Reklama

2016 w kinie: Rok niezwykłych zdarzeń

Kino gatunkowe ma za sobą intensywne dwanaście miesięcy. Już od dawna miłośnicy horrorów, thrillerów i fantastyki nie mogli liczyć na taką dawkę strachu, niepokoju i ekscytacji płynącą wprost z dużego ekranu. Obcy, drapieżne monstra, wiedźmy, dzikie zwierzęta, demony, diabły, androidy i psychopaci - to tylko mała część zagrożeń, które czyhały na nas w kinowych salach.

Zjawiska nadprzyrodzone

Zaczęło się jeszcze w styczniu, gdy z festiwalu filmowego w Sundance z nagrodą za reżyserię wyjechał niezależny horror "Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii" Roberta Eggersa. Film z miejsca stał się sensacją. Stonowana, lecz do głębi wstrząsająca opowieść o zamieszkującej skraj lasu rodzinie, którą zaczyna prześladować klątwa, choć do regularnej dystrybucji w polskich kinach nie trafiła, zdobyła spore grono fanów. Osadzony na początku XVII wieku obraz udowodnił też, że to nie efekty specjalne, a umiejętność powolnego budowania nastroju pozwala poczuć prawdziwą siłę oddziaływania diabelskich mocy.

Takiego podejścia od twórców "Czarownicy" mogliby się uczyć autorzy "Obecności 2". W kontynuacji przebojowego horroru z 2012 roku reżyser James Wan postawił na widowiskowe sceny opętania przez demona rodem z kultowego "Egzorcysty". Lewitacja, mówienie różnymi głosami w obcych językach, wyginane ciała i łamane kości - to wierzchołek góry atrakcji przyszykowanej dla widzów. Całe szczęście, że dzięki parze charakternych bohaterów, Edowi (Patrick Wilson) i Lorraine (Vera Farmiga) Warrenom, film nie skończył jako parodia, a jako kawał świetnego, letniego kina.

Reklama

Polowanie na człowieka

Prawdziwymi tegorocznymi niespodziankami stały się jednak dwa znakomite thrillery: "Cloverfield Lane 10" i "Nie oddychaj". Pierwszy z nich okazał się być luźno powiązaną z oryginałem kontynuacją horroru science-fiction "Projekt: Monster" z 2008 roku. W filmie Dana Trachtenberga znacząco ograniczono wątki fantastyczne, stawiając na rozpisaną na trzy postaci opowieść w małej, klaustrofobicznej przestrzeni, gdzie uwięziona po wypadku samochodowym Michelle (Mary Elizabeth Winstead) dowiaduje się od Howarda (doskonały John Goodman) o... końcu świata. Kobieta, zdeterminowana, by przekonać się na własne oczy, co się wydarzyło, rozpoczyna ze swoim pseudo-wybawicielem grę, w której szybko na jaw wychodzi, że Howard nie jest do końca zdrowy na umyśle.

W podobną grę, tym razem z niewidomym weteranem wojennym, w rewelacyjnej interpretacji Stephena Langa, wdaje się w "Nie oddychaj" trójka nastoletnich włamywaczy. I tutaj bohaterowie muszą zmierzyć się z mężczyzną, który wcale nie jest tym, na kogo wygląda. "Nie oddychaj", tak jak "Cloverfield Lane 10", wykorzystuje w pełni walory zamknięcia akcji w ciasnym otoczeniu, gdzie najcichszy krok czy szelest może zdradzić cudzą obecność. Dzięki temu każde spotkanie z antagonistą dziesięciokrotnie zyskuje na znaczeniu, a niepokój postaci udziela się i widzom.

Razem z nieco mniej udanymi, ale wciąż wyróżniającymi się tytułami, takimi jak "Kiedy gasną światła", "183 metry strachu", "Green Room" oraz "Blair Witch", "Nie oddychaj" i "Cloverfield Lane 10" tworzą silną reprezentację tegorocznych filmów, w których celem i ofiarą jest człowiek. Na bohaterów polują w tych dziełach zarówno psychopaci, jak i mroczne monstra, rekiny, a nawet... zwykli, szarzy Amerykanie czczący swoje krwawe święto - czystkę ("Noc oczyszczenia: Czas wyboru").

Nie z tej planety

Nie tylko thrillery i horrory pozytywnie w tym roku zaskakiwały. Także kino science-fiction i fantasy doczekało się kilku wyjątkowo udanych przedstawicieli. Bardzo ciekawym projektem był między innymi spin-off serii o Harrym Potterze - "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć". Film Davida Yatesa - z akcją osadzoną w latach 20. XX wieku w Nowym Jorku - mógł pochwalić się świetnym scenariuszem pióra J.K. Rowling, autorki bestsellerowej sagi o nastoletnim czarodzieju, oraz dopracowaną w detalach warstwą wizualną. Szczególnie wyróżniła się praca twórców efektów specjalnych, którzy na potrzeby filmu wykreowali w komputerach kilkadziesiąt rożnych gatunków magicznych stworzeń.

Jeszcze większe emocje wzbudził "Nowy początek" Denisa Villeneuve'a, obecny w niemal każdym zestawieniu najlepszych produkcji roku. Obraz ze zjawiskową Amy Adams w głównej roli z wyczuciem odświeżył formułę kina o przybyszach z obcej planety. Tym razem zamiast nas atakować, jak miało to miejsce wcześniej chociażby w nieudanej kontynuacji "Dnia niepodległości", kosmici zdecydowali się nawiązać z nami kontakt. Językowe, rewolucyjne podejście do motywu inwazji sprawiło, że "Nowy początek" został uznany za jeden z najświeższych i najbardziej skłaniających do myślenia filmów ostatnich lat.

Oprócz obcych i magicznych stworów na kinowych ekranach gościły też m.in. drapieżne zwierzęta z kolorowej "Księgi dżungli" Jona Favreau, najprawdziwszy smok z "Mojego przyjaciela smoka" Davida Lowery'ego, gigant z "BFG" Stevena Spielberga czy zbuntowany android w znacznie poważniejszej, lecz chłodno przyjętej "Morgan" Luke'a Scotta. Natomiast Johnny Depp straszył znów jako Szalony Kapelusznik w "Alicji po drugiej stronie lustra", podczas gdy Charlize Theron, Jessica Chastain i Emily Blunt rywalizowały o koronę w nijakim "Łowcy i Królowej Lodu". A Mark Wahlberg ratował załogę platformy wiertniczej we wbijającym w fotel, katastroficznym "Żywiole. Deepwater Horizon".

Zagrożenia urojone

Choć klasyczne kino gatunkowe zdecydowanie dominowało, wśród premier znalazło się również kilka ciekawych mieszanek. Spośród polskich dzieł nie sposób zapomnieć o nagrodzonym Srebrnymi Lwami w Gdyni "Jestem mordercą" Macieja Pieprzycy. Emocjonujące połączenie thrillera policyjnego, komedii i dramatu psychologicznego utkwiło nam w pamięci przede wszystkim dzięki mistrzowskim kreacjom aktorskim Arkadiusza Jakubika, Mirosława Haniszewskiego i Agaty Kuleszy. Za to w Hollywood ożywione dyskusje wywołały niepokojące i niełatwe w interpretacji "Zwierzęta nocy" Toma Forda. Wielowątkowa opowieść o przemocy i zemście wprawiła w osłupienie konserwatywnych, a w zachwyt liberalnych krytyków.

Oczywiście nie wszystkie tytuły spełniły pokładane w nich nadzieje. Spośród ambitnych produkcji szczególnie skrajne reakcje wzbudził barwny "Neon Demon" Nicolasa Windinga Refna. Pomimo udziału Emily Blunt zawiodła także adaptacja bestsellera Pauli Hawkins "Dziewczyna z pociągu", a Tim Burton po raz kolejny pokazał, że lata świetności ma już dawno za sobą filmem fantasy "Osobliwy dom Pani Peregrine". Z mieszanymi uczuciami przyjęto też takie dzieła, jak "Jason Bourne", "Star Trek: W nieznane", "Iluzja 2", "Pogromcy duchów" czy "Legenda Tarzana".

Mimo to 2016 rok przejdzie do historii jako jeden z najlepszych okresów dla współczesnego kina gatunkowego. Zwłaszcza, że do kin wszedł właśnie "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie", a na premierę wciąż czekają "Pasażerowie". Zarówno spin-off gwiezdnej sagi, jak i superprodukcja z Jennifer Lawrence i Chrisem Prattem w rolach głównych powinny zapewnić nam odpowiednią ilość emocji wprost na deser po wigilijnej kolacji i znakomitym filmowym roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama