Ewa Kasprzyk: Moi synowie w filmach i serialach są coraz starsi
Ewa Kasprzyk dołączyła do obsady drugiego sezonu serialu "Komisarz Mama". Aktorka wciela się w postać majętnej prawniczki, matki podkomisarza Żeromskiego, którego gra Wojciech Zieliński. Do pracy aktorka wróciła wypoczęta, po długich wakacjach w Afryce u boku ukochanego Michała Kozerskiego. I choć media próbują dociec, czy owocem wyprawy był ślub, para konsekwentnie nie udziela jasnej odpowiedzi. Nie potwierdza i nie zaprzecza.
Już na pierwszy rzut oka widać, że pani bohaterka, która pojawia się w nowym sezonie serialu "Komisarz Mama", ubiera się "jakby luksusowo".
Ewa Kasprzyk: - Myślę, że bogata prawniczka z dobrej palestry nie ma powodów, aby epatować brakiem pieniędzy.
W jakich okolicznościach pani adwokat wkracza do akcji?
- Okoliczności są tajemnicze, bo wokół niej giną ludzie. Ona sama też o mały włos nie umiera. Przez pół godziny ważą się jej losy - będzie żyła czy nie? Okazuje się, że jest w to wplątany syn jednego z lekarzy. Cyberprzestrzeń atakuje! To temat chyba dość aktualny w obecnych czasach. I szalenie niebezpieczny.
Pani serialowym synem jest, grający podkomisarza policji, Wojciech Zieliński. Fajny tworzycie duet!
- Pierwszy raz gramy razem. Zorientowałam się, że moi synowie w filmach i serialach są coraz starsi, co mnie lekko przeraziło. Tym razem gram matkę, która nie miała czasu, żeby poświęcić się dla dobra rodziny, ponieważ robiła karierę. W jednej ze scen, bardzo czułych, matka przeprasza syna, bo widzi, że położyło się to cieniem na jego dorosłym życiu. Nie potrafi zbudować poważnego związku, ma problem z kobietami.
Synek przystojny i zdolny...
- Wiadomo, po mamusi. O ojcu zresztą na razie nic nie wiemy. Zapowiada się ciekawie. Dobrze jest to pisane, z pazurem i zacięciem kryminalnym.
A propos, zabiera pani na wakacje dobry kryminał?
- Ja już jestem po wakacjach. Przez miesiąc byłam w Afryce, podróżowałam. Tam to dopiero jest kryminał! Idzie sobie człowiek, a tu napis: "Uwaga hipopotamy", albo "Tu przechodzą krokodyle".
To pani kolejna podróż do Afryki. Jak było tym razem? Co panią tak zachwyca na tym kontynencie, że wciąż tam pani wraca?
- Przede wszystkim zachwyca mnie przyroda i zwierzęta. Natura jest tam niepowtarzalna. Trzeba tam być, żeby to zrozumieć. Tam jest inne przyciąganie ziemi, inna energia.
Mogłaby tam pani zamieszkać?
- Mogłabym. Byliśmy teraz w takiej pięknej miejscowości Marloth Park, gdzie zwierzęta żyją w symbiozie z ludźmi. Pod dom przychodzą kudu, guźce czy impale. Można je dokarmiać. Wspaniałe!
Raj?
- Albo Arka Noego. Na pewno jest tam więcej dzikich zwierząt niż psów domowych. Za każdym razem staram się w tej Afryce zobaczyć coś innego. Tym razem też odwiedzałam miejsca w RPA, w których wcześniej nie byłam. W trudnych czasach, kiedy większość ludzi boi się podróżować z powodu pandemii, było to doświadczenie bardzo potrzebne dla mojej psychiki. Miałam poczucie normalności.
Opalona i uśmiechnięta, wygląda pani jak milion dolarów. Zresetowała się pani?
- Tak odpoczęłam, dziękuję bardzo. Jak zwykle z podróży przywiozłam miliony zdjęć. Poczułam klimat "Pożegnania z Afryką", w którym grała Meryl Streep.
Grał tam również Robert Redford. Pani też podróżowała z ukochanym mężczyzną u boku?
- Tak, zawsze jest przyjemniej w kompanii niż samej.
Czego nowego dowiedziała się pani o sobie?
- Jest takie powiedzenie, że jeśli wraca się z podróży z odpowiedzią, po co się było, to znaczy, że podróż spełniła swoje zadanie. Moja spełniła. Nie jestem już turystką, tylko podróżniczką. Badam świat na własną rękę i na własne ryzyko. Doświadczam go osobiście i bardzo intymnie.
Był odpoczynek, teraz czas na pracę?
- Tak, na szczęście jest urodzaj. Oprócz planu serialu "Komisarza Mama", kręcę jeszcze film poza Polską. Wróciły też spektakle - W Polonii gram w "Kto się boi Virginii Woolf?". Cieszę się!
Ewa Jaśkiewicz