Jemima Kirke: Deser przed obiadem
11 stycznia na antenie HBO zadebiutował czwarty już sezon niezwykle popularnych "Dziewczyn". "Zawsze miałam poczucie, że moje życie nie przypomina naszej produkcji" - mówi serialowa Jessa, czyli Jemima Kirke.
Główna bohaterka nagrodzonych Złotym Globem "Dziewczyn" - Hannah Horvath (Lena Dunham), mieszka w Nowym Jorku i nie traci nadziei, że kiedyś zostanie słynną pisarką. Skończyła college, nie ma stałej pracy i wcale nie spieszy się, by się usamodzielnić. W różnych sytuacjach życiowych wspierają ją koleżanki.
Jedną z nich jest jej współlokatorka i zarazem najlepsza przyjaciółka jeszcze z czasów college'u - Marnie Michaels (Allison Williams). Marnie jest odpowiedzialną i poważaną pracownicą galerii, ale w parze z sukcesami w życiu zawodowym nie idą sukcesy w życiu osobistym.
Jessa Johansson (Jemima Kirke) jest z kolei wolnym duchem i miłośniczką podróży, a Shoshanna Shapiro (Zosia Mamet) - kuzynka Jessy, to studentka Uniwersytetu Nowojorskiego i miłośniczka serialu "Seks w wielkim mieście".
"Dziewczyny" to realistyczna opowieść o współczesnych dwudziestoparolatkach w dużej mierze oparta na autentycznych przeżyciach Leny Dunham i jej przyjaciół. - Pracując nad tym serialem starałam się, żeby był przede wszystkim szczery. To było dla mnie najważniejsze. Nie chciałam tworzyć bohaterów i fabuły, które byłyby nieprawdziwe - mówi Lena Dunham, pomysłodawczyni, scenarzystka, reżyserka i odtwórczynią głównej roli w serialu.
To przywiązanie do realizmu zaintrygowało Judda Apatowa (40-letni prawiczek", "Wpadka"), który zdecydował się podjąć produkcji najpierw pilotażowego odcinka "Dziewczyn", a później całego serialu. - To pierwszy serial, który daje mężczyznom możliwość wejrzenia w głąb zwyczajnej młodej kobiety - wyjaśnia Apatow.
Co będzie się działo z graną przez ciebie Jessą w czwartym sezonie "Dziewczyn"?
Jemima Kirke: - Myślę, że będzie to dla niej najlepszy sezon. Jest na fali. Ostatnia odsłona była w jej wykonaniu niezła, ale ta będzie - moim zdaniem - jeszcze lepsza. W ogóle znów zobaczymy takie 'Dziewczyny', jakie lubimy najbardziej, będzie zabawnie i nieprzewidywalnie. Uwielbiam jak Lena wchodzi w konwencję slapstickowej komedii...
- W czwartym sezonie nasi bohaterowie stają się coraz bardziej złożonymi postaciami, w ich charakterze objawia się coraz więcej sprzeczności. Na początku, przypominali prototypowe modele, a teraz stali się ludźmi z krwi i kości. Można wysłać Jessę na odwyk i napisać o niej w scenariuszu różne rzeczy, ale czy to uczyni ją osobą wiarygodną dla naszych widzów? Trzeba ją w końcu trochę przyhamować. Cieszę się, że w tej serii moja bohaterka będzie prowadzić w miarę ustabilizowane życie, a widzowie będą mieli okazję zobaczyć, co to oznacza dla takiej osoby, jak ona.
- Oczywiście w jej życiu nadal będą wydarzać się małe tragedie - bo jest to wpisane w konwencję serialu, a poza tym moja bohaterka nie może bez nich żyć. Jessa będzie próbowała budować prawdziwe relacje z innymi ludźmi, a także starała się zintegrować z otoczeniem, czy jak sama to opisuje, dopasować do miejsca, w którym jest.
Jest taka kwestia, która pada podczas rozmowy Jessy i granej przez Lenę Dunham Hanny o tym, że w Nowym Jorku trzeba sobie radzić. Ta trafna uwaga wychodzi od twojej bohaterki...
- Dokładnie, Jessa mówi przyjaciółce, co powinna zrobić. To bardzo ważna scena, która pokazuje jednocześnie i mądrość Jessy, i jej emocjonalne zahamowania. W tym ostatnim wypadku, moja bohaterka jest na poziomie dwunastolatki. Naskakuje na przyjaciółkę z powodu jej wyjazdu, ale rozłąka jest rzeczą wpisaną w normalne życie - ludzie często się przeprowadzają. Jessa jest zła - czuje się opuszczona i daje upust tym emocjom. Jednocześnie ma rację, mówiąc coś, co jest uniwersalną prawdą, że musimy sobie radzić, tam gdzie jesteśmy, bo nawet jeśli przeprowadzimy się gdzie indziej, to nasza sytuacja może nie ulec diametralnej zmianie.
Czy naprawdę sądzisz, że Jessa jest niedorosła emocjonalnie?
- Tak, jej emocje są zablokowane - między innymi z powodu narkotyków - ale jest też wiele innych przyczyn jej zachowania. Myślę, że przeżyła w swoim życiu jakieś traumy - być może została porzucona lub wydarzyło się coś innego, co sprawiło, że straciła kontakt z samą sobą. Jest bardzo oderwana od rzeczywistości. Nie przyjmuje pewnych rzeczy do wiadomości i nie radzi sobie z uczuciami w normalny sposób, tak jak większość ludzi. Ale pewnie w końcu jej się to uda.
Czy zobaczymy Jessę w końcu w stałym związku?
- Mam taką nadzieję. Bardzo bym tego chciała, bo jestem bardzo ciekawa jak by to wyglądało. Naprawdę marzę o tym, żeby Jessa znalazła chłopaka.
A jak poradziłaś sobie ze swoją krótką sceną łóżkową?
- Do tej pory miałam w serialu chyba najmniej rozbuchane sceny łóżkowe. Nawet jak podrywałam dziewczynę na odwyku, to byłam trochę nieobecna duchem - nie musiałam zachowywać się tak obcesowo jak Allison (Williams, odtwórczyni roli Marnie - przyp. red.). A poza tym, grałam w tej scenie z dziewczyną, co było dla mnie sporym ułatwieniem.
- W tym sezonie zobaczymy jeszcze jedną scenę łóżkową z moim udziałem. Występuje w niej Zachary Quinto, który jest gejem, więc nie byłam przy nim zdenerwowana, bo między nami nie było napięcia. W efekcie nie istniało też ryzyko, że jedno z nas za bardzo wczuje się w scenę. To zawsze niezręczna sytuacja - kiedy ludzie widzą, jak zachowujesz się w takich chwilach. Tylko ja wiem, co robię w łóżku. Czuję się skrępowana, kiedy inni to widzą. W mojej scenie łóżkowej przewidziano seks, który przypomina nieco seks tantryczny - wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. To okropne!
Liv Tyler, która występuje w innym serialu HBO - "Pozostawieni", wyznała, że wysyłałaś jej SMS-y z planu.
- Liv po raz pierwszy występuje w produkcji telewizyjnej i bardzo cieszę się, że tak ułożyła się jej kariera. Ma za sobą trudne doświadczenia. Była jedną z najbardziej kasowych aktorek filmowych lat 90. - piękna i w odpowiednim wieku - miała nieco ponad 18. lat. Teraz jest nadal piękna, ale osiągnęła wiek, w którym jest zbyt młoda, by grać matki, a jednocześnie nie do końca nadaje się do ról ukochanych głównych bohaterów. Cieszę się, że zaproponowano jej rolę w tym serialu.
- Liv dzwoniła do mnie i pytała, kiedy dostanie grafik zdjęć. A ja odpowiedziałam jej, że pewnie nigdy to nie nastąpi. Na planie serialu wszystkiego dowiadujesz się w swoim czasie - na tym to polega. W przypadku produkcji filmowych członkowie obsady dostają grafik z dużym wyprzedzeniem. Przy produkcjach telewizyjnych często dowiadujemy się wszystkiego kilkanaście godzin przed rozpoczęciem zdjęć.
Ty i Liv jesteście matkami. Żadna inna aktorka z obsady "Dziewczyn" nie ma dzieci. Czy to coś zmienia?
- Wszyscy grający w serialu aktorzy - poza mną - realizują swoje plany wymarzonej kariery (śmiech). Ale nie narzekam - stałam się bardziej otwarta i bardziej cieszy mnie moja praca. Nie trzymam się też kurczowo życiowego planu, a tak było na początku. Niegdyś upierałam się, że w życiu chcę tylko malować, że mam określony cel, pomysł, a wszystko inne przeszkadza mi w realizacji moich zamiarów - włącznie z tym świetnym serialem i dużymi pieniędzmi, jakie mi za niego zaoferowano.
- Teraz stałam się otwarta na inne rzeczy poza malowaniem i nie traktuję siebie samej zbyt poważnie. Jestem dumna z tego, że byłam malarką i chciałam poświęcić się sztuce. Szczerość to także otwartość na nowe rzeczy, na to, czym zajmujemy się w życiu w danej chwili. Tak brzmi moje nowe credo. Maluję, kiedy tylko mogę. Zawsze staram się znaleźć na to czas.
A jak to wygląda w praktyce?
- Nie ma czegoś takiego jak idealna równowaga. To stan, którego nigdy nie udało mi się osiągnąć, bo moim zdaniem nie istnieje. Zwłaszcza, jeśli jesteś matką. Są jeszcze inne rzeczy, które bardzo chciałabym teraz robić. Kiedy byłam młodsza, nie sądziłam, że będzie pociągać mnie coś innego, bo żyłam sztuką i kulturą - tylko to się dla mnie liczyło. Teraz ważniejsze jest dla mnie, czy to, co robię, ma praktyczne zastosowanie - dawniej nie miało to dla mnie znaczenia.
Zbliżają się twoje okrągłe urodziny - jak czujesz się w przededniu swojej "trzydziestki"? Nie masz wrażenia, że twoje życie bardzo odbiega od scenariusza "Dziewczyn"?
- Bardzo się z tego cieszę. Zawsze miałam poczucie, że moje życie nie przypomina naszego serialu, bo urodziłam dzieci w bardzo młodym wieku. Mam trochę nietypowy stosunek do swoich trzydziestych urodzin, bo zrobiłam w swoim życiu wiele rzeczy, do których większość osób przymierza się dopiero po osiągnięciu tego wieku - można powiedzieć, że najpierw zjadłam deser, a dopiero potem usiadłam do obiadu. Bardzo cieszę się, że skończę 30. lat, także pod kątem mojej kariery. Jestem pewna, że teraz wydarzy się wiele wspaniałych rzeczy. Mam takie przeczucie. Co prawda będę teraz cholernie dorosła, ale mam to w nosie. Zamierzam wydać wielkie przyjęcie - co roku je organizuję, bo uwielbiam urodzinowe imprezy.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!