Reklama

Małgorzata Rożniatowska: Musiałam długo czekać na swój moment

Małgorzata Rożniatowska ma szczęście do wyrazistych ról serialowych. Popularność zdobyła jako niezapomniana Elżunia Kleczkowska ze "Złotopolskich", od kilku lat gra Zofię Kisielową w "M jak miłość", a teraz zostanie Filomeną Kociubińską w serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Najciekawsze role przyszły do niej dość późno, ale cierpliwość się opłaciła i teraz aktorka nie narzeka na brak pracy.

Małgorzata Rożniatowska ma szczęście do wyrazistych ról serialowych. Popularność zdobyła jako niezapomniana Elżunia Kleczkowska ze "Złotopolskich", od kilku lat gra Zofię Kisielową w "M jak miłość", a teraz zostanie Filomeną Kociubińską w serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Najciekawsze role przyszły do niej dość późno, ale cierpliwość się opłaciła i teraz aktorka nie narzeka na brak pracy.
Małgorzata Rożniatowska jako Elżunia Klczekowska /Mikulski /AKPA

Jest pani kojarzona z charakterystycznymi, serialowymi postaciami. Widzowie do dziś pamiętają Elżunię Kleczkowską ze "Złotopolskich". Ma Pani jakieś wspólne cechy ze swoimi bohaterkami, czy jest pani ich zupełnym przeciwieństwem?

Małgorzata Rożniatowska: - Łączy nas to, że jestem równie zdecydowana i problemy, które pojawiają się w moim życiu, staram się rozwiązywać szybko i bezboleśnie. Natomiast jestem aktorką i nie mam takich cech jak moje serialowe postacie. Nie jestem wścibska ani nachalna. Mam raczej łagodne usposobienie.

Reklama

To prawdziwy fenomen, że mimo niezbyt pozytywnych cech, jakie przejawiają pani serialowe postaci, udało im się zyskać sympatię widzów.

- Gdy zaczynałam grać Elżunię Kleczkowską lata świetlne temu, wydawało mi się, że to będzie jedyna negatywna postać w całym serialu, a okazało się, że widzowie ją bardzo polubili. Traktuję to jako moje duże osiągnięcie. Była to rola kobiety niesympatycznej, a jednak udało mi się stworzyć postać bardzo lubianą przez widzów.

Od ostatniego odcinka "Złotopolskich" minęło już 10 lat. Widzowie nie zapomnieli o Kleczkowskiej?

- Spotykam często osoby, które mówią mi, że pamiętają mnie z roli Elżuni, bo w dzieciństwie oglądali ten serial z babcią. Wyobrażam sobie te dzieci siedzące z babcią przed telewizorem, oglądające "Złotopolskich", a teraz to już dorośli ludzie. To, co zobaczyli kiedyś, jako dzieci, zostało im w głowach. To dla mnie bardzo miłe, że mnie pamiętają, może poza faktem, że uświadamia mi to jak te lata szybko mijają.

Tęskni pani za "Złotopolskimi"?

- Na pewno tęsknię za ludźmi, z którymi pracowałam. To była fantastyczna ekipa i nie mówię tu tylko o aktorach, ale o wszystkich, którzy tworzyli ten serial. Zawiązały się tam wspaniałe przyjaźnie. Na plan jeździło się jak do rodziny. Zresztą muszę przyznać, że tak samo jest teraz w "M jak miłość". Gram tu już od kilku lat i zawsze cieszę się, kiedy jadę na zdjęcia. Zaprzyjaźniłam się z Teresą Lipowską, odnowiłam też znajomość z Krzysiem Tyńcem, którego poznałam wiele lat temu, gdy pracowaliśmy w jednym teatrze.

Spotyka się pani ze znajomymi z pracy również prywatnie?

- Na pewno byśmy się chętnie spotykali, ale teraz wszyscy są zajęci, każdy się spieszy, bo rano musi wstać na zdjęcia. Kiedyś po przedstawieniach chodziło do SPATiF-u (Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatru i Filmu - przyp.red.) , dzisiaj nie ma już takiego życia teatralnego i aktorskiego. Pamiętam, że przed laty Henryk Machalica, z którym grałam w "Złotopolskich", zapytał mnie: "Pani Małgosiu, czy w SPATiFie jeszcze się wszyscy spotykają?". Odpowiedziałam: "Panie Henryku, te czasy dawno minęły". Kiedyś się żyło inaczej, a teraz doba się zdecydowanie skurczyła.

Wiele aktorek narzeka, że po czterdziestce nie ma dla nich ról. Pani ten problem nie dotyczy.

- Tak się moje życie ułożyło. Ja za to nie miałam dużo pracy, gdy byłam młodą aktorką. Wspominałam wielokrotnie w wywiadach słowa wybitnej pedagog, pani Zofii Mrozowskiej, która powiedziała mi: "Dziecko, Ty na swój czas będziesz musiała poczekać dziesięć lat". Trwało to nawet dłużej. Młode aktorki są potrzebne do ról amantek, a ja z warunkami, jakie miałam, musiałam długo czekać na swój moment. Kiedy już nadszedł, zaczęłam bardzo dużo grać. Niemniej jest to przykre, że ról dla osób starszych jest mniej, bo aktor chciałby pracować przez całe życie.

Mówi się, że aktor poza talentem musi też wykazać się cierpliwością. Zdarzało się pani myśleć o porzuceniu aktorstwa, kiedy tych ról nie było?

- Ja zawsze miałam dużą cierpliwość. Poza tym cały czas grałam w teatrze, tylko nie były to role główne. Nie miałam takiego wzięcia jak teraz, wtedy też nie było seriali. Choć wiele mnie omijało, to za bardzo kochałam swój zawód, żeby z niego rezygnować. Cały czas miałam nadzieję, że los się odmieni, a to, że mogłam mimo wszystko grać, dawało mi ogromną przyjemność i satysfakcję.

Teraz nie narzeka pani na brak pracy. Pani kalendarz jest całkowicie wypełniony czy znajdzie się trochę czasu wolnego?

- Aktorzy zazwyczaj mają tak, że albo się nic nie dzieje, albo dzieje się wszystko na raz. Zdarza mi się tydzień, kiedy nie wiem, w co ręce włożyć i muszę być prawie jednocześnie w kilku miejscach, a później mam wolne. Mogę wtedy wrócić do szarej rzeczywistości, zająć się sprawami domowymi czy zaległymi, skupić na czymś innym i poczekać na czas, w którym znowu się wszystko skumuluje i człowiek ruszy do roboty.

W jaki sposób pani odpoczywa?

- Mam już swoje lata, więc staram się znaleźć czas na odpoczynek. Bardzo lubię czytać książki. Mogę sobie usiąść, czytać i nikt mi nie przeszkadza, może poza obowiązkami. Gdy jakaś książka mnie zainteresuje, nie mogę się od niej oderwać. Czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce, od kryminałów po literaturę klasyczną, choć ostatnio najwięcej biografii. Lubię też wracać po latach do książek, które już kiedyś przeczytałam.

Skąd czerpie pani energię do działania w tych pracujących tygodniach?

- Myślę, że tę energię po prostu w sobie mam, do tego dochodzi poczucie obowiązku i pełna mobilizacja. Ta energia po prostu musiała się znaleźć, nawet gdy zdarzało się, że spałam po cztery godziny na dobę. Taka praca.

Rozmawiała Adriana Nitkiewicz/AKPA

AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy