Reklama

​Piotr Gąsowski: Nie wszyscy muszą mnie lubić

Znany m.in. z serialu "Daleko od noszy" Piotr Gąsowski przekonuje, że ma do siebie dystans. "Długo uczyłem się tego, żeby zrozumieć, że nie wszyscy muszą mnie lubić" - wyznaje aktor.

Znany m.in. z serialu "Daleko od noszy" Piotr Gąsowski przekonuje, że ma do siebie dystans. "Długo uczyłem się tego, żeby zrozumieć, że nie wszyscy muszą mnie lubić" - wyznaje aktor.
Teraz nie mam problemu przyznać się, że czegoś nie zrobię, bo jestem za stary - wyznaje Piotr Gąsowski /Jarosław Antoniak /MWMedia

Ostatnio bardzo modne zrobiło się pisanie książek przez znanych ludzi. Dlaczego i pan się na to zdecydował?

Piotr Gąsowski: - Na pewno nie napisałem tej książki ze względu na to, że to jest modne! Poza tym, zacząłem ją pisać pięć lat temu, kiedy jeszcze nie było takiego "wysypu" tego rodzaju publikacji.

- Zaczęło się od tego, że chciałem napisać kilka zdań na swoją stronę internetową i jakoś tak wylało mi się więcej... Tych parę stron przeczytało kilku moich znajomych. Doradzili mi, żebym pisał dalej, bo dobrze się to czyta. Rzeczywiście, to mi nawet fajnie szło, aż do momentu, kiedy na wakacjach we Włoszech ktoś mi tej "książki" nie ukradł. Bezskutecznie podjąłem próbę jej odzyskania. Potem miałem długą przerwę w pisaniu. Jednak za radą moich przyjaciół, m.in. Hani Śleszyńskiej, matki chrzestnej pomysłu wznowienia, przemogłem się. Hania powiedziała, że to jest wspaniała pointa książki "Co ci w życiu nie wyszło?", że ktoś mi ją ukradł. A ukradli mi wręcz kawałek duszy, moich intymnych wspomnień.

Reklama

Zdradza pan tu wiele osobistych, często pikantnych wątków... Nie boi się pan, że to będzie pożywka dla tabloidów?

- Właśnie nie. Sam powiedziałem to, co chciałem powiedzieć. Nie ma tam nic zdrożnego. A wszystko to, co piszą o mnie tabloidy, to są wyssane z palca bzdury. Tą publikacją wręcz zamykam im w jakimś sensie buzie. Bo co oni mogą? Takich informacji o mnie nigdzie nie dostaną. Zresztą nie rozmawiam z tabloidami. Ich nie interesuje czy premiera spektaklu była dobra, tylko kto z kim przyszedł, kto nie przyszedł, jak był ubrany i z kim wyszedł. W książce pokazuję nasze słabości, a już w szczególności słabości i rozterki branży, w której się znajduję. Wszystko to, co tam, na tych pięknych, kolorowych okładkach widzimy, to jedno. Niektórzy zapominają, że my normalnie to wszystko przeżywamy, jak zwykli ludzie.

Tytuł książki - "Co mi w życiu nie wyszło?" - brzmi, jak przyznanie się do słabości. Musi pan mieć do siebie ogromy dystans.

- Umiem i lubię się z siebie śmiać. Często, jak prowadzę różne programy, stawiam na to, żeby nie ukrywać np. tego, że nie mam włosów. Nie wstydzę się też pomylić. Oczywiście w programach na żywo, to jest naturalne, ale w programie, który nie jest transmitowany na żywo, proszę o zachowanie błędu, np. że się przejęzyczyłem czy potknąłem, bo to świadczy, że to jest żywy program. Przecież ludzie się mylą. Znacznie ciekawsze jest to, jak się z tego wychodzi, niż taka czysta forma. W ogóle wszystkie chropowatości są na nasz plus, one nas charakteryzują.

Zawsze był pan taki zdystansowany, czy zawód aktora to w panu wyrobił? A może był jakiś taki przełomowy moment w pana życiu, który pozwolił to zrozumieć?

- Długo uczyłem się tego, żeby zrozumieć, że nie wszyscy muszą mnie lubić. Im wcześniej się to zrozumie, tym dłużej będzie się szczęśliwym. Zawodowo to było chyba wtedy, jak wycieli mnie z filmu z Robinem Williamsem (śmiech). Prywatnie myślę, że do końca życia będę się tego dystansu uczył, ale jestem na dobrej drodze. Wystarczy, że porównam siebie sprzed 20 lat - teraz potrafię śmiać się z takich rzeczy, ze swoich ułomności, które wtedy chciałem skrzętnie ukryć. To świadczy o tym, że ten dystans jest coraz większy - ot taki cudowny efekt starzenia się. Wystarczy czerpać z tego tytułu przyjemność albo obśmiać, zanim ktoś inny to zrobi. Teraz nie mam problemu przyznać się, że czegoś nie zrobię, bo jestem za stary. Kiedyś to było nie do pomyślenia.

Przyznaje pan, że wiele rzeczy panu w życiu nie wyszło. A czy jest pan szczęśliwym człowiekiem?

- Jestem szczęśliwy, bo realizuję swoje marzenia. Jednym z nich było mieć syna i córkę. Spełniło się. W Kubie odnajduję kawałek siebie - niestety również z takimi cechami, od jakich chciałbym go uchronić, jak bałaganiarstwo czy przeżywanie tego, że ktoś zrobił mu przykrość. Julka, która ma już 9 lat, jest oczkiem w mojej głowie. Dzieciaki świetnie się ze sobą dogadują, mimo że dzieli ich 11 lat. Mam wspaniałych rodziców, wspaniałego brata i inne osoby w moim bliskim otoczeniu, którym mogę się wyżalić, wypłakać, powiedzieć, co mnie boli i nie wstydzę się tego. Mogę też liczyć na wzajemność. Poza tym robię to, co kocham - jestem aktorem, podróżuję i latam. Więc tak, jestem szczęśliwym człowiekiem.

Z Piotrem Gąsowskim rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Gąsowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy