Reklama

Marta Manowska: W studiu dzieje się magia

Jest specjalistką od rozmów z rolnikami – singlami, rozwodnikami, wdowcami, a od niedawna także z seniorami. Poza produkcjami "Rolnik szuka żony" i "Sanatorium miłości", teraz w "The Voice Senior" wspiera tych, którzy śpiewając, postanowili zrealizować marzenia z młodości.

Jest specjalistką od rozmów z rolnikami – singlami, rozwodnikami, wdowcami, a od niedawna także z seniorami. Poza produkcjami "Rolnik szuka żony" i "Sanatorium miłości", teraz w "The Voice Senior" wspiera tych, którzy śpiewając, postanowili zrealizować marzenia z młodości.
Marta Manowska na planie programu "The Voice Senior" /Podlewski /AKPA

Podobno Urszula Dudziak, jurorka "The Voice Senior", napisała o tobie w książce?

Marta Manowska: - To prawda. Dziewięć lat temu biegałam za gwiazdami, przyprowadzałam je do studia tv i bardzo przeżywałam ich występy. W jednym z programów brała wówczas udział Ula Dudziak, która napisała w swojej książce, że kiedy przyjeżdżała do studia, zawsze czekała na nią uśmiechnięta Marta. Moja mama zadzwoniła do mnie, by mi o tym powiedzieć, bo właśnie była w trakcie lektury.

- Dzisiaj, kiedy ja przyjeżdżam do studia, chłopak, który ma taką samą rolę co ja wtedy, opowiada mi o swoich marzeniach. Zapewniam go, że będzie tym, kim chce być. Gdybym ja głośno nie mówiła o tym, że chcę grać w teatrze i pracować po drugiej stronie kamery, nie byłabym tu, gdzie jestem - aktualnie na planie "The Voice Senior". Bardzo się z tego cieszę, bo kocham seniorów, choć nie lubię tego słowa. Często mają młodszą duszę niż ja.

Masz starą duszę?

- Tak, dlatego wszelkie aktywności natychmiast wyzwalają we mnie dziecko! Jednak to intymne rozmowy stanowią najważniejsze momenty w moim zawodowym życiu. Za kilka z nich jestem szczególnie wdzięczna. Znalazłam w nich remedium. Wróćmy do programu. 

Reklama

Czy uczestnicy mocno przeżywają ocenę występów przez idoli swojego pokolenia?

- Wyjść w blasku fleszy, stanąć przed profesjonalnym jury: Urszulą Dudziak, Alicją  Majewską, Markiem  Piekarczykiem oraz Andrzejem Piasecznym, zaśpiewać  "My Way", i to tak, że ściany drżą...  Dla każdego byłoby to wielkim przeżyciem. To program dla tych i o tych, którzy po  30, 40 latach wracają do porzuconych marzeń. Oni bawią się występami, bo nie przyszli do programu, aby zrobić karierę. To też opowieść o ich życiu. Czuję, że to show może być niezwykłe, bo w studiu dzieje się magia. W telewizji można dotknąć czegoś wyjątkowego tylko wtedy, gdy bohaterowie pozwolą zbliżyć się do siebie, kiedy nam zaufają.

A jaka jest rola w "The Voice Senior" Niny Busk, bohaterki pierwszej edycji programu "Sanatorium miłości"?

- Spędza czas z ekipą oraz z naszymi bohaterami. Towarzyszy im za kulisami, tuż przed występem. Jest po prostu dobrym duchem naszej produkcji.

Angażujesz się emocjonalnie w relacje z bohaterami programów - "Rolnik szuka żony", "Sanatorium miłości" i teraz "The Voice Senior". 

- Żeby robić takie projekty, trzeba całkowicie odciąć  się od świata zewnętrznego, od rachunków, księgowej, cieknącego kranu, warsztatu samochodowego. Od tęsknoty za własnym łóżkiem, domowym jedzeniem oraz rodziną. Trzeba wyjść ze strefy komfortu i każdego dnia dziękować za to, że drugi człowiek zaprosił nas do swojego świata, do życia oraz zechciał podzielić się uczuciami. W uśmiechu, ale też we łzach. Być w tej chwili tylko z nim i dla niego. Dla jego bólu, radości, tęsknoty, marzeń, planów i wyzwań.

- Ja także odbywam  podróż w tych programach. Przeżywam pewnego rodzaju oczyszczenie. Po każdej rozmowie długo dochodzę do siebie. Dziękujemy sobie nawzajem, przytulamy się, wymieniamy spostrzeżenia. Mnie te spotkania ubogacają. Przypominają o ważności jednych, o nieważności innych rzeczy. Ustawiają na nowo moje priorytety. Pokazują, co jest w życiu naprawdę ważne.

A co dla ciebie jest ważne?

- Koncerty na żywo, czas spędzony z rodziną i przyjaciółmi. A największą wartością jest miłość. Trzy czwarte rozmów z bohaterami dotyczy miłości. Kiedy pytałam ich o młodość i pierwsze uczucia, to zapalały im się pochodnie w oczach,  bo pamiętają wszystko! Czas kiedy byli najbardziej szczęśliwi też. Często widzę w nich nastolatków. To są bezcenne chwile.

Beata Banasiewicz

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marta Manowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy