Aktorzy zwolnieni w trakcie zdjęć. O tych skandalach i nieporozumieniach było głośno
Proces realizacji filmu jest dynamiczny, a twórcy nie są w stanie przewidzieć wszystkiego. Czasem okazuje się, że ktoś nie pasuje do swojej roli, chociaż na castingu wypadł fenomenalnie. W innych przypadkach na jaw wychodzą skandale, a produkcja musi pozbyć się kontrowersyjnego aktora. Oto najgłośniejsze zwolnienia w hollywoodzkich produkcjach.
Po występie w "Leonie zawodowcu" Natalie Portman była jedną z najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia lat 90. Wkrótce udało jej się zdobyć rolę Julii w uwspółcześnionej adaptacji dramatu Williama Szekspira w reżyserii Buza Luhrmanna. Pokonała setki innych kandydatek.
W czasie prób do zdjęć stało się jednak jasne, że nie był to dobry casting. Wynikało to z faktu, że w Romea miał się wcielić 21-letni wówczas Leonardo DiCaprio, który był starszy od aktorki o osiem lat. "Spojrzeliśmy na Leo, który był wysokim, młodym człowiekiem i zdaliśmy sobie sprawę, że Natalie była za młoda. Wypadła świetnie podczas castingu, ale w jej wieku [ta rola] mogła zrobić jej krzywdę" – tłumaczył reżyser w 2022 roku w rozmowie z "New York Times".
"To była skomplikowana sytuacja" – wspominała aktorka. "Ja miałam wtedy 13 lat, a Leonardo 21. Nie wyglądało to dobrze w oczach wytwórni filmowej i reżysera. To była nasza wspólna decyzja, że w tym czasie to po prostu nie wypali". Rolę Julii otrzymała Claire Danes.
Dziś nikt nie wyobraża sobie, by w Aragorna nie wcielił się Viggo Mortensen. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że aktor dołączył do obsady trylogii Petera Jacksona po rozpoczęciu zdjęć.
Pierwotnie w postać miał się wcielić niespełna trzydziestoletni Irlandczyk Stuart Townsend. Aktor zjawił się w Nowej Zelandii, gdzie przez dwa miesiące przygotowywał się do występu. Na chwilę przed pierwszym klapsem został zwolniony. Oficjalne powody tej decyzji nie są znane.
"Ćwiczyłem sceny i trenowałem walkę mieczem przez dwa miesiące, a na dzień przed rozpoczęciem zdjęć mnie zwolnili. A potem powiedzieli mi jeszcze, że mi nie zapłacą, bo z mojego kontraktu wynikało, że nie pracowałem przy produkcji przez wystarczająco długi czas. Ciężko mi się z nimi żyło, więc czułem ulgę, przynajmniej dopóki nie powiedzieli mi, że nie dostanę ani grosza. Nie mam nic dobrego do powiedzenia o ludziach, którzy tym zarządzali, naprawdę nie mam. Reżyser mnie zatrudnił, a potem stwierdził, że lepiej będzie wziąć kogoś starszego ode mnie o 20 lat" – mówił Townsend w 2002 roku w rozmowie z "Entertainment Weekly".
Nieoficjalnie pojawiły się jednak informacje, że przyczyną jego zwolnienia było jego zachowanie wobec członków obsady i ekipy. Townsend miał z nimi bez przerwy wchodzić w konflikt, a także nie przykładać się do treningów. Jackson zdecydował się zastąpić go Mortensenem, który także brał udział w castingu. Aktor musiał szybko podjąć decyzję i zjawić się w Nowej Zelandii następnego dnia. Miał opory, bo czuł się niezręcznie, otrzymując rolę po kimś innym. "Zastanawiałem się, czy spotkam aktora, którego zastąpię. Gdy przybyłem, jego już nie było. Zostałem wrzucony w tę sytuację i pozostało mi tylko dać z siebie wszystko" – wspominał w rozmowie z "Idependent".
W "Krytycznej decyzji" Stuarta Bairda z 1996 roku Steven Seagal wcielił się w dowódcę elitarnego oddziału komandosów, który ma za zadanie zneutralizować porywaczy samolotu pasażerskiego. Pierwszego dnia zdjęć zwrócił się do obsady i ekipy: "Ja tu dowodzę. Moje słowo jest prawem". John Leguizamo, który zagrał jednego z komandosów, uznał to za dowcip i zaczął się śmiać. Seagal szybko rozwiązał nieporozumienie i brutalnie przycisnął go do ściany, przerażając wszystkich obserwujących.
Jak się okazało, gwiazdor krótko rządził na planie. Gdy była żona Seagala oskarżyła go o napaść, Kurt Russell, grający głównego bohatera "Krytycznej decyzji", odmówił dalszej współpracy z nim. W tej sytuacji producenci zdecydowali się zwolnić gwiazdę "Liberatora". Szybko wymyślono scenę, w której głowa jego postaci eksploduje na skutek nagłej zmiany ciśnienia. Seagal, jak zawsze, zaczął kręcić nosem. Argumentował, że jego fani nie zaakceptują takiego zakończenia jego wątku. Szybko opracowano nowe, bardziej heroiczne odejście jego bohatera — byle tylko pożegnać się z nim raz na zawsze.
Z racji jego nagłego zwolnienia scenariusz wymagał poprawek. Seagal grał przecież drugą najważniejszą postać. Nie było możliwości finansowych, by zrealizować od nowa nakręcone już sceny. Zdecydowano, że jego dialogi przypisze się innemu bohaterowi. Wybrano tego, w którego wcielał się Leguizamo. Ten był zachwycony. Gdy kręcono śmierć Seagala, zjawił się na planie, chociaż tego dnia nie brał udziału w żadnej ze scen. Chciał się po prostu napawać odejściem znienawidzonego kolegi z planu. Nazwisko Seagala nie pojawia się w napisach początkowych filmu. Jego wizerunek umieszczono na plakatach tylko na kilku rynkach, m.in. w Niemczech.
Fani opowieści o mężczyźnie, który zakochał się w aplikacji, mogą być zaskoczeni, że początkowo nie mówiła ona głosem Scarlett Johansson. Reżyser i scenarzysta Spike Jonze powierzył tę rolę znanej z "Raportu mniejszości" i "Naszej Ameryki" Samancie Morton. Aktorka była na planie i nagrała wszystkie swoje kwestie. Jednak w czasie montażu Jonze stwierdził, że nie jest to głos, którego szukał.
"Samantha była z nami na planie i była niesamowita. Jednak w czasie postprodukcji zdałem sobie sprawę, że postać i film potrzebują czegoś innego od tego, co stworzyliśmy razem z nią. Więc obsadziliśmy w tej roli Scarlett" – tłumaczył Jonze w rozmowie z "Vulture". "Kocham Samanthę, jesteśmy przyjaciółmi od zawsze i mam nadzieję, że w przyszłości zrealizujemy razem mnóstwo innych rzeczy".
"We wszystkich pieniądzach świata" Ridleya Scotta Kevin Spacey grał miliardera J. Paula Getty'ego, którego wnuk zostaje porwany dla okupu. Ukryty pod tonami charakteryzacji aktor był wymieniany, jako jeden z faworytów do Oscara. Spacey odgrywał także centralną rolę w promocji filmu.
Wtedy pojawiły się oskarżenia wobec aktora, który miał nagabywać młodszych kolegów po fachu i odnosić się nieodpowiednio do członków ekipy. Chociaż Spacey próbował ograniczyć szkody na swoim wizerunku, nikt nie dał mu wiary. Usunięto go z obsady serialu Netfliksa "House of Cards". Natomiast Scott stwierdził, że wszystkie sceny z Gettym zrealizuje jeszcze raz z nowym aktorem. "Podjąłem decyzję w mgnieniu oka. Nie mogłem pozwolić, by zachowanie jednej osoby przekreśliło premierę filmu" – mówił reżyser.
Spaceya zastąpił 88-letni wówczas Christopher Plummer. 22 sceny nakręcono w dziewięć dni. Cztery dni później pierwszą wersję montażową pokazano przedstawicielom Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Plummer otrzymał za swój występ nominację do Złotego Globu. Później miał też szansę na Oscara.