Reklama

Amber Heard nie zapłaci Johnny'emu Deppowi odszkodowania?

Trwający ponad siedem tygodni proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył eksmałżonce, zakończył się werdyktem korzystnym dla gwiazdora "Piratów z Karaibów". Amber Heard została uznana winną zarzucanych jej czynów, w związku z czym ma wypłacić dawnemu ukochanemu wielomilionowe odszkodowanie. Jak zasugerowali tymczasem adwokaci aktora, istnieje szansa, iż zrezygnuje on z zasądzonej kwoty zadośćuczynienia.

Trwający ponad siedem tygodni proces o zniesławienie, który Johnny Depp wytoczył eksmałżonce, zakończył się werdyktem korzystnym dla gwiazdora "Piratów z Karaibów". Amber Heard została uznana winną zarzucanych jej czynów, w związku z czym ma wypłacić dawnemu ukochanemu wielomilionowe odszkodowanie. Jak zasugerowali tymczasem adwokaci aktora, istnieje szansa, iż zrezygnuje on z zasądzonej kwoty zadośćuczynienia.
Johnny Depp i Amber Heard /JB Lacroix /Getty Images

Johnny Depp ma powody do świętowania. 1 czerwca zapadł korzystny dla niego wyrok w procesie o zniesławienie, który wytoczył swojej byłej żonie w związku z jej oskarżeniami o znęcanie się nad nią. Amber Heard, która w opublikowanym w 2018 roku artykule określiła samą siebie jako ofiarę przemocy domowej, została uznana winną zniesławienia eksmałżonka.

Johnny Depp wygrał proces z Amber Heard

Ława przysięgłych zdecydowała, iż gwiazda "Aquamana" ma wypłacić Deppowi zadośćuczynienie w wysokości 15 mln dolarów. Ze względu na obowiązujące w stanie Wirginia regulacje dotyczące odszkodowań za poniesienie strat moralnych, sędzia obniżyła tę kwotę do 10,35 mln. Jednocześnie Heard przyznano 2 mln zadośćuczynienia. Ławnicy uznali, że aktorka w swoim kontrpozwie udowodniła jeden z trzech elementów zniesławienia pod jej adresem. Finalnie będzie więc musiała zapłacić byłemu mężowi 8,35 mln dolarów. W udostępnionym prasie oświadczeniu gwiazda przyznała, że nie stać jej na uiszczenie wspomnianej kwoty, w związku z czym zamierza wnieść apelację.

Reklama

Okazuje się, że sprawa nie jest przesądzona. Jak zdradzili prawnicy Deppa, Heard ma szansę uniknąć zapłacenia sowitego odszkodowania. Goszcząc w programie "Good Morning America", należący do zespołu prawnego aktora Ben Chew i Camille Vasquez zasugerowali, iż gwiazdor "Blow" rozważa rezygnację z zasądzonego mu odszkodowania. Adwokaci aktora podkreślili, że celem procesu nie było dla niego wzbogacenie się kosztem byłej żony, lecz udowodnienie swojej niewinności i odzyskanie dobrego imienia.

Johnny Depp nie chce pieniędzy od Amber Heard

"Panu Deppowi nigdy nie chodziło o pieniądze. Chodziło o przywrócenie mu dobrej reputacji i ten cel osiągnął" - zaznaczył Chew. Jest jednak jeden haczyk. Heard musiałaby zrezygnować z wniesienia apelacji od wyroku. Zapytany wprost przez dziennikarza George'a Stephanopoulosa, czy w przypadku zmiany jej decyzji dojdzie do wspomnianej ugody między zwaśnionymi eksmałżonkami, adwokat odparł, iż wszystko jest możliwe.

"Nie mogę ujawniać więcej szczegółów, gdyż ogranicza mnie tajemnica adwokacka. Stanowisko pana Deppa zostało określone w mowie końcowej" - stwierdził wymijająco.

Prawnicy Deppa dodali, że gwiazdor był "w siódmym niebie", gdy dowiedział się o werdykcie przysięgłych. "Poczuł, jakby cały ten ciężar, który dźwigał na swoich barkach od ostatnich sześciu lat, został nagle zdjęty. Wreszcie ma szansę odzyskać swoje życie" - wyjawił Chew.

"Fakty przemawiały na korzyść pana Deppa, który po raz pierwszy mógł opowiedzieć o tym, co naprawdę działo się w czasie trwania jego małżeństwa z panią Heard. Wyrok mówi sam za siebie" - dodała Vasquez.

Prawniczka aktora odniosła się również do pojawiających się w mediach teorii na temat nadciągającego końca ruchu #MeToo, któremu wygrana Deppa rzekomo zaszkodziła. "Nie zgadzam się z tym. Myślę, że to powinno zachęcić ofiary - zarówno kobiety, jak i mężczyzn - do zgłaszania przemocy. Udowodniliśmy po prostu, że przemoc nie ma płci" - skwitowała Vasquez. Fani Deppa w opublikowanych w mediach społecznościowych postach i komentarzach zasugerowali tymczasem, by nie rezygnował z zasądzonego mu odszkodowania i przekazał je organizacjom wspierającym ofiary przemocy domowej.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy