero w 2018 roku przerwał milczenie. Nie z potrzeby sensacji, lecz by opowiedzieć własną historię, zanim zrobi to ktoś inny.

Wielki aktor, cicha walka. Alan Alda o chorobie, która zmieniła wszystko

W rozmowie z amerykańskim portalem People, Alda wyznaje, że z biegiem czasu nauczył się podchodzić do swojej sytuacji w sposób kreatywny. Dziś Alda ma 89 lat i nadal nie rezygnuje z życia zawodowego ani osobistego. Choć choroba wymaga od niego stałej czujności i fizycznej dyscypliny, nie odbiera mu charakterystycznego poczucia humoru. 

"Czasem zmagam się z problemem, który wydaje się nie do rozwiązania, ale gdy się nie poddaję, w końcu mi się udaje. To daje uczucie, jakbym wygrał milion dolarów. To sposób na dobrą zabawkę w kiepskich okolicznościach" - wyznaje.

Otwarcie mówi także o tym, że cierpi na prozopagnozję - rzadkie zaburzenie rozpoznawania twarzy, które dodatkowo komplikuje codzienne interakcje. Mimo to pozostaje pogodny i pełen wdzięczności za to, co ma. Nie użala się nad sobą, zamiast tego szuka „zabawnej strony życia”, nawet w trudnych momentach.

Alan Alda, a właściwie Alphonso Joseph D'Abruzzo, pochodzi z aktorskiej rodziny. Jego ojciec, Robert Alda, był uznanym artystą teatralnym. Młodszy Alda jednak wybrał inną drogę: zamiast desek scenicznych, podbił telewizyjne ekrany. Rola w "MAS*H" przyniosła mu nie tylko sławę, ale i miejsce w historii telewizji. Wielokrotnie był nominowany do nagrody Złoty Glob, którą otrzymał sześciokrotnie, a w 2005 roku został nominowany do Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego za rolę w filmie "Aviator". Dziś, mimo choroby, Alda wciąż pojawia się w mediach i pozostaje autorytetem dla młodszych pokoleń aktorów. Nie tylko dzięki talentowi, ale także odwadze, z jaką mówi o tym, co trudne. 

ZOBACZ TEŻ: 

To miał być tylko film. Zostawił jednak ślady na psychice na całe życie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alan Alda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy