Reklama

Olga Kalicka: Zawsze byłam odważna

Gra w serialach, teatrze, wychowuje dziecko, a teraz jeszcze otworzyła własną markę ubrań. Trzeba się mocno namęczyć, by w ciągu dnia znaleźć czas na te wszystkie zajęcia i jeszcze wykonać je jak najlepiej. Jednak dla Olgi Kalickiej to żaden problem.

Gra w serialach, teatrze, wychowuje dziecko, a teraz jeszcze otworzyła własną markę ubrań. Trzeba się mocno namęczyć, by w ciągu dnia znaleźć czas na te wszystkie zajęcia i jeszcze wykonać je jak najlepiej. Jednak dla Olgi Kalickiej to żaden problem.
Olga Kalicka w sztuce "Nie książka zdobi czlowieka" /Podlewski /AKPA

W spektaklu "Nie książka zdobi człowieka" w Teatrze Kwadrat grasz młodą dziewczynę, Maggie. Kim ona jest?

Olga Kalicka: - To dziewczyna, która ma wszystko dopięte na ostatni guzik, idealny make-up, stylizację, fryzurę. Wszystko się na pozór zgadza. Maggie uznawana jest za kobietę sypiającą tylko z najlepszymi pisarzami w Nowym Jorku, dlatego ludzie odbierają ją dosyć powierzchownie. Dopiero pod koniec sztuki okazuje się, że jest to tylko obraz stworzony przez innych. Wokół tej dziewczyny krąży szereg plotek. Ona jednak jest na tyle inteligentna, że nie przejmuje się nimi, daje na nie przyzwolenie, bo już nie ma siły, żeby te plotki dementować. W rezultacie Maggie okazuje się naprawdę fajną dziewczyną.

Reklama

Nigdy nie czułaś stresu i nieśmiałości przed publicznością?`

- Od dziecka byłam bardzo otwarta. Już w przedszkolu zaczęłam swoją przygodę z aktorstwem. Po raz pierwszy zadebiutowałam na scenie mając siedem lat, więc u mnie tego okresu wstydu i zakłopotania nie było. Zawsze mówiłam głośno, wyraźnie i stałam w pierwszym rzędzie, podczas gdy wszystkie inne dzieci na apelach w szkole były zawstydzone i nie pamiętały swojej kwestii. Całe życie byłam odważna. Dopiero teraz, gdy jestem dorosła i mam świadomość, jak działa świat i media, zaczęło mnie to bardziej stresować. Wiem, że muszę się bardzo kontrolować, bo jeden nieoczekiwany ruch może sprawić, że w internecie pojawią się o mnie nieprawdziwe informacje. Jestem dużo bardziej ostrożna.

Jesteśmy z każdej strony oceniani. Każda napotkana osoba wystawia nam ocenę po tym, co widzi lub słyszy.

- Niestety bardzo często zdarza się, że budujemy sobie samoocenę na podstawie ilości polubień pod zdjęciem. Cały czas docierają do nas informacje, że ktoś właśnie poprzez niedowartościowanie zrobił sobie krzywdę. Jest to ogromnym społecznym problemem, z którym trzeba walczyć. Tylko pytanie jak? Teraz życie bez social mediów jest wręcz niemożliwe. Wirtualny świat zaczął funkcjonować równolegle. Nie da się ukryć, że istnieją też dobre strony portali społecznościowych, bo możemy tam zakomunikować wiele rzeczy, na przykład, że przygotowujemy sztukę w teatrze.

Ostatnio nawet zdecydowałaś się przejąć Instagrama Teatru Kwadrat.

- Dobrze się przy tym bawiłam! Andrzej Nejman, Lucyna Malec czy Paweł Małaszyński na co dzień nie korzystają z Instagrama. Nie rozumieją, dlaczego nagrywam te filmiki. Tłumaczę im, że ludzie chcą zobaczyć i dowiedzieć się, jak wygląda nasza praca, zobaczyć nas takimi, jakimi jesteśmy na co dzień, bo potem przyjdą na spektakl i będą mogli nas porównać, zobaczyć scenografię w docelowych światłach, kostiumy, całą historię. Na Instagramie uchylamy im tylko rąbka tajemnicy.

Czy to na potrzeby sztuki wybrałaś się z Elą Romanowską do fryzjera, by odświeżyć nieco swój kolor włosów?

- Dla każdej aktorki premiera jest dniem wyjątkowym. Czas przygotowań i trzymiesięcznych prób jest swego rodzaju ciążą, a potem w trakcie premiery następuje poród. Do tego porodu trzeba się przygotować i w tym przypadku postanowiłyśmy zrobić coś przyjemnego, a przy okazji trochę o siebie zadbać. Zupełnie przypadkiem obie znalazłyśmy się w tym samym miejscu i czasie. Nie uczyłyśmy się wtedy tekstu tylko plotkowałyśmy o głupotach.

Z koleżanką Karoliną Borowską otworzyłaś sklep odzieżowy Ręves. Jakie ubrania znajdują się w waszej kolekcji?

- Są to ubrania idealne dla kobiet, bo tworzą je dwie młode kobiety, z dwóch rożnych światów. Jestem aktorką, żyję w świecie show-biznesu, social mediów, sceny, a moja przyjaciółka Karolina pracuje w korporacji. Musiałyśmy tak dobrać kolekcję by znajdowały się w niej ubrania, które byłyby dobre na co dzień, w których kobiety mogłyby czuć się swobodnie i wyjątkowo nie tylko na spotkaniach. Z drugiej strony musiały pojawić się modele, które byłyby bardziej odświętne, takie, które można założyć na rodzinną uroczystość, czy romantyczną kolację.

Na jakich cechach waszych projektów najbardziej się skupiłyście?

- Zależy nam na tym, żeby jakość naszych ubrań była jak najlepsza. Bardzo dbamy o dobór tkanin, by nie zawierały poliestru. Wciąż wszystkiego się uczymy, ale ważne jest to od czego zaczynamy. Bazujemy głównie na stuprocentowych bawełnach, wiskozach i wełnie. Już na wstępie chcemy wybierać tkaniny najwyższej jakości, sprowadzane z Włoch, Hiszpanii i Francji. Poza tym wszystko jest szyte w Polsce.

Barbara Skrodzka

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Olga Kalicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy