Reklama

Gwiazda kina, ikona stylu. Nikt przed nią tego nie dokonał

Zendaya ma dopiero 27 lat, a na koncie już tyle fantastycznych ról i wybitnych filmów, które zapisały się w historii kina. W krótkim czasie wskoczyła do aktorskiej pierwszej ligi, a także została obiektem zainteresowania milionów fanów na całym świecie. W czwartek na ekranach polskich kin zadebiutowała epicka produkcja "Diuna: Część druga", w której po raz kolejny zachwyciła.

Zendaya ma dopiero 27 lat, a na koncie już tyle fantastycznych ról i wybitnych filmów, które zapisały się w historii kina. W krótkim czasie wskoczyła do aktorskiej pierwszej ligi, a także została obiektem zainteresowania milionów fanów na całym świecie. W czwartek na ekranach polskich kin zadebiutowała epicka produkcja "Diuna: Część druga", w której po raz kolejny zachwyciła.
Zendaya /Samir Hussein /Getty Images

Zendaya urodziła się 1 września 1996 roku w Oakland, w stanie Kalifornia, jako jedyne dziecko Claire Stoermer i Kazembe Ajamu Colemana, ale ma pięcioro starszego przyrodniego rodzeństwa od strony ojca. Jej mama ma pochodzenie szkocko-niemieckie, a tata jest Afroamerykaninem. Jej imię wywodzi się od słowa Tendai oznaczającego w języku shona "w podzięce".

Zendaya: "Spider-Man" i "Euforia"

Zendaya karierę rozpoczęła już w dzieciństwie. Od najmłodszych lat występowała jako aktorka, tancerka i modelka. Sławę zaczęła zdobywać dzięki występom w produkcjach Disneya, m.in. w serialach "Taniec rządzi" oraz "K.C. Nastoletnia agentka".

Reklama

Sukces artystce przyniósł występ w serii filmów o człowieku-pająku: "Spider-Man: Homecoming" (2017), "Spider-Man: Daleko od domu" (2019) oraz "Spider-Man: Bez drogi do domu" (2021), w których wcieliła się w ukochaną tytułowego bohatera, Michelle "MJ" Jones.

Co ciekawe, pomiędzy parą filmowych bohaterów zrodziło się prawdziwe uczucie. Chociaż Zendaya i Tom Holland długo nie chcieli potwierdzić plotek o swoim związku, to w lipcu 2021 roku para została sfotografowana w czasie pocałunku w samochodzie. Od tamtej pory ich związek rozkwita, często można ich zobaczyć razem przy różnych okazjach. To nie był zresztą pierwszy raz, gdy filmowy Spider-Man związał się z ukochaną z planu. Andrew Garfield i Emma Stone, bohaterowie serii "Niesamowity Spider-Man", również byli parą poza planem filmowym.

W 2019 roku gwiazda zaczęła występować w młodzieżowym serialu "Euforia", który stanowił adaptację izraelskiej serii pod tym samym tytułem. Wcieliła się w nim w postać uzależnionej od narkotyków 17-latki o imieniu Rue, która jest narratorem serii. Jej kreacja była kontrowersyjna, ale zyskała uznanie krytyków na całym świecie. Otrzymała za nią dwie nagrody Emmy dla najlepszej aktorki w serialu dramatycznym. Została tym samym najmłodszą laureatką tej nagrody oraz najmłodszą dwukrotnie nią nagrodzoną. Ponadto była zaledwie drugą w historii ciemnoskórą zdobywczynią Emmy w tej kategorii po Violi Davis (ta ostatnia otrzymała ją w 2014 roku za rolę w serialu "Sposób na morderstwo"). W 2023 roku do bogatego dorobku nagród za "Euforię" Zendaya dołożyła jeszcze Złoty Glob.

Zendaya święci jednak triumfy nie tylko na ekranie. Magazyny modowe, w tym "Vogue", określają ją mianem modowego kameleona. I rzeczywiście każda z prezentowanych przez aktorkę stylizacji zachwyca, zapewniając jej status najlepiej ubranej gwiazdy. Wystarczy przywołać wspomnienie jej baśniowej, świecącej sukni Kopciuszka, którą Zendaya miała na sobie podczas gali Met w 2019 roku, kreację Very Wang w kolorze butelkowej zieleni, którą tego samego roku przywdziała na galę Emmy, stając się współczesną interpretacją ponętnej Jessiki Rabbit czy wreszcie żółtą, zwiewną kreację Valentino, którą miała w 2021 roku na gali oscarowej. Tę ostatnią suknię, którą uzupełniał naszyjnik wart... sześć milionów dolarów. Tych pamiętnych stylizacji było wiele, a każda z nich przybliżała ją do tytułu Ikony Stylu, który Zendaya odebrała w listopadzie 2021 roku z rąk stowarzyszenia CFDA. Oczywiście była najmłodszą laureatką tego tytułu w historii nagród.

Zendaya: Pracoholiczka

Tamten okres nie został jednak przez Zendayę zbyt ciepło zapamiętany. Wszystko przez pandemię, która pozbawiwszy gwiazdę zawodowej aktywności, skłoniła ją do refleksji na temat własnego pracoholizmu. Jak zaznaczyła artystka, podczas izolacji uświadomiła sobie, że granie jest właściwie jedyną rzeczą, z której czerpie w życiu radość. "To był pierwszy raz, kiedy zapytałam samą siebie: 'Co jeszcze lubię robić? Co mnie uszczęśliwia? Kim jestem bez grania? Jaka jest moja wartość?'. Kiedy plany zdjęciowe zostały zamknięte, w związku z czym musiałam przestać pracować, poczułam, że straciłam całą swoją moc. To jest tak naprawdę przerażająca myśl i bardzo trudna rzecz do przepracowania, bo nie znam Zendayi, która nie byłaby pochłonięta graniem. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, jak ogromną częścią mojej tożsamości jako człowieka jest aktorstwo" - wyznała gwiazda w rozmowie z magazynem "GQ".

Podczas izolacji Zendaya zwróciła się o pomoc do swojego przyjaciela i twórcy kultowego serialu "Euforia", Sama Levinsona. Nie mogąc kontynuować zdjęć do kolejnego sezonu serii, duet obmyślił koncepcję filmu, który trafił później na Netfliksa. Mowa o melodramacie "Malcolm i Marie", który powstał w zaledwie dwa tygodnie. W głównej roli Zendaya wystąpiła u boku 36-letniego Johna Davida Washingtona. Niektórych z widzów oburzył fakt, że między aktorami grającymi kochanków było aż dwanaście lat różnicy. Zendaya nie przejęła się jednak tymi uwagami, a ludziom, którzy twierdzili, że jest za młoda dla swojego ekranowego partnera, odpowiedziała: "Jestem już dorosła!".

Zendaya rozumiała jednak pojawiające się jeszcze przed premierą filmu zarzuty. Zdawała sobie sprawę, że chodzi nie tylko o sporą różnicę wieku pomiędzy nią a Washingtonem, ale i o to, że widzowie kojarzą ją głównie z ról licealistek lub jeszcze młodszych dziewczyn. "Ludzie często o tym zapominają - co jest zrozumiałe, bo odkąd miałam 16 lat, gram 16-latki - ale jestem już dorosła. Zawsze wiedziałam o tym, że przyjdzie taki czas, że dorosnę do tego, by w końcu zagrać kogoś w moim wieku" - powiedziała aktorka w rozmowie z magazynem "People". W podobnym tonie wypowiadał się wcześniej Washington. Przyznał, że nie obawiał się o to, że jest o 12 lat starszy od Zendai, bo gwiazda "Euforii" jest już kobietą. "Ludzie zobaczą w tym filmie, jaką kobietą jest Zendaya. Ma o wiele więcej doświadczenia w przemyśle filmowym niż ja. Ja jestem w tym zawodzie dopiero od siedmiu lat. Ona o wiele dłużej, więc to ja uczę się od niej. Jestem żółtodziobem. Bardzo się na niej opierałem" - stwierdził w rozmowie z portalem "Variety".

Zendaya: Gwiazda "Diuny"

Pod koniec 2021 roku na kinowe ekrany weszła "Diuna" Denisa Villenueve'a, ekranizacja legendarnej powieści Franka Herberta pod tym samym tytułem. Film zwracał uwagę doborową obsadą, w której znaleźli się oprócz Zendayi również: Timothee Chalamet, Rebecca Ferguson, Oscar Isaac, Josh Brolin, Stellan Skarsgard, Dave Bautista, Charlotte Rampling, Jason Momoa oraz Javier Bardem. Osią fabuły "Diuny" był odwieczny, międzyplanetarny konflikt, pomiędzy dwoma możnymi rodami: Atrydów i Harkonnenów. Ostateczna walka pomiędzy dobrem i złem ma się odbyć na pustynnej planecie Arrakis, gdzie wydobywa się "przyprawę", czyli silnie uzależniający specyfik umożliwiający widzenie przyszłości.

Produkcja okazała się ogromnym hitem. Została nagrodzona sześcioma Oscarami (zdjęcia, muzyka, efekty specjalne, montaż, scenografia i dźwięk), a w kinach zarobiła niespełna pół miliarda dolarów. Tak duży sukces musiał zaowocować kontynuacją, która weszła na ekrany polskich kin 29 lutego. Zendaya powtarza w niej rolę Chani, ukochanej głównego bohatera. Produkcja tym razem ukazuje imponującą podróż Paula Atrydy, który zawiera sojusz z Fremenami. Jednocześnie wkracza na wojenną ścieżkę, pałając żądzą zemsty na spiskowcach, którzy doprowadzili do upadku jego rodziny. Stając przed wyborem między miłością życia a losem znanego wszechświata, Paul pragnie zapobiec tragicznej przyszłości, którą tylko on potrafi przewidzieć.

Już w kwietniu zobaczymy kolejną produkcję z aktorką w roli głównej. Dramat "Challengers" Luki Guandagnino został początkowo zapowiedziany jako film otwarcia zeszłorocznego festiwalu filmowego o w Wenecji. Ogólnoświatowa dystrybucja była zaplanowana na wrzesień. Wszystko zmieniło się po wybuchu strajku aktorów. Pokaz w Wenecji odwołano, a premierę przełożono na kwiecień tego roku. W "Challengers" Zendaya wciela się w  postać Tashi Duncan, która jako złote dziecko tenisa została bezkompromisową trenerką na korcie i poza nim. Jej mąż (Mike Faist) jest mistrzem, który przeżywa zawodowy kryzys. Tashi postanawia przywrócić mu dawną chwałę, ale oboje czeka niespodzianka, kiedy przeciwnikiem okazuje się inny przebrzmiały czempion Patrick (Josh O’Connor) - jego były najlepszy przyjaciel i dawny chłopak Tashi. Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, a napięcie sięga zenitu, Tashi musi zadać sobie pytanie, jaka będzie cena tej wygranej? "Luca jest naprawdę dobry w znajdowaniu zmysłowości i pożądania" - mówiła aktorka w wywiadzie dla magazynu Empire. - "Jest tego tyle w samych spojrzeniach. Napięcie rośnie. Nierozładowanie go jest czasem dobrą decyzją".

W niedawnej rozmowie z magazynem "Elle" gwiazda zasugerowała, że nie chciałaby ograniczać się wyłącznie do aktorstwa, lecz chciałaby także spróbować swych sił po drugiej stronie kamery. "Wyreżyserować film, nawet więcej niż jeden, po prostu robić to" - powiedziała Zendaya, przyznając, że zdaje sobie sprawę, iż przejście od aktorstwa do reżyserii nie jest łatwym zdaniem. "Pierwszy krok w kierunku zrobienia czegoś samemu nie jest łatwy, mam nadzieję, że jakoś pokonam strach" - dodała. Gwiazda "Diuny" zasugerowała także, że chciałby zmienić charakter granych przez siebie ról. "Marzę, by zagrać jakiś czarny charakter" - przyznała. "Mam wrażenie, że zazwyczaj grywam pozytywne postaci. Chciałabym w końcu zgrać tą złą" - podkreśliła Zendaya.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zendaya
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy