Reklama

Magdalena Berus: Trafiam na ciężkie role

Wszystko zaczęło się od filmu "Bejbi Blues", ale nawet wtedy nie wiedziała, że zakocha się w graniu. Magdalena Berus opowiada o tym, jak losem rządzi przypadek i że tylko nam się wydaje, że wiemy, czym jest aktorstwo.

Wszystko zaczęło się od filmu "Bejbi Blues", ale nawet wtedy nie wiedziała, że zakocha się w graniu. Magdalena Berus opowiada o tym, jak losem rządzi przypadek i że tylko nam się wydaje, że wiemy, czym jest aktorstwo.
Magdalena Berus była w 2014 roku nominowana do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego /AKPA

PAP Life: Zagrałaś rolę Karoliny w filmie "Szatan kazał tańczyć" oraz grasz Justynę w "Drugiej szansie". Którą postać wolisz, z którą bardziej się utożsamiasz?

Magdalena Berus: - Wszystkie postaci, jakie dostaję, to skomplikowane osobowości, które mają problemy emocjonalne oraz ciężką przeszłość. Z żadną z nich się nie utożsamiam. Karolina była dla mnie trudniejszą postacią do zagrania.

Problemy twoich bohaterek nie mają odzwierciedlenia w życiu prywatnym?

- Mam takie obserwacje, że schematy ze wszystkich postaci, w jakiś sposób odbijają się również w nas, oraz że mamy bardzo podobne mechanizmy. Na pewno jakieś cechy, takie jak rodzaj prezencji, styl mówienia czy ekspresja, muszą być wspólne, skoro dostaję takie role.

Reklama

Bardzo pasujesz do takich ról.

- Dla mnie zagadką jest, dlaczego trafiam na takie ciężkie role, ale podchodzę do tego z pokorą i staram się wykonywać je najlepiej jak potrafię, ale przyznaję, że bywa to momentami ciężkie do udźwignięcia. Obecnie interesują mnie postaci bardziej kobiece, dojrzalsze. Chętnie bym na coś takiego spojrzała.

A czy aktorstwo to był świadomy wybór?

- Właśnie nie. Wszystko wyszło dość spontanicznie, ponieważ tak naprawdę nie miałam żadnych zainteresowań związanych z aktorstwem, dopóki nie zobaczyłam reklamy castingu do "Bejbi Blues". To było na zasadzie eksperymentu czy przygody, ale w dalszym ciągu mnie nie kręciło. Pojechałam na casting, nauczyłam się scen i chociaż nie miałam pojęcia, jak to zagrać, spodobałam się. Myślę, że bardziej chodziło o moją osobowość czy naturalność, niż o grę. Nawet na próbach nie miałam zielonego pojęcia, co ja tam robię.

Jeśli nigdy wcześniej nie miałaś z tym styczności, to mogło być dla ciebie trudne.

- To się tylko tak wydaje, że wiemy, czym jest aktorstwo. To nie jest granie, to jest bardziej bycie naturalnym "na scenie". Tak mi się to spodobało, że po prostu się w tym zakochałam.

Skoro nie chciałaś być aktorką, kim chciałaś zostać?

- Kiedy odbywał się casting do filmu, byłam modelką i głównie tym się zajmowałam. Miałam ambicję, żeby zrobić w związku z tym karierę, lecz gdy dostałam rolę, nie chciałam już więcej słyszeć o modelingu.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Berus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy