Reklama

Ich kariery przerwała tragiczna śmierć. Aktorzy, którzy odeszli zbyt szybko

Oto aktorzy, których kariery przerwała tragiczna śmierć. Dziś wspominamy ich do dzięki wspaniałemu dorobkowi, który zostawili po sobie.

James Dean

James Dean wystąpił w zaledwie trzech filmach. Jego pierwszą główną rolą na dużym ekranie była postać Cala, zbuntowanego syna, który nie może zdobyć uczucia swojego ojca w "Na wschód od Edenu" (1955) według powieści Johna Steinbecka w reżyserii Elii Kazana.

W tym samym roku do kin wszedł "Buntownik bez powodu", w którym aktor wcielił się w postać głównego bohatera, Jima Starka. To tej roli zawdzięcza swój wizerunek idealisty, którego bunt jest z góry skazany jest na niepowodzenie. Jego ostatnią rolą był "Olbrzym", w którym wcielił się w Jetta Rinka — mężczyznę, który dorabia się wielkiej fortuny na ropie naftowej, ale pieniądze nie dają mu szczęścia.

Reklama

Dean doczekał premiery tylko pierwszego z wymienionych filmów. 30 września 1955 roku zginął w wypadku samochodowym. Jechał Porsche 550 na wyścigi w Salinas w Kalifornii. Miał zaledwie 24 lata. Żałoba, która wybuchła wśród fanów aktora, przypominała tę, którą pod koniec lat 20. wywołała nagła śmierć innego gwiazdora filmowego — Rudolfa Valentino. Dean otrzymał pośmiertnie dwie nominacje do Oscara — za "Wschód do Edenu" i "Olbrzyma". 

John Belushi

Urodzony w 1949 roku John Belushi był jedną z największych gwiazd pierwszych sezonów programu komediowego "Saturday Night Live". Sprawdzał się zarówno w spokojniejszych skeczach, jak i tych, gdzie wcielał się w agresywnych frustratów, niemal wykrzykujących swoje teksty. Podczas swojej pracy w SNL Belushi wykreował wiele znanych postaci. Razem z Danem Aykroydem wymyślił i zagrał postaci Blues Brothers. 

Opuścił skład SNL w 1979 roku. Miał już za sobą jeden filmowy hit. W 1978 roku zagrał jedną z głównych ról w "Menażerii" Johna Landisa, komedii o członkach bractwa studenckiego, którzy żyją od imprezy do imprezy. W 1980 roku razem z Aykroydem odniósł ogromny sukces dzięki pełnometrażowej wersji "Blues Brothers". 

Belushiemu niemal od początku przygody w show-biznesie towarzyszyły narkotyki. Wpływały one na jego zachowanie, przez które wielokrotnie był zwalniany z SNL (by po chwili zostać ponownie zatrudnionym). Podczas kręcenia "Blues Brothers" jego nałóg zaczął się nasilać. Reżyser John Landis przyznał, że z czasem trzeba było walczyć nie tylko o ukończenie filmu, ale także o życie Belushiego.

4 marca 1982 roku aktor odwiedził Berniego Brillsteina, swojego menadżera, i prosił go o pieniądze. Ten w pierwszej chwili odmówił. Belushi wrócił jednak kilka godzin później z tą samą prośbą. Brillstein dał mu pieniądze — miał gości, bał się niezręcznej sytuacji. Następnego dnia aktor już nie żył. Jego ciało znalazł jego trener, który przyszedł na ustalony wcześniej trening. Miał 33 lata. Orzeczono przypadkowe przedawkowanie.

River Phoenix

Przełomem w karierze urodzonego w 1970 roku Rivera Phoenixa była rola w "Stań przy mnie", adaptacji opowiadania Stephena Kinga z 1986 roku. W tym samym roku wystąpił w "Wybrzeżu moskitów" u boku Harrisona Forda. Za rolę w "Straconych latach" (1988) otrzymał nominację do Oscara. Z kolei występ w "Moim własnym Idaho" przyniósł mu Puchar Volpiego podczas festiwalu w Wenecji. 

Błyskotliwą karierę Phoenixa przerwała nagła śmierć z powodu przedawkowania narkotyków. Używki doprowadziły wcześniej do zakończenia jego związku z Marthą Plimpton, którą spotkał na planie "Straconych lat". 30 października 1993 roku Phoenix miał zagrać ze swoim zespołem w klubie nocnym The Viper Room. Towarzyszyli mu między innymi siostra Rain, brat Joaquin i Johnny Depp. Podczas występu aktor dał znać, że nie czuje się najlepiej. Nie przyjął jednak propozycji odwiezienia go do domu. Gdy wyszedł z klubu, upadł na ziemię i dostał konwulsji. Od razu zareagowało jego rodzeństwo — Rain próbowała go reanimować, a Joaquin zadzwonił po karetkę. Phoenix został zabrany do szpitala, jednak lekarzom nie udało się go uratować. Miał zaledwie 23 lata. W 2020 roku Joaquin zacytował wiersz Rivera, odbierając Oscara za rolę w "Jokerze". Później dał swemu synowi imię po tragicznie zmarłym bracie.

Heath Ledger

Urodzony w 1978 roku australijski aktor zwrócił na siebie uwagę publiczności dzięki występowi w hicie dla nastolatków "Zakochana złośnica" z 1999 roku. W 2001 roku potwierdził swój status idola rolą w "Obłędnym rycerzu".

Heath Ledger od początku miał jednak większe ambicje. Szukał trudnych ról i tematów. Pierwszą z nich było "Czekając na wyrok" w którym zagrał najmłodszego członka rodziny pracującej od pokoleń w bloku śmierci w jednym z amerykańskich więzień. W 2005 roku zagrał, obok Jake'a Gyllenhaala, jedną z głównych ról w "Tajemnicy Brokeback Mountain" Anga Lee — poruszającej historii homoseksualnej miłości dwóch kowbojów. Film wzbudził kontrowersje i jednocześnie zachwyt na całym świecie. Kreacja zamkniętego w sobie mężczyzny, który stara się odciąć od targających nim uczuć, przyniosła mu pierwszą nominację do Oscara. 

W 2006 roku otrzymał rolę Jokera w "Mrocznym Rycerzu" Christophera Nolana, wyczekiwanym filmie o przygodach Batmana. Chociaż fani przyjęli jego angaż z rezerwą, wkrótce wszyscy czekali z niecierpliwością na jego interpretację antagonisty Nietoperza. Na jego postaci oparto także cały marketing filmu. W tym czasie aktor zmagał się z bezsennością. Otwarcie mówił, że czasem przesypiał tylko dwie godziny dziennie.

22 stycznia 2008 roku aktora znaleziono nieprzytomnego w jego apartamencie na nowojorskim Manhattanie. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Ustalono, że australijski aktor zmarł w wyniku przypadkowego przedawkowania przepisanych mu leków przeciwbólowych, nasennych i uspokajających. Ledger miał zaledwie 28 lat. Niewiele ponad rok później jego rodzice i siostra odebrali w jego imieniu pośmiertnego Oscara za rolę Jokera.

Philip Seymour Hoffman

Urodzony w 1967 roku Philip Seymour Hoffman uchodził za jednego z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia. Dał się poznać dzięki rolom postaci odrzuconych, zamkniętych w sobie introwertyków, tłamszących sprzeczne emocje. Chociaż w "Boogie Nights", "Happiness", "Magnolii" i "U progu sławy" był na drugim planie, po tych filmach nie dało się go zapomnieć.

Okazjonalnie grywał pierwszoplanowe role. W 2005 roku wcielił się w pisarza Trumana Capote'a, za co otrzymał szereg nagród, w tym Oscara. Swoją wszechstronność udowodnił później w kinie niezależnym, takim jak "Synekdocha, Nowy Jork", oraz blockbusterach, na przykład w "Mission: Impossible III". W dalszej części swojej kariery otrzymał jeszcze trzy nominacje do Oscara — za "Wojnę Charliego Wilsona", "Wątpliwość" i "Mistrza".

Hoffman na początku swojej kariery uzależnił się od narkotyków. Po latach trzeźwości wrócił do nałogu w 2012 roku. 2 lutego 2014 roku został znaleziony martwy w swym apartamencie w nowojorskiej dzielnicy Greenwich Village. Miał 46 lat. W jego ciele znaleziono ślady różnych narkotyków, a także środków nasennych. Stwierdzono, że przyczyną jego śmierci było przypadkowe przedawkowanie. 

Chadwick Boseman

Urodzony w 1976 roku Chadwick Boseman rozpoczął karierę aktorską na początku XXI wieku. Występował gościnnie w serialach telewizyjnych. Przełomem w jego karierze okazał się film "42 - Prawdziwa historia amerykańskiej legendy", w którym zagrał baseballistę Jackie'ego Robinsona. Rok później otrzymał rolę superbohatera Czarnej Pantery, w którego wcielił się cztery razy w latach 2016-2019. Solowy film o przygodach króla Wakandy okazał się ogromnym sukcesem. Był także pierwszą produkcją superbohaterską nominowaną do Oscara za najlepszy film roku. Jednocześnie Boseman rozwijał swoją karierę aktorską. Jej ukoronowaniem była rola w "Ma Rainey: Matce bluesa" (2020). Niestety, nie doczekał jej premiery.

W 2016 roku Boseman dowiedział się, że cierpi na raka jelita grubego. Walkę z chorobą prowadził w tajemnicy. Poddawał się chemioterapii i operacjom w przerwach między zdjęciami do kolejnych produkcji. O swoim stanie nie poinformował nawet włodarzy Marvela. Kevin Feige, producent stojący za "Czarną Panterą" i innymi filmami z serii o "Avengers", otrzymał maila informującego o chorobie Bosemana dniu jego śmierci. Odczytał go, gdy aktor już nie żył.

Boseman wierzył, że uda mu się pokonać nowotwór i do czasu rozpoczęcia zdjęć do kontynuacji "Czarnej Pantery" odbudować masę mięśniową. Zmarł  28 sierpnia 2020 roku w wieku 43 lat. Za rolę w "Ma Rainey: Matce bluesa" uhonorowano go pośmiertną nominacją do Oscara. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy