"To jest zderzenie przeciwieństw". Czym może zaskoczyć nas "Wróbel"?
"Wróbel" to niepospolita komedia, która z dystansem i humorem opowiada o poważnych problemach i ironii życia. Za reżyserię odpowiada Tomasz Gąssowski, z którym redakcja Interii miała przyjemność porozmawiać na 25. LAF w Zwierzyńcu.
W trakcie 25. Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu mieliśmy okazję spotkać się z reżyserem i obsadą filmu "Wróbel". Nie tylko uczestnicy festiwalu mogli zadać gościom pytania. Również redakcji Interii udało się zaprosić reżysera i obsadę na krótką rozmowę. Jednym z naszych gości był Tomasz Gąssowski — wielokrotnie nagradzany reżyser ("Baraż") i kompozytor muzyki filmowej ("Zmruż oczy", "Sztuczki", "Imagine"), a film "Wróbel" jest jego pełnometrażowym debiutem.
Nie ma odpowiedniejszej osoby, do zadania pytania "o czym jest film" niż sam reżyser. Tomasz Gąssowski opowiedział nam, czym w jego oczach jest "Wróbel" oraz na jakie ważne pytania odpowiada.
"Ten film przede wszystkim stawia pytanie: 'czy lepsza jest oswojona samotność, czy lepsza jest nie do końca kontrolowana bliskość?’ Bohater miał trudne dzieciństwo, jakoś się ogarnął w życiu i żyje z dnia na dzień. Choć jest samotny wydaje mu się, że niczego więcej nie potrzebuje. Konfrontacja ze zdarzeniami, które chcą mu ten spokój zaburzyć, jest dla niego nie lada wyzwaniem".
Bardzo istotnym wątkiem filmu jest relacja pomiędzy głównym bohaterem, Remkiem (Jacek Borusiński) i jego nową sąsiadką Marzenką (Julia Chętnicka). Młoda kobieta jest całkowitym przeciwieństwem milczącego i samotnego mężczyzny. A jak tę relację opisałby reżyser?
"To jest zderzenie przeciwieństw, które zazwyczaj jest zabawne. Mamy tutaj spotkanie introwertyka i ekstrawertyka — człowieka, który ceni sobie spokój, swoje rytuały i nagle, ktoś mu wchodzi do domu. Marzenka jest osobą dynamiczną, jej wrażliwość jest inna - nadrabia pomysłowością, sprytem, natomiast nie jest tak uważna jak nasz bohater. To powoduje tragikomiczne zdarzenia, których w filmie lubię szukać".
W trakcie rozmowy Tomasz Gąssowski zdradził także, że scenariusz był pisany dla Jacka Borusińskiego — odtwórcy głównej roli. Dzięki temu, że reżyser i aktor dobrze się znają, możliwe było stworzenie scenariusza praktycznie "szytego na miarę". W wywiadzie przeprowadzonym z Jackiem Borusińskim również usłyszeliśmy, że na planie nie było miejsca na improwizację, bo cokolwiek aktor chciałby dodać od siebie, to już się znajdowało w scenariuszu.
Warto zwrócić uwagę, że w filmie znajduje się wiele elementów komicznych, jednak nie znajdziemy tam przerysowanych gestów czy żartów, których celem jest jedynie rozbawienie widza. Tomasz Gąssowski wyjaśnił, że było to jego zmierzeniem i choć wiele "luźniejszych" momentów było zaplanowanych, to na próżno szukać tanich gagów.
"Tzw. komedie zakładają, że aktor musi grać komediowo - musi robić miny, wytrzeszczać oczy, czy nadmiernie się dziwić, czyli 'włączyć’ tzw. całą ekspresję komiczną. W naszym filmie tego nie było, a jeśli się pojawiło, to zostało od razu wycięte".
Oczywiście nie mogło także zabraknąć pytania o największe wyzwania, przed którymi stanął reżyser, tworząc "Wróbla" i okazało się, że właśnie elementy komediowe oraz wykorzystanie ich do opowiadania o poważnych tematach były swego rodzaju próbą.
"Mówienie o sprawach poważniejszych w lekki sposób jest trudną sztuką. Można w łatwy sposób sprowadzić film do głupawej komedii. Albo, w drugą stronę: jeśli takich zabawnych elementów będzie zbyt mało, zrobi się zbyt dramatyczne. Wtedy taki film o zwykłych rzeczach, zwykłym życiu, który nie będzie miał tego elementu humoru może stać się nudny, błahy, banalny.
Dużym wyzwaniem było też pisanie muzyki do swojego filmu, bo do tej pory pracowałem z reżyserami, którzy naturalnie stawiali mi swoje ograniczenia, które były pomocne. Tutaj miałem dowolność, bo sam ze sobą to uzgadniałem — to było trudne, zwłaszcza że musiałem dzielić obowiązki kompozytora z pracą reżysera. Ale jestem zadowolony — to, co jest dla mnie najważniejsze w muzyce do filmu, żeby podkreślała film, grała z nim i go budowała, pomagała — to się wszystko udało".
Tomasz Gąssowski w kilku słowach zachęcił czytelników Interii do zobaczenia "Wróbla", rekomendując swój pełnometrażowy debiut:
"Jeśli ktoś chciałby obejrzeć film, który go trochę rozbawi, trochę wzruszy, trochę wciągnie historia normalnego życia, jeśli ktoś lubi zobaczyć prowincję w normalnym kształcie, bez dosładzania, ale też bez epatowania patologią, to ja bardzo zachęcam, żeby zobaczył ten film. Jeśli ktoś lubi czeskie kino, lubi wczesne filmy Krzysztofa Kieślowskiego, to bardzo zapraszam - znajdzie coś dla siebie".
"Wróbel" trafił do kin 23 sierpnia 2024 roku, jednak film można było zobaczyć wcześniej na festiwalach, m.in. na Letniej Akademii Filmowej, której 25. edycja odbywała się w Zwierzyńcu. Tomasz Gąssowski w rozmowie z Interią opowiedział, co ceni w takich wydarzeniach.
"Niezwykle cenię sobie festiwale filmowe, które są nastawione na tzw. sztukę filmową i Zwierzyniec zawsze z tego słynął. Byłem tu pierwszy raz w 2003 roku, kiedy jako współproducent i kompozytor muzyki przyjechałem z filmem "Zmruż oczy" Andrzeja Jakimowskiego. Już wtedy pokazywano tu rzeczy fajne, których nie można było zobaczyć nigdzie indziej, ale też takie, które mają swoją wartość".
Remek Wróbel to listonosz i zapalony piłkarz amatorskiej drużyny. Dobiega czterdziestki, jest kawalerem i raczej nie zabiega o towarzystwo innych ludzi. Uwielbia studiować encyklopedię, dzięki czemu ćwiczy swoją świetną pamięć, ale raczej unika technologicznych nowinek takich jak np. Internet. Poza obrotnym, prowadzącym szemrane interesy, przyjacielem Pedrem nie ma na świecie nikogo bliskiego. Do czasu.
Pewnego dnia wszystko się zmienia — jego poukładane życie wywraca się do góry nogami, gdy w sąsiednim domu pojawia się wygadana sąsiadka Marzenka, a w jego życiu dziadek, którego do tej pory nie znał. Remek będzie musiał na nowo nauczyć się jak patrzeć na świat, gdy los podkłada mu elementy układanki, których nie do końca znał, nie do końca chciał.