Prywatnie jestem trochę inny niż Waldek
"Nigdy w życiu nie podejrzewałem, że kiedykolwiek założę obcisły strój wyszywany świecidełkami i buty na obcasach! Niestety, tańce latynoamerykańskie mają swoje wymagania" - mówi znany z serialu "Złotopolscy" i programu "Jak Oni śpiewają" Andrzej Nejman.
Dlaczego zdecydował się pan na udział w programie "Jak oni śpiewają"? Lubi pan śpiewać?
Andrzej Nejman: Z moim śpiewaniem związana jest pewna rodzinna anegdota. Kiedyś, gdy byłem mały, miałem gitarę. Bardzo lubiłem się nią bawić, grać na niej. Chciałem zaśpiewać kolędy podczas wigilii. Moja ciocia powiedziała wtedy, że ładny ze mnie chłopiec, ale śpiewać raczej nie powinienem, bo strasznie fałszuję. Przejąłem się tym bardzo. Od tamtej pory staram się jej udowodnić, że jednak potrafię śpiewać. Raz wychodzi mi to lepiej, raz gorzej... (śmiech). A tak poważnie: uważam, że warto zdobywać nowe doświadczenia.
Nie przejmował się pan zbytnio uwagami jury, które najczęściej pana chwaliło, ale czasami miało różne uwagi...
Andrzej Nejman: Nie przejmowałem się, bo starałem się podchodzić do wszystkiego na luzie. Nie jestem przecież piosenkarzem. Od początku moją faworytką była Agnieszka Włodarczyk. Ona naprawdę umie śpiewać!
Podczas jednego z odcinków "Jak oni śpiewają powiedział pan, że chciałby pan wreszcie zaśpiewać jakąś polska piosenkę, która mogłaby być kołysanką dla pańskiego dziecka, które niedawno przyszło na świat...
Andrzej Nejman: No cóż, generalnie twórcy programu i telewidzowie woleli, żebym wykonywał zagraniczny repertuar. Trudno mi ocenić, czy to dobrze, czy to źle. A jeśli chodzi o kołysanki, to odkrywam uroki ojcostwa. To wspaniałe uczucie.
Wcześniej wziął pan udział w programie "Taniec z gwiazdami". Czy lubi pan programy rozrywkowe?
Andrzej Nejman: Dostałem propozycję udziału w tych programach i postanowiłem z nich skorzystać. Oba te programy traktuję jako dobrą zabawę. Nie ukrywam też, że chciałem zaprezentować się widzom z innej, niż dotychczas strony.
Waldek Złotopolski, z którym jest pan głównie kojarzony, to na pół rolnik, na pół biznesmen. Waldek jest rolnikiem postępowym, dba o gospodarstwo, ciągle je modernizuje i ulepsza. Jest dobrym mężem. Nie podoba się panu ta postać?
Andrzej Nejman: To nie tak. Lubię Waldka Złotopolskiego, gram go przecież od wielu, wielu lat. Rola ta przyniosła mi popularność, darzę ją sentymentem. Ale prywatnie jestem trochę inny niż Waldek. I czasami trochę mi przeszkadza to, że ludzie utożsamiają mnie z tą rolą, widzą we mnie wyłącznie Waldka.
Teraz chyba już nie będą tego robić. W "Jak oni śpiewają" wystąpił pan w młodzieżowych, hip-hopowych strojach, w "Tańcu z gwiazdami" zaś - w obcisłych kolorowych kostiumach z lycry...
Andrzej Nejman: Nigdy w życiu nie podejrzewałem, że kiedykolwiek założę obcisły strój wyszywany świecidełkami i buty na obcasach! Niestety, tańce latynoamerykańskie mają swoje wymagania. Przyznam się, że bardziej podobały mi się ubrania, w których prezentowałem się w trakcie śpiewania, nie tańczenia.
Lubi pan sporty ekstremalne, szybką jazdę samochodem. Czy to kolejny sposób na zmianę image?
Andrzej Nejman: Nie. Ja po prostu lubię dobre samochody i szybką jazdę. Czasami mam z tego powodu kłopoty. Często zbliżam się do niebezpiecznej granicy 20 punktów karnych. Raz już nawet byłem na takim kursie, który obniża liczbę punktów, bo bałem się, że stracę prawo jazdy. Ale to nie znaczy, że jeżdżę niebezpiecznie.
Generalnie jestem zapalonym sportowcem, lubię się ruszać, grać, biegać, jeździć konno. Dzięki temu mam dobrą kondycję.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Jolanta Żabińska.