Laura Breszka: Wolę być wiarygodna niż lubiana
Aktorka, artystka i mama. Jako złośliwa Malena w "Singielce" wywołuje w widzach różne emocje. – Wolę być wiarygodna niż lubiana – mówi Laura Breszka.
Czy praca na planie przebiegała bez większych zakłóceń?
Laura Breszka: - Nie mogę narzekać! Najprzyjemniejsze dla mnie było granie emocjonalnych scen, w których Malena robiła awantury bez specjalnego powodu i jej "wybrańcy" musieli się tłumaczyć z czegoś zupełnie absurdalnego. Świetnie pracowało mi się z Michałem Meyerem, który gra mojego chłopaka. Ma duży talent komediowy, więc razem dawaliśmy czadu! Mówiąc krótko - im bardziej absurdalne graliśmy sceny, tym zabawniej było na planie.
Spotykają cię nieprzyjemne sytuacje w związku z rolą w "Singielce"?
- Niekiedy zdarza mi się usłyszeć: "Moja mama cię nienawidzi!", bo serialowa rzeczywistość dość często myli się widzom z realnym światem. Dlatego nie ma co walczyć z tego typu opiniami. Poza tym wolę, aby moja postać była wiarygodna, a nie lubiana, i cieszę się, że ona tak bardzo widzów do siebie "przekonuje". Malena jak najbardziej spełnia moje zawodowe oczekiwania!
Mówisz, że nie chcesz grać grzecznych dziewczyn.
- Kiedy uczyłam się w liceum, chciałam zdawać do szkoły teatralnej, bo ten zawód był moim wielkim marzeniem. A gdy już się dostałam do Łodzi, okazał się czymś mglistym, niedoścignionym, nie do ogarnięcia. Nie wiedziałam, o co chodzi, wszystko mi się mieszało. Dopiero po pewnym czasie od ukończenia szkoły zrozumiałam, że każdy musi znaleźć swój złoty środek do uprawiania tego zawodu.
Teraz myślisz inaczej?
- Jestem na takim etapie, że uważam aktorstwo za jedną z wielu przygód, które mi się przydarzyły. Ten zawód, poza graniem, daje wiele innych możliwości, na przykład bycia lektorem. Mam też tytuł magistra sztuki i chciałabym
się nią zajmować. Z przyjemnością przerabiam na przykład stare meble albo sama je robię.
Dużo robisz. Wygląda na to, że jesteś bardzo zajętą osobą.
- Każdy dzień jest inny i przynosi zupełnie odmienne zestawy zdarzeń i zachowań. O siódmej rano zawożę córkę do szkoły, później, jeśli mogę, odbieram ją po południu. To, prócz śniadania, kolacji i snu, jedyne powtarzalne i typowe punkty w moim programie dnia.
A jak najlepiej regenerujesz się po ciężkim dniu spędzonym na planie?
- Nie mam specjalnych schematów w tym aspekcie życia. Staram się, jeśli nie muszę, nie siedzieć w Warszawie. Bardzo kręci mnie podróżowanie, poznawanie nowych ludzi oraz miejsc, ale też wypoczynek na plaży i czytanie książek nad naszym polskim Bałtykiem. Lubię leżeć na piasku i aktywnie marzyć. Mam babcię w Gdańsku, mieszka naprawdę blisko morza, więc mam to akurat we krwi.
Artur Krasicki