Reklama

Zlecenie na teściową

Jest wielu ludzi, którym chętnie dobrałabym się do skóry - pedofile, gwałciciele i... poborcy podatkowi - wyznaje jedna z najseksowniejszych obecnie hollywoodzkich aktorek, Gemma Arterton.

Arterton wraz z Jeremym Rennerem wcielili się niedawno w tytułowych bohaterów filmu "Hansel i Gretel: Łowcy czarownic" (od 19 czerwca na DVD i Blu-Ray) współczesnej wersji "Jasia i Małgosi" braci Grimm.

Ta klasyczna baśń zamieniła się w imponujące, pełne przygód kino akcji. Opowiadana na ekranie historia rozpoczyna się 15 lat po tym, jak bliźniętom Hanselowi (Jaś) i Gretel (Małgosia) udaje się wydostać z rąk porywającej dzieci czarownicy. Spotkanie z wiedźmą odmienia ich na zawsze i sprawia, że zaczynają odczuwać żądzę krwi. Dorosłe już rodzeństwo to zdeterminowani i utalentowani łowcy głów w całkowicie pochłonięci tropieniem czarownic i zemstą.

Reklama

Kiedy jednak na niebie pojawia się Krwawy Księżyc, a niewinne dzieci muszą zmierzyć się z nocnymi koszmarami, Hansel i Gretel stawiają czoła złu, które skrywa tajemnicę ich przerażającej przeszłości.

Na początek poważnie pytanie. Jestem prawie pewien, że moja teściowa jest czarownicą. Czy możesz do niej wpaść i zrobić z nią porządek?

Gemma Arterton: - Jasne, oczywiście za opłatą (śmiech). Nie pracuję za małe pieniądze.

Z przyjemnością ci zapłacę.

- No to zróbmy to!

Wszyscy w dzieciństwie czytaliśmy bajkę o Jasiu i Małgosi - prawdziwy klasyk braci Grimm i byliśmy przerażeni. Wasz film - "Hansel i Gretel: Łowcy czarownic" jest ciekawym projektem. Wychodzi z pomysłem poza książkę...

- Fabuła zawiera w sobie oryginalną historię, która w filmie ma swoją kontynuację. Oryginalna bajka nie ma tak naprawdę zakończenia, nie dopina się. Dzieci zabijają wiedźmę i co dalej?

To mi się w tym filmie najbardziej podobało. Hansel i Gretel (Jaś i Małgosia) w rzeczywistości są prawdziwymi ludźmi. Przeszli przez mękę jako dzieci - zostali porwani i prawie zjedzeni przez czarownicę. Można więc spodziewać się, że będą mieli jakieś "problemy", po tym jak uciekli.

- Tak, to oczywiste, że przeszli ogromną traumę. Nie mają już też rodziców. Fabuła skacze o 15 lat i możemy zaobserwować, że zaszła w nich zmiana.

Nikt nie chciałby z nimi zadzierać.

- Fakt. Piętnaście lat później stali się łowcami głów i są bardzo znani w tym światku. Żadna czarownica z pewnością nie chciałaby stanąć na ich drodze.

Gretel zdecydowanie przeżyła ciężkie momenty. A jak to wyglądało w twoim życiu? Wątpię, żebyś była porwana przez czarownicę oraz groziło ci niebezpieczeństwo zjedzenia przez nią, ale czy miałaś jakieś trudne chwile, z których wyszłaś cało?

- Moim zdaniem trudne doświadczenia to błogosławieństwo. Dzięki nim wiele się uczysz o sobie, rozwijasz się w jakiś sposób. W złych momentach może nikt tak nie myśli, ale jak wyjdzie się z czegoś cało, takie doświadczenie staje się błogosławieństwem.


A teraz naprawdę poważne i istotne pytanie. Jak długo zajmowało ci wbicie się w te skórzane spodnie? Wyglądają jak druga skóra.

- (Śmiech). Ojej! Zużywałam duże ilości talku.

To nie jest fair. Jeremy nie musiał nosić takich obcisłych skórzanych spodni.

- Na nim nie wyglądałyby za dobrze. To byłoby zdecydowanie za dużo (śmiech), na zasadzie - 'Nie ma szans Jeremy, trochę za wczesna pora na takie portki!'.

Ty za to wyglądałaś świetnie. To musiał być niezły problem, wbijać się w to codziennie. Z drugiej strony widzowie na pewno są ci za to wdzięczni, to było zdecydowanie warte zachodu.

- Musiałam też nosić gorset i wciągać mocno powietrze, żeby go zapiąć.

Ciekawe jest to, że Hansel (Jaś) cierpi na cukrzycę. Nabawił się jej po tym, jak musiał jeść słodycze z domku wiedźmy?

- Tak, ma cukrzycę i problemy z określeniem, czy ma za wysokie czy za niskie ciśnienie.


Byłaś w dzieciństwie fanką akurat tej baśni braci Grimm?

- Uwielbiałam ją. To była mroczna bajka i nie miała typowego szczęśliwego zakończenia. Podobało mi się to, ale jednocześnie bardzo się bałam.

Chyba jesteś zadowolona z tego, jak przebiega twoja kariera, zwłaszcza jeśli chodzi o filmy akcji. Grałaś agentkę Strawberry Fields w filmie o Jamesie Bondzie - "007 Quantum of Solace", mogliśmy cię też oglądać w 'Starciu tytanów' i w 'Księciu Persji: Piaskach czasu'. Niebawem wystąpisz u boku Bena Afflecka i Justina Timberlake'a w thrillerze kryminalnym 'Ślepy traf'.

- Mam dużo szczęścia, że wykonuję pracę, która jest moją pasją. Oby tak było zawsze.

Gretel (Małgosia) ma niezwykłą moc. To musiała być dobra zabawa, grać taką silną postać. Niecodziennie widzimy silne kobiece osobowości w hollywoodzkich filmach akcji.

- To była jedna z rzeczy, która naprawdę przyciągnęła mnie do tej roli. Hansel i Gretel to rodzeństwo, nie ma więc typowego dla takich filmów romansu. Gretel jest tak samo silna jak jej brat.


Grasz niezwykle różnorodne role. Musisz wcielać się w różne postaci. Czy dzięki temu uczysz się czegoś o sobie samej?

- Zdecydowanie. W moim zawodzie trzeba 'wejść w czyjeś buty'. Identyfikować się i rozumieć osobę, którą się gra, nawet jeśli to czarny charakter. To poszerza horyzonty w zrozumieniu tego, kim tak naprawdę jest istota ludzka. Aktorstwo pozwala mi też doświadczyć nieznanych sobie wcześniej uczuć.

W tym filmie jest kilka okropnych wiedźm. Która z nich jest twoją ulubioną?

- Famke Janssen jest całkiem niezła.

Co ciekawe, ona też była "dziewczyną Bonda".

- To prawda. Lubię też wiedźmę graną przez Zoe Bell. To ta wysoka, którą pierwszą zabijamy. Uwielbiam również czarownicę, w którą wciela się Ingrid (Bolse Berdal - przyp. red.). Tą z fioletowymi włosami, totalnie stukniętą.

Wasza broń wygląda na średniowieczną, ale jest niezwykle śmiercionośna. Fajnie było się nią posługiwać?

- Chcieliśmy, aby broń wyglądała na zrobioną przez nas, ale musiała być też na tyle zaawansowana, żeby nas bronić i unicestwiać czarownice. Musiała wyglądać na staroświecką, ale działać nowocześnie.

Jak obchodziłaś się z wybraną przez siebie śmiercionośną kuszą? Czy gdybym postawił na głowie jabłko i odszedł na 30 kroków - byłabyś w stanie w nie trafić?

- Najprawdopodobniej przez przypadek strzeliłabym ci w twarz (śmiech). Kusza była bardzo ciężka i trudna do noszenia. Walnęłam się też nią parę razy w głowę.

Nie będziemy więc bawić się w żadne gierki z kuszą i jabłkiem. Ostatnie pytanie. Gdybyś w rzeczywistości była łowcą głów, kogo chciałabyś dopaść?

- Ojej. To trudne pytanie (śmiech). Jest wielu ludzi, którym chętnie dobrałabym się do skóry - pedofile, gwałciciele i... poborcy podatkowi.

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama