Joanna Jabłczyńska: Najbardziej cierpliwa uczestniczka show
Od 14 lat gra w "Na Wspólnej". Teraz oglądamy ją też w muzycznym show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". - Każdą chwilę wykorzystuję na działanie. Prasuję i jednocześnie oglądam film, jadąc pociągiem - czytam. Ciągle jestem w ruchu - mówi Joanna Jabłczyńska.
Jej kariera zaczęła się w 1993 roku od udziału w Telewizyjnym Zespole Dziecięcym "Fasolki". Wielu fanów zyskała jako Marta z serialu "Na Wspólnej". Joanna Jabłczyńska spełnia się w show-biznesie, choć z wykształcenia jest prawniczką.
Które z dotychczasowych wcieleń było dla ciebie najtrudniejsze?
- Najbardziej wymagającą kreacją był Michael Jackson i jego utwór "Smooth Criminal".
Dlaczego?
- Nie chodzi mi tylko o głos czy charakterystyczne gesty tego wybitnego artysty. Poruszanie się na scenie, kiedy pod ubraniem ma się włożoną watolinę, spłaszczony bandażem biust, na głowie ciężką perukę, a na nogach czterokilogramowe buty, jest naprawdę niezapomnianym doświadczeniem!
Czułaś tremę?
- Oczywiście! Ale też przyjemne podekscytowanie, bo przeżywałam coś po raz pierwszy w życiu. Byłam również mocno zmobilizowana, gdyż nie chciałam zawieść siebie, a przede wszystkim swoich trenerów. To megaprofesjonaliści, maksymalnie zaangażowani w ten ciekawy i oryginalny projekt. Do tego ambitni, sympatyczni, otwarci na sugestie. Jestem zafascynowana ich podejściem do obowiązków, podobnie zresztą jak całej ekipy.
Co sprawiło, że zgodziłaś się na udział w show?
- Zdradzę, że propozycję pojawienia się w "Twojej Twarzy..." dostałam jeszcze przed pierwszą jej edycją. Wtedy jednak zdawałam egzamin radcowski, którego nie można było przesunąć. Kiedy ponownie odebrałam telefon w tej sprawie, nie zastanawiałam się ani chwili. To niesamowite, że mogę w krótkim czasie wcielać się w kogoś, kim nie jestem. Być na przykład starszą, elegancką damą lub czarnoskórym mężczyzną! I jeszcze do tego śpiewać oraz tańczyć.
Kilkugodzinna charakteryzacja nie jest dla ciebie problemem?
- Ani trochę. W kuluarach słyszę opinie, że Jabłczyńska to najbardziej cierpliwa uczestniczka show. (śmiech) Poza tym zawsze mam ogromny szacunek dla pracy innych, doceniam trud i poświęcenie. A tutaj mam najlepszych na świecie specjalistów!
Bierzesz pod uwagę zwycięstwo?
- W tym programie nie czuje się absolutnie żadnej rywalizacji - to jeden z jego wielkich atutów. Kolejną zaletą jest to, że nagrody przeznacza się na charytatywny cel. Muszę dać z siebie wszystko, by wygrać choć jeden odcinek. Wtedy pieniądze przeznaczę dla Zuzi i Mai Raczkowskich z Gliwic. Są pod opieką cudownej babci i wymagają specjalistycznej opieki. Zuzia porusza się na wózku, ale jest nadzieja, że operacja i rehabilitacja sprawią, że zacznie wreszcie chodzić. Jestem z nimi w stałym kontakcie. [Aktorka wygrała 2. odcinek show. Zdobyła 10 tysięcy złotych, które przekazała na leczenie Zuzi Raczkowskiej - red.]
Czy w twoim pełnym sukcesów życiu są minusy?
- Nie mogę nagle zmienić wyglądu. Ze względu na pracę w serialu nawet podcięcie grzywki muszę ustalać z producentem. Efekt jest taki, że mam tę samą fryzurę od lat.
Rozmawiał Artur Krasicki