Kamila Kamińska: Harcerstwo mnie ukształtowało
W jej życiu nie ma miejsca na nudę! Kamila Kamińska gra nie tylko w filmach, serialach, teatrze, ale jest również pedagogiem oraz współzałożycielką studia fotograficznego. Aktorka, którą możemy oglądać w dwóch popularnych serialach - "Barwach szczęścia" i "Zakochanych po uszy" - przyznała, że jej dorosłe życie ukształtowało harcerstwo.
Jak ważna jest dla ciebie ta różnorodność w życiu zawodowym?
Kamila Kamińska: - Jest konieczna! Pozwala mi nabrać dystansu do wielu spraw i nie daje przestrzeni na nudę. Jeżeli codziennie jestem na planie serialu, to w pewnym momencie zaczyna mi brakować np. dobrej literatury. Możliwość skupienia uwagi na innych zajęciach jest dla mnie odskocznią, która jednocześnie nakręca mnie do działania na innych polach.
Gdy w końcu znajdziesz czas tylko dla siebie, co najbardziej lubisz robić?
- Pierwszy lockdown sprawił, że wreszcie nauczyłam się odpoczywać, a ostatnio najbardziej lubię spać! (uśmiech - przyp. red.) Kiedy jestem w Warszawie i wiem, że między zdjęciami mam kilka dni wolnego, wtedy idę na spacer, czytam książki, oglądam filmy. Wiosną i latem lubię aktywny wypoczynek i sporo jeżdżę na rowerze. W lockdownie doceniłam też wszelkie formy odpoczywania w domu. Okazało się, że nawet w moich czterech ścianach mogę zrobić wiele ciekawych rzeczy. Lubię również od czasu do czasu sama pojechać w głuszę i pochodzić po lesie. W ten sposób znajduję w życiu potrzebną harmonię.
Przez długi czas byłaś harcerką, więc podejrzewam, że doskonale odnajdujesz się w różnych okolicznościach przyrody?
- Harcerstwo stanowi dużą część mojego życia i miało ogromny wpływ na to, jakim jestem człowiekiem. Bardzo cieszyłam się z każdej wyprawy do lasu, do tego stopnia, że kiedyś zagapiłam się i w trakcie wędrówki zastała mnie noc. Wyobraźnia podpowiadała mi różne scenariusze, dlatego starałam się nie patrzeć za siebie (uśmiech - przyp. red.) Brałam też udział w 24-godzinnych rajdach harcerskich, podczas których chodziliśmy w nocy m.in. po lesie bez latarki. Kiedyś podczas 24 godzinnego, zimowego rajdu harcerskiego wpadłam z koleżanką w kałużę. Miałyśmy tak zmarznięte stopy, że musiałam ją nieść część drogi na barana.
Czy doświadczenia z dzieciństwa miały wpływ na twoje dorosłe życie?
- Byłam bardzo nieśmiałym dzieckiem, a harcerstwo otworzyło mnie na ludzi i sprawiło, że łatwiej było mi zaakceptować siebie. Do dziś pamiętam festiwale, na których śpiewałam i ku mojemu zaskoczeniu nie miałam żadnej tremy. Harcerstwo jest organizacją nastawioną na braterstwo i wspólne działanie, pracę nad sobą i niewątpliwie hartuje ducha. Dzięki pracy zespołowej można nauczyć się wiele o sobie i o świecie. Uświadamiasz sobie, że nie jesteś samotnie płynącą tratwą, a człowiekiem stworzonym do życia w stadzie.
Co czujesz patrząc na swoje stare zdjęcia z tamtego okresu?
- Mam poczucie, że niczego się nie bałam. Chodziłam w góry ze skręconymi kostkami, jadłam wszystko, co popadnie, a takie pojęcie jak dieta dla mnie nie istniało (śmiech - przyp. red.) Ważne było, żeby przetrwać i zmierzyć się z samym sobą. Harcerskie ideały były czymś, czego szukałam i dzięki czemu odnalazłam w sobie chęć doskonalenia siebie, uczenia się nowych rzeczy i szukania swojej drogi... Harcerstwo pomogło mi znaleźć własną ścieżkę. Teatr Paradox w harcerstwie był jednym z pierwszych teatrów, w którym występowałam.
Los ci sprzyja w życiu zawodowym, w życiu prywatnym też uważasz się za szczęściarę?
- Czuję się szczęśliwa i niczego bym nie zmieniła, choć zdarzają się momenty kryzysu. Mam poczucie, że wszystko, co mnie spotyka ma jakiś głębszy sens i prowadzi mnie do dobrych rzeczy.
W "Zakochanych po uszy" sporo się dzieje. Piotr (Michał Meyer) stracił pamięć i myśli, że Sylwia jest jego żoną, podczas gdy ona tak naprawdę jest związana z Michałem (Jędrzej Hycnar). Czy z serialową Sylwią jest ci po drodze?
- Na początku bardzo mnie śmieszyło granie tej postaci, nawet próbowałam ją w jakiś sposób bronić i zrozumieć. Potem miałam moment mocnego zmęczenia i szczerze mówiąc do tego stopnia miałam dość Sylwii, że nie byłam w stanie grać. Na szczęście udało mi się namówić scenarzystów, by dali mojej bohaterce szansę na przemianę. Może nie jest to jakaś radykalna zmiana, ale nawet ją trochę polubiłam. Teraz jest inną osobą, co nie znaczy, że wszystko będzie układało się po jej myśli...
Regina z "Barw szczęścia" przyjęła wreszcie oświadczyny Franka (Mateusz Banasiuk). Czy to oznacza to, że już nic nie stanie na drodze do ich wspólnego szczęścia?
- Regina zajdzie w ciążę i weźmie z Frankiem ślub. Wszystko będzie układało się między nimi wspaniale, ale pojawią się też pewne komplikacje. Franek, który jest strażakiem, okaże się być wymarzonym partnerem, któremu zależy na Reginie, dlatego będzie chciał się dla niej zmienić i stać się przysłowiowym "prawdziwym mężczyzną".
Sylwia z "Zakochanych po uszy" i Magda z "Gorzko, gorzko" to silne i zdecydowane kobiety. Masz dużo wspólnego ze swoimi bohaterkami?
- Właściwie możemy zadać pytanie - co znaczy być silną kobietą w tych czasach? Ciekawe, bo dla każdego może to oznaczać coś innego. Postawa Sylwii, czy Magdy, sprawia wrażenie mającej wszystko pod kontrolą kobiety, wyrazistej poprzez image, pewność siebie i bezpardonowe traktowanie innych ludzi. A w środku? Zagadka. Mam wrażenie, że często jestem postrzegana poprzez pryzmat ról, jednak w życiu prywatnym często bywam roztrzepana i chodzę z głową w chmurach, choć ostatnio coraz częściej stąpam mocnej po ziemi.
Jakie masz plany na 2021, co będzie się działo u ciebie w najbliższym czasie?
- Skończyłam pracę na planie "Zakochanych po uszy", mam przerwę w "Barwach szczęścia". Zajmują mnie drobne projekty - biorę udział w spektaklu muzycznym online dla dzieci "Tajemnice nocnego tramwaju". Ostatnio odbyła się premiera online filmu krótkometrażowego Krzysztofa Jankowskiego "Pokój", na podstawie opowiadania Lema, w którym zagrałam z Wojtkiem Solarzem. Z powodu pandemii opóźniły się jednak zdjęcia do pełnometrażowego debiutu fabularnego Krzysztofa Jankowskiego, w którym miałam wziąć udział. Mam nadzieję, że po wakacjach ruszą prace na planie.
Rozmawiała Barbara Skrodzka / AKPA