Reklama

Filip Pławiak: Nie przepadam za oglądaniem siebie

W postaci, którą tworzę w serialu "Chyłka", mogę sobie pozwolić na więcej, dodać coś od siebie i trochę się tym bawić - mówił Filip Pławiak o swojej roli w trzecim już sezonie serialu "Chyłka".

W postaci, którą tworzę w serialu "Chyłka", mogę sobie pozwolić na więcej, dodać coś od siebie i trochę się tym bawić -  mówił Filip Pławiak o swojej roli w trzecim już sezonie serialu "Chyłka".
Filip Pławiak jako Kordian "Zordon" Oryński /Gałązka /AKPA

Serial "Chyłka" doczekał się już trzeciego sezonu zatytułowanego "Rewizja". Jak takie długoterminowe zadanie wygląda z perspektywy aktora?

Filip Pławiak: - Gdy zaczynaliśmy pierwszy sezon i kręciliśmy "Zaginięcie", postrzegałem to jako nowe, ciekawe doświadczenie. Wcześniej nie grałem w produkcjach, które mają ciąg dalszy. Budowanie postaci to w tym przypadku trochę inna praca. Zresztą "Chyłka" jest serialem kilkuodcinkowym, każdy sezon to zamknięta historia przypominająca dłuższy film. Dla mnie jest to na pewno coś nowego.

Reklama

Czy ten bohater, Kordian "Zordon" Oryński, pozwala panu pokazać trochę samego siebie? Czy może pan np. pokusić się o improwizacje, dorzucenie własnego tekstu?

- Na pewno tak. Jeśli chodzi o możliwość improwizacji, zmianę tekstu - jak najbardziej możemy sobie na to pozwolić. Nie wiem, czy nazwałbym to pokazywaniem siebie. Nie sądzę, żeby dużo mnie było w Zordonie. W postaci, którą tworzę mogę sobie pozwolić na więcej, dodać coś od siebie i trochę się tym bawić.

Reżyserzy obsadzają pana w skrajnie różnych rolach, od delikatnego chłopca w anielskich loczkach po psychopatycznego mordercę... Co jest ciekawsze?

- W tym zawodzie najbardziej atrakcyjne jest pokazywanie się z różnych stron i budowanie postaci skrajnie do siebie niepodobnych. W jednej chwili jestem aplikantem w jednej z najlepszych kancelarii adwokackich w Warszawie, chwilę wcześniej szpiegiem, pracującym w białoruskim KGB, a innym razem zafascynowanym śmiercią i morderstwami młodym chłopakiem. Pokazywanie różnych twarzy - to coś, czego w tym zawodzie szukam.

W którymś z wywiadów przyznał pan, że nie lubi oglądać siebie na ekranie, a może to już się zmieniło?

- Nie przepadam za oglądaniem siebie, ale robię to. Wyciągam wnioski i staram się czegoś nauczyć. Choćby się dało z siebie 200 procent, to zawsze znajdzie się coś do poprawy. Gdy oglądam swoje role, widzę, co można było zrobić inaczej.

A jak się pan przygotowuje do roli? Czy np. odwiedza odpowiednie miejsca, próbuje znaleźć jakiś pierwowzór danego bohatera?

- Wszystko zależy od roli, ale tak się zdarza. Podczas prac nad "Czerwonym pająkiem" Marcina Koszałki uczestniczyłem w sekcji zwłok. Nie byłem dokładnie w tym samym pomieszczeniu, ale mogłem zobaczyć całą procedurę przez szybę. To było intensywne doświadczenie, które pomogło mi w budowaniu postaci. Czasami wystarczy scenariusz i przygotowanie roli wcześniej, wyobrażanie sobie, jak tego bohatera zbudować, rozmowy z reżyserem. Pomocne są też małe rzeczy. Kostium i scenografia są niezwykle istotne, a czasem jakiś drobiazg, choćby zdjęcie, też może ułatwić "uchwycenie" postaci.

Czy szykuje się coś z pana udziałem na dużym ekranie?

- Skończyliśmy zdjęcia do filmu "Orzeł. Ostatni patrol". To było fantastyczne spotkanie z Jackiem Bławutem. Jesteśmy już po premierze "Oszustów" w reżyserii Jana Englerta. To mój powrót do teatru po wielu latach. W ostatnim czasie dużo się działo i serialowo, i filmowo, ale skorzystałem z tej propozycji i bardzo się z tego cieszę. To było wspaniałe doświadczenie ze znakomitą ekipą.

Rozmawiała: Dorota Kieras (PAP)

Filip Pławiak (ur. 1989 w Nowym Sączu) - polski aktor filmowy i teatralny. Wyższą Szkołę Filmową i Teatralną w Łodzi ukończył w 2012 r. Wystąpił m.in. w filmach: "Wenecja" (reż. Jan Jakub Kolski), "Pokłosie" (reż. Władysław Pasikowski), "Czerwony pająk" (reż. Marcin Koszałka), "303. Bitwa o Anglię" (reż. David Blair) a także w serialach "Przepis na życie", "Prawo Agaty", "Chyłka". Za główną rolę w filmie "Czerwony pająk" był w 2016 r. nominowany do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, w 2019 podczas Teatroteki Fest otrzymał nagrodę za drugoplanowa rolę męską w "Alicji w krainie koszmarów". Najnowszy film z jego udziałem, który czeka na swą premierę, to "Orzeł. Ostatni patrol" w reż. Jacka Bławuta.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Filip Pławiak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy