Jean-Louis Trintignant: Tylko grać
Wystąpił w ponad 130 filmach. Grał u największych reżyserów, m.in. u Rogera Vadima, Claude'a Leloucha, Claude'a Chabrola, Francois Truffauta, Costy Gavrasa, Ettorego Scoli, Krzysztofa Kieślowskiego, a ostatnio u Michaela Hanekego.
"Nie chcę grać już w kinie, kino to piękna konserwa, ale konserwa. To nie to samo, co teatr, gdzie co wieczór aktor ma miejsce na zaproponowanie czegoś nowego. Chciałbym być teraz bardziej obecny w teatrze" - wyznał kilka lat temu francuski aktor Jean-Louis Trintignant. Z okazji 85. urodzin artysty przypominamy najważniejsze momenty w jego karierze.
Jean-Louis Trintignant: Tylko grać
1 / 4
Trintignant był idealnym odtwórcą ról "typowego Francuza" - mężczyzny o bystrym spojrzeniu i wyjątkowej wrażliwości. Świat poznał go dzięki roli w "I Bóg stworzył kobietę" (1956), filmie jednego z pionierów francuskiej Nowej Fali, Rogera Vadima. Film wszedł do kin w aurze skandalu - partnerująca aktorowi na planie młodziutka Brigitte Bardot, muza i żona reżysera, porzuciła go na rzecz Trintignanta. Tak rozpoczęła się jego kariera. Później przystojny Francuz pojawiał się w nieoczywistych rolach i nietuzinkowych włoskich i francuskich filmach, u mistrzów kina tamtych czasów.
Sławę przyniósł mu występ w "Kobiecie i mężczyźnie" (1966) Leloucha, który z rozpoznawalnego raczej lokalnie aktora, z 24 filmami i 30 sztukami teatralnymi w dorobku, zrobił międzynarodową gwiazdę. Potem Trintignant grywał też u Bertolucciego, Rohmera i Kieślowskiego.
Polskiej publiczności aktor dał się poznać dzięki roli emerytowanego sędziego w filmie "Trzy kolory: czerwony" (1994) Kieślowskiego, za którą otrzymał jedną z pięciu w swej karierze nominacji do Nagrody Cezara dla Najlepszego Aktora. Zapytany, dlaczego zdecydował się zrealizować film z nieznanym mu reżyserem, odpowiedział: "Moja córka powiedziała, że jeżeli Kieślowski prosi cię o zagranie w jego filmie, to mam nie czytać scenariusza, tylko grać. [..] Po przeczytaniu scenariusza byłem pod wrażeniem. A gdy poznałem reżysera osobiście, ogarnął mnie już entuzjazm".
I tak Trintignant znalazł się na planie "Czerwonego": "Na planie królował polski, angielski, francuski gdzieś na końcu. Niestety nie znam ani polskiego, ani angielskiego, ale nie było to wielkim utrudnieniem. Gdy spytałem Kieślowskiego, czy trudno polskiemu reżyserowi kręcić filmy we Francji, usłyszałem, że trudno to jest ustawić kamerę, nieważne, w jakim języku. A Kieślowski umie ją ustawić." - dodawał.
Źródło: Agencja FORUM
Autor: NG Collection / Interfoto