Krzysztof Respondek: "Dał pan czadu!"
Aktor, wokalista i kabareciarz - Krzysztof Respondek - to człowiek o wielu twarzach, co udowadnia w show Polsatu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Poza tym ma nietypowe hobby: hoduje szczygły syberyjskie. Pracuje też intensywnie nad nową płytą.
Z jakimi oczekiwaniami przystępował pan do udziału w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"? I czy czas je zweryfikował?
Krzysztof Respondek: - Zanim zdecydowałem się wystąpić w programie, zrobiłem mały wywiad. O opinie zapytałem kolegów, którzy byli uczestnikami poprzednich edycji. Wszyscy z entuzjazmem opowiadali o swojej przygodzie w show. Dawali mi ciekawe rady i wskazówki.
Przydały się?
- Oczywiście w moim przypadku nic się nie sprawdziło. Przekonałem się jednak, tak jak i oni, że "Twoja Twarz..." to najpiękniejszy program, w jakim do tej pory brałem udział. Tu wszystko jest jakby inne i nowe. Na końcowy efekt składa się wiele elementów - od charakteryzacji, poprzez przygotowanie aktorskie, aż po wokal. To bardzo ciekawe doświadczenie. Nigdy do końca nie można być pewnym ostatecznego efektu. Czasem w trakcie prób nic nie wychodzi, za to ostateczne nagranie jest idealnie. Zdarza się i na odwrót. Mnie jednak zależy przede wszystkim, żeby podczas moich występów publiczność dobrze się bawiła i w jakiś sposób była poruszona. Przecież istniejemy dla widzów. Bez nich wszystko to, co robimy, nie miałoby sensu.
Która z dotychczasowych scenicznych metamorfoz była dla pana największym wyzwaniem? Czyżby Barbra Streisand?
- To zdecydowanie postać, z której jestem najbardziej zadowolony. Ten występ na długo zostanie w mojej pamięci. Poświęciłem temu wykonaniu wiele serca. Utworu w oryginale słuchałem ze 150 razy. Moim zdaniem bardzo zbliżyłem się do oryginału. Paradoksalnie nie zostało to docenione przez jury. Zająłem wtedy ostatnie miejsce. Oczywiście nie mam o to żalu. Co ciekawe, "na mieście" usłyszałem od ludzi wiele miłych słów: "Dał pan czadu! Szacun! Ciary!". To miłe. Ten program chyba właśnie na tym polega - żeby pozostawić po sobie coś niezapomnianego, co spodoba się innym, co ich zafascynuje, co pozostanie z widzami dłużej niż tylko na czas trwania odcinka.
Jak wyglądają przygotowania do występów?
- Z pewnością sporo mówili już o tym moi koledzy. Praca nad postacią wygląda podobnie jak w teatrze, tylko pracujemy dużo szybciej, bo mamy jedynie tydzień, a nie dwa miesiące. Poza tym spektakl trwa około dwóch godzin. Jest czas na stworzenie i zaprezentowanie pełnej kreacji postaci. Z kolei w show wychodzimy na scenę zaledwie na kilka chwil, podczas których trzeba to wszystko oddać. Bardzo dziękuję Agnieszce Hekiert, czuwającej nad moim wokalem, i Krzysztofowi Adamskiemu, bez którego pewnie moje kreacje nie byłyby tak udane. Wielkie brawa dla nich.
W kogo jeszcze chciałby się pan wcielić?
- Show Polsatu daje mi możliwość śpiewania utworów, których jako Krzysztof Respondek pewnie nigdy nie miałbym okazji zaśpiewać, np. dlatego, że są one typowo damskie. Dzięki programowi mogę wcielać się w różne osoby i wykonywać naprawdę piękne utwory. To sprawia mi wiele radości. Co ciekawe, czasami postać, która na pierwszy rzut oka wydaje się nie być mi bliska, okazuje się idealnym wyborem. W kogo chciałbym się wcielić? Pomysłów jest wiele, ale zostawiam to losowi i szczęściu. A po programie? Wracam do bycia sobą. Do własnych piosenek i do występów jako Krzysztof Respondek.
Planuje pan kolejną płytę?
- Właśnie ją nagrywam, ale udział w programie troszeczkę przesunął termin wydania. Będzie to płyta o charakterze kabaretowym z nieco śląskim zabarwieniem, bo takiej oczekuje również moja widownia. Nagrywanie w studio zaczęło sprawiać mi frajdę, a w głowie mam pełno nowych pomysłów.
To oznacza, że zdecydował się pan postawić na śpiew?
- Od zawsze kojarzę się nie tylko ze śpiewaniem, ale także z graniem i kabaretem. Nic się w tej kwestii nie zmienia. Poruszanie się w różnych dziedzinach artystycznych sprawia, że mój zawód mnie nie nudzi.
Nadal hoduje pan szczygły syberyjskie?
- Oczywiście. Szczygły to moja wielka, nieprzemijająca pasja. Teraz nie poświęcam temu tyle czasu, ile przed programem. Bardzo dziękuję mojej sąsiadce, która nieco wyręcza mnie w opiece nad moimi pupilami, gdy ja jestem w Warszawie.
À propos Syberii. Udało się już panu ją odwiedzić?
- Chciałbym pojechać kiedyś na Syberię i zobaczyć szczygły w środowisku naturalnym. Niestety, w tym momencie żona nie zamierza mnie wypuścić na taką wycieczkę, więc na razie wyjazd pozostaje jedynie w sferze marzeń. Te są jednak po to, by je spełniać. I wierzę, że w moim przypadku kiedyś też tak będzie.
Małgorzata Pokrycka