"Tłumy są spragnione kabaretowej rozrywki"
Tegoroczny 22. Festiwal Kabaretu w Koszalinie odbywa się pod hasłem Park Rozrywki. - Zapraszamy na mnóstwo dobrego humoru - mówi Mikołaj Cieślak. Wystąpi m.in. Grzegorz Halama i Fair Play Crew.
Mikołaj Cieślak z Kabaretu Moralnego Niepokoju pisze zabawne teksty, a na scenie wciela się w wyraziste postaci, np. Gwidona, Bogdana, Bożydara, czy dresiarza w skeczu "Galeria". Niebawem pojawi się jako prowadzący na 22. Festiwalu Kabaretu w Koszalinie. Po pewnej przerwie, kiedy kabarety przestały pojawiać się w TVP, w sobotę, 23 lipca, telewizyjna Dwójka przeprowadzi "na żywo" transmisję tego wydarzenia.
Z kabaretem Koń Polski, czyli Leszkiem Malinowskim i Waldemarem Sierańskim, poprowadzi pan tegoroczny festiwal. Co jest największym atutem tej corocznej imprezy?
- Na pewno pełnia lata, środek wakacji i jedyny w swoim rodzaju amfiteatr w Koszalinie. Dodałbym jeszcze piękną ciepłą noc, bliskość morza oraz oczywiście masę dobrej zabawy. To chyba jeden z najlepszych pomysłów na spędzenie miłego, pełnego wrażeń wieczoru! Warto też wspomnieć o niesamowitej publiczności, która zawsze jest najmocniejszym punktem widowiska.
Dlaczego?
- Na ten festiwal przychodzą tłumy spragnione niezłej kabaretowej rozrywki. Dla nas, występujących w amfiteatrze, reakcje tamtejszej publiczności są zawsze tak żywiołowe, że kiedy stoi się na scenie, to można, i nie ma w tym żadnej przesady, aż pofrunąć! Jednak, żeby móc tego doświadczyć, trzeba mieć fajny numer. Ostatnio był to "Jerzyk dziś nie pije" owacyjnie przyjęty przez widownię. Na scenie pojawi się również Kabaret Moralnego Niepokoju.
Czym chcecie zaskoczyć widzów?
- Tematy naszych skeczy dotyczą zazwyczaj tego, czym akurat żyjemy. Skoro wcześniej była to komisja wojskowa, pierwsza izba wytrzeźwień, podrywanie dziewczyn, ślub, to teraz w kolejności jest odrabianie lekcji z dzieckiem. To nasz nowy przebój! Szczegółów jednak nie zdradzę, bo dobry kabaret to taki, który opisuje rzeczywistość, stosując sprytne metafory i jak mówił niezrównany mistrz Jan Kobuszewski: "takie bardziej niedomówienie". Dlatego trzeba to zobaczyć na własne oczy i samemu sobie wszystko dopowiedzieć.
Czy mimo doświadczenia odczuwa pan tremę i stres przed występami na żywo?
- Trema to może niezbyt odpowiednie słowo. Trochę tych występów przecież było, więc trema już dawno minęła. To raczej rodzaj pozytywnego napięcia, bo występowanie przed publicznością zawsze wiąże się z lekkim stresem. Tylko kompletni szaleńcy i wariaci wychodzą na scenę bez najmniejszych obaw. Ja uwielbiam ten moment napięcia, pełnej koncentracji, emocji i adrenaliny, którą dają właśnie występy.
Prywatnie jest pan wesołym człowiekiem?
- Mam już takie skrzywienie zawodowe, że co jakiś czas muszę sobie pożartować. Czasem lepiej, niekiedy gorzej, ale cóż... trzeba ciągle ćwiczyć! Wprawdzie dość łatwo mnie rozśmieszyć, jednak niekoniecznie opowiedzianym kawałem, bo prawie wszystkie chyba słyszałem...
Co w takim razie pana ostatnio rozbawiło?
- Do niedawna wszyscy żyliśmy mistrzostwami Europy w piłce nożnej i z wielkim napięciem oglądaliśmy mecze. Emocje były naprawdę maksymalne! Może dlatego rozbawił mnie związany z Euro 2016 śmieszny mem: wspólne zdjęcie genialnego obrońcy Michała Pazdana i mało ostatnio skutecznego Arkadiusza Milika podpisane: "Im zawdzięczamy remis z Niemcami. Jeden dobrze bronił, drugi nie wykorzystał stuprocentowej okazji".
Wakacje dopiero się rozpoczęły, ale Kabaret Moralnego Niepokoju pewnie wyrusza w letnią trasę?
- Kabaret zrobił sobie trochę wolnego, ja jednak jestem w trakcie intensywnych prób do nowego spektaklu "Operacja Ibisz". To autoironiczna, bardzo zabawna komedia o tytułowej gwieździe przedstawienia, czyli prezenterze i dziennikarzu Krzysztofie Ibiszu. Wystąpią w nim jeszcze Piotr Pręgowski, znany m.in. jako Pietrek z "Rancza", Tadeusz Ross, czyli Zulu Gula i ja. Od sierpnia mamy tournee nad Bałtykiem, tak więc, korzystając z okazji, zapraszam wszystkich po plażowaniu na dobrą zabawę do nas!
Rozmawiał Artur Krasicki