Reklama

Jarosław Kuźniar: Nie rozpoznaję wszystkich twarzy

Od miesiąca prowadzi "Dzień Dobry TVN". - Jeśli chodzi o tak zwany show-biznes... Nie rozpoznaję wszystkich twarzy, nie wiem, kto czym się zajmuje. Ale... fajnie jest poplotkować - opowiada Jarosław Kuźniar.

Od miesiąca prowadzi "Dzień Dobry TVN". - Jeśli chodzi o tak zwany show-biznes... Nie rozpoznaję wszystkich twarzy, nie wiem, kto czym się zajmuje. Ale... fajnie jest poplotkować - opowiada Jarosław Kuźniar.
Jarosław Kuźniar ma pewne problemy w nowej pracy /Michał Wargin /East News

Jak długo przygotowywał się pan do poprowadzenia programu?

Jarosław Kuźniar: - Prób nie było. I dobrze, bo ja nie lubię odtwarzania. Gubię się, jeśli mam realizować scenariusz, powiedzieć coś, co ktoś wcześniej napisał. Znacznie lepszy jestem na żywo, kiedy mogę się kierować instynktem.

Nikt wam nie narzuca tematów?

- Nad materiałem i tym, kogo zaprosimy do studia, pracuje cała redakcja, ale to, jak poprowadzimy dyskusję, zależy tylko od nas. Co najwyżej słyszę głos w słuchawce, który podpowiada mi, czy mam jeszcze czas na ripostę, czy już nie.

A w momencie, kiedy rozmowa się nie klei, brakuje pomysłu...

- ...wtedy przydaje się partnerka (śmiech). Czekam na to, co ona powie. Zwłaszcza jeśli chodzi o tak zwany show-biznes. Nie rozpoznaję wszystkich twarzy, nie wiem, kto czym się zajmuje. Ale... fajnie jest poplotkować. Natomiast wiem też, jak to jest z drugiej strony, kiedy jest się obiektem takiej konwersacji.

Reklama

Zdarza się panu być na celowniku opinii publicznej.

- Delikatnie powiedziane. Wiem, że budzę mocne emocje. Czasem bardzo dosadnie wyrażane.

Jak pan sobie z tym radzi?

- Buduję dystans. Choć nie od razu się tego nauczyłem. Rok temu postanowiłem publikować zdjęcia osób, które na portalach społecznościowych, nazwijmy to: "przedstawiają skrajne poglądy na mój temat". Łącznie z groźbami karalnymi. A to przecież normalni ludzie: studenci, gospodynie domowe, dyrektorzy.

A może zabronić komentowania w internecie?

- To nie jest dobre wyjście. Trzeba komunikować się z widzami. Dla mnie ich zdanie jest bardzo ważne. Wiem, że czasem ktoś wstanie lewą nogą - ma zły humor i wyładowuje się pisząc. Dlatego należy zachować rezerwę i mieć litość dla głupoty. Ale uwagi bywają też inspirujące.

Także te od szefów?

- Zwłaszcza te (śmiech). Na szczęście nie ma ich zbyt wiele. Ostatnio usłyszałem, że na mojej twarzy nie widać skupienia. I to fakt, bo często myślę o zbyt wielu rzeczach naraz. Mam podzielną uwagę. W TVN 24 się tego nauczyłem. Na przykład jednocześnie rozmawiam z widzami w serwisie internetowym, odpowiadam mojemu wydawcy i mówię do kamery. Roztroiłem swój mózg.


Trudno się było odzwyczaić od polityki?

- Mam nadzieję, że nie będę musiał. Z Dorotą Wellman wpadliśmy na pomysł stworzenia specjalnego cyklu. Przydałby się zwłaszcza przed wyborami. Dobrze by było zaprosić do studia przyszłych posłów, oni się w tego typu programach inaczej zachowują. Pokazują swoją ludzką twarz.

M. Ustrzycka

Kurier TV
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Kuźniar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy