Katarzyna Dowbor: Najpierw zwierzęta, potem ja
Prowadzi program, napisała książkę, jest matką, babcią oraz gospodynią domową. Mimo 60 lat, jest pełna energii. Katarzyna Dowbor dzień zaczyna od nakarmienia kotów i koni oraz spaceru z psami, dopiero potem ma czas dla siebie, na ulubioną kawę.
PAP Life: W swojej książce "Apetyt na życie" podkreśla pani wagę rytuałów. Jakie są pani codzienne, domowe zwyczaje rano, np. kawa do łóżka?
Katarzyna Dowbor: - Do łóżka nie, ale ponieważ pod domem mam konie, wstaję do nich rano. Najpierw muszę pójść i je nakarmić. Jeszcze koty i psy - właściwie to najpierw koty, bo one miauczą już od rana. Dopiero potem jest wyjście na karmienie koni. Jak konie jedzą, to idę na spacer z psami. Potem wracam do domu, daję jeść psom i jak one jedzą to dopiero mam moment dla siebie, który uwielbiam.
Co wtedy pani robi?
- Siadam i piję kawę. Właściwie to delektuję się nią, bo uwielbiam kawę, zresztą mam bardzo dobry ekspres, na którym nie oszczędzałam. Sączę tę kawę w lecie siadając na tarasie albo zimą przy kominku. Kawę lubię pić właśnie rano, po południu już mi tak nie smakuje, zresztą nie mogę zbyt późno pić kawy, bo potem nie mogę spać. Jak tak sobie siądę, jak tak napiję się tej kawy, wtedy myślę sobie, że jest mi dobrze, że jest fajnie. Uwielbiam ten rytuał, uwielbiam to poczucie. Nie umiałabym tak usiąść, gdybym nie nakarmiła zwierząt i nie zrobiła porządku.
Czyli, jak taka typowa gospodyni, typowa kobieta, która w pierwszej kolejności musi zadbać o wszystkich dookoła.
- Tak (śmiech).
To o której godzinie ma pani czas na tę poranną kawę?
- Około godziny ósmej, bo do koni wstaję przed siódmą - bez względu na to, o której pójdę spać. Także koty jedzą przed siódmą, konie o siódmej, a psy wpół do ósmej, czyli po spacerze. Zresztą psy nie powinny jeść przed spacerem, dlatego, że kiedy biegają, może to wywoływać problem z jelitami. Dlatego moje psy nauczone są, że jemy po spacerze.
Przyznaje pani, że mimo wieku i różnych zajęć - programu, książki, dzieci, wnucząt, zwierząt oraz prowadzenia domu - ma pani mnóstwo planów. Jakich?
- Chciałabym otworzyć przytulisko dla zwierząt. Marzy mi się pensjonat, a właściwie taka agroturystyka, gdzie ludzie będą mogli jeździć konno, gdzie ja będę mogła ratować konie. Jednak wszystko jest kwestią czasu. Przyznam, że gdybym nie miała programu, już dawno bym to realizowała. Kiedyś w sezonie nagrywaliśmy 12 odcinków, dziś - 26. Także brakuje mi czasu. Jak będę go mieć, postaram się zadziałać w tym kierunku.
Rozmawiała Paulina Persa (PAP Life)