Reklama

Historia jednego filmu: "Gladiator". Kulisy powstania epickiego dzieła Ridleya Scotta

Premiera "Gladiatora" odbyła się w 2000 roku, jednak mimo upływającego czasu film wciąż rezonuje z widzami. Choć realizacja dzieła Ridleya Scotta wymagała wielu poświęceń ze strony zespołu produkcyjnego, nadal jest ono uznawane za fascynujące i przełomowe. Poniższe ciekawostki zza kulis niekwestionowanego hitu sprawią, że porywająca historia Maximusa (Russell Crowe) stanie się dla was jeszcze bardziej wyjątkowa.

Russell Crowe nie był zadowolony ze scenariusza

Choć odtwórca postaci Maximusa nie był pod wrażeniem po przeczytaniu scenariusza, ostatecznie zgodził się na podpisanie kontraktu. Oryginalny materiał był ponoć tak zły, że producenci filmu nie chcieli, by mężczyzna przeczytał go przed oficjalnym spotkaniem z reżyserem. Byli przekonani, że forma tekstu mogłaby go odstraszyć. Aktor skomentował tę sytuację w programie Jimmyego Fallona w 2020 roku.

"Gladiator był w pewnym sensie wyjątkowym doświadczeniem, ponieważ scenariusz, który mieli, był naprawdę nieudany. Był po prostu tak zły, wiesz? Producent nie wiedział jednak, że udało mi się zdobyć kopię. Mówił: 'nie chcę wysyłać ci dokumentu, który mamy, ponieważ nie będziesz chciał na to odpowiedzieć. Chcę cię zachęcić do spotkania z Ridleyem Scottem. Jest rok 180 naszej ery. Jesteś rzymskim generałem i jesteś reżyserowany przez Ridleya Scotta. Pomyśl tylko o tym'" - wspominał Russel Crowe.

Reklama

Ostatecznie aktor wziął udział w tym spotkaniu i został namówiony przez reżysera do podpisania umowy. Zachęciły go przedstawione przez Scotta pomysły i szczegóły całego przedsięwzięcia.

Największe wyzwanie dla Ridleya Scotta

Odtworzenie starożytnego Rzymu było największym wyzwaniem dla Ridleya Scotta. Od momentu, gdy wersja dawnego Rzymu została zaprezentowana w pierwszym zwiastunie "Gladiatora", widzowie mieli pewność, że nie będzie to jedynie połowiczna próba odtworzenia jednego z najbardziej kultowych miast starożytnego świata. Wizjonerskość reżysera do dziś zachwyca, jednak praca nad tym niezwykłym pomysłem wymagała zaangażowania wielu artystów. Ostatecznie wspólnymi siłami udało im się odbudować imperium, co na tamten moment było godnym podziwu przełomem, zdecydowanie wyprzedzającym swoje czasy.

Scott wielokrotnie tłumaczył, że od zawsze uwielbiał kreować światy, niezależnie od tego, czy były to wymyślone lokalizacje w filmach science fiction, czy też konieczne było odtwarzanie miejsc utraconych lub zniszczonych w wyniku upływu czasu. Przy drugim przypadku wymagało to jednak wielu godzin badań, refleksji nad historią i niezwykle wymagającej pracy.

Niespodziewana śmierć Olivera Reeda

Ekipa produkcyjna "Gladiatora" nigdy nie przypuszczała, że dojdzie do śmierci jednej z gwiazd filmu. Tak się jednak niestety stało; Oliver Reed, który wcielał się w rolę Proximo, zmarł podczas kręcenia produkcji na Malcie. Pomimo żałoby wśród współpracowników twórcy musieli odnaleźć sposób na ukończenie dotychczasowej pracy.

W jednym z dodatkowych materiałów wideo, które towarzyszyły wydaniu filmu "Gladiator" na DVD, producent Douglas Wick ujawnił rozważane sposoby na rozwiązanie tej sytuacji. Jeden z planów obejmował powrót i ponowne nakręcenie wszystkiego, co Oliver Reed zagrał przed śmiercią, jednak to kosztowałoby 26 milionów dolarów i opóźniłoby produkcję o kilka tygodni. Zamiast tego, aby dokończyć historię Proximo, ekipa dodała cyfrowo do potrzebnych scen głowę Reeda, bazując na nakręconych wcześniej materiałach. Jak wiemy, ten sposób zadziałał doskonale, ponieważ nikt z widzów nie jest w stanie stwierdzić, które sceny powstały z udziałem aktora, a które zrealizowano już po jego odejściu.

Ekranowi wrogowie zostali przyjaciółmi

Maximus i grany przez Joaquina Phoenixa Commodus są w filmowym świecie śmiertelnymi wrogami. Jak się jednak okazuje, poza ekranem aktorzy zostali bliskimi przyjaciółmi. W jednej z rozmów dla "Variety" Crowe zauważył, że podczas kręcenia "Gladiatora" prasa wciąż zadawała pytania Phoenixowi o śmierć starszego brata, Rivera, który zmarł siedem lat wcześniej.

"Było wielu ludzi w tym dziwnym, dziennikarskim świecie, którzy chcieli po prostu podsycać ogień i ciągle pytali Joaquina o jego brata, a potem o jego relacje ze mną. W pewnym momencie robiliśmy konferencję prasową, a on powiedział coś w stylu: 'Russell traktował mnie jak brata' i to mnie mocno uderzyło" - opowiadał.

Mimo że Russell Crowe i Joaquin Phoenix podążyli różnymi ścieżkami w Hollywood, Crowe przyznał, że nadal z chęcią się spotykają.

Zmienione zakończenie

Początkowo Maximus po wszystkich zmaganiach miał przeżyć, jednak Ridley Scott zmienił zdanie w trakcie pracy na planie. Bohater osiąga swój cel, dokonuje zemsty, nawet jeśli jest to jednoznaczne z zakończeniem jego egzystencji. To satysfakcjonujące, pięknie napisane i nakręcone ujęcie umierającego gladiatora nie było jednak tym, jak fabuła miała się pierwotnie potoczyć. Russell Crowe ujawnił ten fakt podczas rozmowy z "Empire Magazine":

"Pamiętam, jak Ridley podszedł do mnie na planie, mówiąc: 'słuchaj, teraz, kiedy to się wszystko kształtuje, nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, że nadal żyjesz. W tej postaci chodzi o akt czystej zemsty za żonę i dziecko, a kiedy już to osiągnie, co zrobi?'".

W trakcie tego samego wywiadu aktor przyznał, że trudno byłoby mu wyobrazić sobie przyszłość jego bohatera, na przykład pracującego w pizzerii nieopodal Koloseum. 

"On ma jeden cel, którym jest spotkanie z żoną w zaświatach i przeproszenie za to, że nie było go przy niej. I to wszystko" - dodał.

Choć wspaniale byłoby zobaczyć Maximusa w kontynuacji "Gladiatora", prawdopodobnie nie było lepszego i bardziej spektakularnego sposobu na zakończenie jego historii.

***

O cyklu "Historia jednego filmu"

"Historia jednego filmu" pozwala na zgłębienie tajemnic uwielbianych produkcji, które odcisnęły piętno na historii kina. Dziennikarze Interii analizują filmowe hity i odkrywają niesamowite historie stojące za dziełami cieszącymi się statusem kultowych. Śledźcie kolejne teksty, by poznać ciekawostki na temat arcydzieł, które zdobyły uznanie widzów i krytyków na całym świecie.

Zobacz też: Wzruszenia, salwy śmiechu i dobra zabawa. Krytycy są pewni, że to będzie przebój

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gladiator
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy