Kacper Kuszewski: Zawsze mnie nosiło
Przez 12 lat uczył się w szkole muzycznej, ale kiedy pomyślał, że miałby spędzić życie za pulpitem orkiestry, zrozumiał, że to nie dla niego. Kacper Kuszewski to dzisiaj gwiazda serialu "M jak miłość", aktor Teatru Pieśń Kozła we Wrocławiu i wokalista zespołu Leszcze.
Kacpra Kuszewskiego od 20 lat możemy podziwiać w teatrze i telewizji. Widzowie pokochali go dzięki roli Marka Mostowiaka w "M jak miłość". W 2011 roku wygrał z Anną Głogowską w duecie XIII edycję "Tańca z gwiazdami". Zdobył też trzecie miejsce w programie "Jak oni śpiewają".
Stuknęła czterdziestka i widzę, że zaczęło pana nosić.
- To nie kwestia czterdziestki - zawsze mnie nosiło. Tym, którzy myślą, że dotąd grałem tylko Marka Mostowiaka, może się wydawać "O, nagle zaczął śpiewać!". Tymczasem śpiewam od 13. roku życia, kiedy w gdyńskim Teatrze Muzycznym zagrałem Gawrosza w słynnym musicalu "Les Miserables", czyli w "Nędznikach". Potem był kabaret Olgi Lipińskiej, kilka spektakli muzycznych. W "Przygodach Sindbada Żeglarza" w Teatrze Polskim w Warszawie śpiewałem piosenki Grześka Turnaua...
...i nagrał pan płytę "Album rodzinny", a nieco wcześniej zdobył 3. miejsce w programie "Jak oni śpiewają". I przede wszystkim został pan liderem Leszczy!
- Lubię mierzyć się z nowymi wyzwaniami.
Muzycy "Leszczy" zadzwonili do pana z propozycją, a pan...
- Byłem zaskoczony. W końcu jestem aktorem, a nie wokalistą! Kocham muzykę, lecz na co dzień słucham głównie jazzu i muzyki klasycznej. Nie wiedziałem, jak się odnajdę w takiej roli, ale dobrze się z chłopakami dogadujemy.
A na scenie jest czad.
- Jestem człowiekiem raczej spokojnym, a na estradzie budzi się we mnie showman. Sprawdzam się w sytuacjach, o które sam bym się nie podejrzewał. Najlepszy dowód - "Taniec z gwiazdami". Myślałem: "Sympatia publiczności do aktora z serialu pozwoli mi przetrwać 4 odcinki, no może 5, ale dalej?". Nie wierzyłem w swoje możliwości.
- Ale się pan rozkręcił!
- Do dziś, kiedy patrzę na nagrania naszych występów z Anią Głogowską, nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy wyprawialiśmy. Podobnie było z Leszczami. Lubię śpiewać i wychodzić na estradę, ale do tej pory była to piosenka aktorska, teatr, a tu miałem wejść przed kilkutysięczny tłum i ten tłum bawić przez godzinę.
I w tę rolę też wpasował się pan idealnie.
- Może dlatego, że piosenki Leszczy są fajne i ja je po prostu lubię śpiewać? Widzowie to czują. To wyjątkowy zespół, z ogromnym poczuciem humoru, dlatego od lat ma swoją wierną widownię.
Wszyscy pewnie po cichu pytali, jak po Miecznikowskim sprawdzi się ten Marek z "M jak miłość". I czy w ogóle da radę?
- No, cóż, chyba mi się udało. Maciek był świetny, ale fani Leszczy chyba mnie z nim nie porównują, bo jestem po prostu zupełnie inny. Namówiłem kolegów, żeby niektóre piosenki grali trochę inaczej, tak jak ja je czuję. Mamy też sporo zupełnie nowych utworów. I dobrze bawię się rolą showmana, "gwiazdy pop" - oczywiście z przymrużeniem oka, bo to, co robią Leszcze zawsze jest z przymrużeniem oka.
Chodzą panu po głowie pomysły, jak szaleńczo spędzić wolny czas?
- Dostaję w pracy taką porcję adrenaliny, że potem jedyne moje szaleństwa to książka, kanapa i spacer z psem po lesie. I marzenia o dalekich podróżach.
Rozmawiała Bożena Chodyniecka