Reklama

Rozchwytywany aktor wystąpi u koreańskiego reżysera

Dzieła z gatunku science fiction mają to do siebie, że bardzo często poza pokazywaniem skomplikowanego świata przyszłości, są w stanie pochylić się nad kwestiami psychologicznymi. Dzięki temu powstają niemalże filozoficzne projekty, które pogłębiają naturę człowieka, jej kruchy charakter, a także podejmują tematy egzystencjalne, eksplorując bezgraniczne przestrzenie ludzkiej samotności. Czy film o paradoksie nieśmiertelności również wpisze się w podobny paradygmat?

Bong Joon Ho zbiera gromkie brawa

Reżyser, któremu międzynarodową sławę przyniósł film "Parasite", zdobywający cztery Oscary w tym za reżysera oraz film (po raz pierwszy w historii statuetka została przyznana dla filmu nieanglojęzycznego), po dosyć długiej przerwie, razem ze studiem Warner Bros, potwierdził, że w styczniu 2025 roku premierę będzie miał jego najnowszy film "Mickey 17". To opowieść science fiction, która została zapowiedziana na CinemaCon, a po skończonym zwiastunie oklaskom nie było końca. 

Bong Joon Ho to nie jedyne wielkie nazwisko, które będzie brało udział w tym projekcie. Robert Pattinson zagra główną rolę. Ten niezwykle znany aktor swoją dzisiejszą karierę zawdzięcza roli Edwarda w sadze "Zmierzch". Od tamtej pory stara się zerwać z łatką wampira, którą przez długie lata mu przypisywano, a występy w takich dziełach jak: "Lighthouse", "Tenet" czy "Batman" z pewnością sprawiły, iż w końcu zaczęto doceniać jego talent aktorski, a nie rozpoznawalność, jaką zapewniły mu kreacje w filmach dla młodzieży. 

Reklama

Żyj. Giń. Powtórz

To motto pochodzące z innego filmu: "Na skraju jutra", ale to dowodzi, że pomysł, który zamierza wykorzystać Bong Joon Ho pojawiał się już wcześniej. Zacznijmy od tego, że "Mickey 17" będzie adaptacją powieści autorstwa Edwarda Ashtona o nazwie "Mickey 7". Różnice w tytułach nie są przypadkowe, a wszystko jest związane z tym, ile razy bohater umrze. Fabuła obu tych dzieł koncentruje się na przygodach astronauty, który ma za zadanie skolonizować świat o skrajnie nieprzyjaznym środowisku. Jedynym problemem jest to, iż pionier jest zużywalny. Ginie raz po raz, a jego umysł przesyła się ponownie do nowych kopii ciała. 

Sam reżyser w taki sposób odniósł się do liczby 17: "film to adaptacja książki Mickey 7, ale nazwaliśmy go Mickey 17. Ten numer to ilość jego śmierci. Zabijam go o 10 razy więcej. To historia o prostym człowieku. To film science fiction. Chociaż ciężko go tak nazwać, to ludzka opowieść". Zatem możemy się spodziewać, że Robert Pattinson będzie umierał na ekranie wielokrotnie, pytanie, co z tego wyniknie i jakie zagadnienia poruszy twórca. 

"Mickey 17": Ile musimy czekać?

Premiera filmu zapowiedziana jest na styczeń 2025, choć może ona ulec przesunięciu w wyniku jakiś nieprzewidzianych przeszkód. Jednakże już teraz dzieło określa się pretendentem do zdobycia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej w kilku kategoriach. Oprócz Roberta Pattinsona wystąpią: Steven Yeun, Naomi Ackie, Toni Collette, Mark Ruffalo  i Thomas Turgoose. 

Zobacz również: Te filmy powalczą o Złotą Palmę. Magnus von Horn w konkursie głównym!

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Robert Pattinson | Joon-ho Bong
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy