Emilia Komarnicka-Klynstra i Redbad Klynstra-Komarnicki: Z ciekawością zbliżamy się do siebie
Tak pięknie o miłości mogą mówić tylko szczerze zakochani. Razem pracują już od wielu lat, a od kilku miesięcy są małżeństwem. Nie zwalniają tempa. Emilia Komarnicka-Klynstra i Redbad Klynstra-Komarnicki rozumieją się bez słów i wzajemnie inspirują.
W "Na dobre i na złe" pracujecie państwo razem od wielu lat. Ale lepiej poznaliście się dopiero na próbach do sztuki "Małe zbrodnie małżeńskie".
Emilia Komarnicka-Klynstra: - Okazuje się, że można na siebie patrzeć, ale się nie widzieć. Żyliśmy w światach równoległych...
Redbad Klynstra-Komarnicki: - Jak tory pociągu. Do niedawna mijaliśmy się w korytarzu. Tylko tyle.
Emilia - Aż przyszedł Kairos, grecki bożek szczęśliwego zbiegu okoliczności i zobaczyliśmy się.
Redbad - Nasze drogi zaczęły się nakładać, krzyżować, splatać...
Emilia: - O Kairosie opowiadamy w spektaklu "Rio", w Teatrze TV [emisja w poniedziałek, 12 lutego, godz. 20.35, TVP1 - red.]. O tym, że są w życiu chwile, które trzeba umieć uchwycić.
Redbad: - Kairos przychodzi o właściwym czasie. I to wtedy trzeba umieć podjąć decyzję. Co nie jest łatwe, zwłaszcza, jeśli wydaje nam się, że wiemy np., jaką chcielibyśmy mieć partnerkę, partnera.
Państwo wiedzieli?
Emilia, Redbad: - Nie!
Emilia: - Z różnych względów nie mieliśmy sprecyzowanych wyobrażeń. Nie myśleliśmy w tym czasie o związku. Każdy był zajęty sobą, spełniał się, a może uciekał w pracę.
Redbad: - Dokładnie jak nasi bohaterowie w "Rio"!
Kiedy był strzał: "To ona, to on"?
Emilia: - Podczas prób do przedstawienia "Małe zbrodnie małżeńskie", które nadal gramy w teatrze. Spędzaliśmy dużo czasu na rozmowach o przyjaźni w związku, o relacjach.
Redbad: - Oboje byliśmy niezależni, skupieni na sobie. Wydawało nam się, że samemu będzie łatwiej, pełniej, choćby dlatego, że tej drugiej osoby nie obarczy się swoimi problemami. I nagle spostrzegliśmy, że jest wręcz odwrotnie.
Emilia: - Zorientowaliśmy się, że rozmawiamy nie tylko o bohaterach, lecz również o nas samych.
Redbad: - I to był ten strzał. Zaczęliśmy się w sobie przeglądać...
Bohaterowie państwa spektaklu w Teatrze Telewizji też przez długi czas się w sobie przeglądają, zanim ich "trzaśnie"?
Emilia: - No, to dwie kompletnie obce sobie osoby. Perfekcyjna pani przyjmująca lokaty w parabanku i nietypowy klient z dużą sumą pieniędzy w gotówce, zjawiający się tuż przed zamknięciem.
Redbad: - Na początku pewne jest, że nic ich nie łączy i nic nie wskazuje na to, że coś może ich połączy, ale na pewno dzieli ich różnica wieku!
Wygląda na to, że w spektaklu więcej jest ukrytych wątków z państwa życia... Pani jest znacznie młodsza od Redbada. Jak tę wiadomość przyjęli pani rodzice?
Emilia: - Potrzebowali na to troszkę czasu (uśmiech)... Ale jak tylko dobrze poznali Redbada, już nie miało to żadnego znaczenia. Moja bohaterka też w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że wiek nie gra żadnej roli. I marzy o wielkiej miłości w hollywoodzkim stylu z zakończeniem na ślubnym kobiercu.
Czy wasz ślub i wesele też odbyły w hollywoodzkim stylu?
Emilia - Wręcz przeciwnie. Szukaliśmy prostoty w rodzinnej atmosferze. Znaleźliśmy ją w Folwarku Wąsowo w Wielkopolsce, obok którego mieści się 600-letni drewniany kościół.
Na uroczystość dotarła holenderska część rodziny?
Redbad: - Oczywiście. I była pod wielkim wrażeniem. Miejsce było odpowiednie także dlatego, że z Amsterdamu do Folwarku można dojechać autem w 8 i pół godziny. A z Brzegu, skąd pochodzi Emilia, też bliżej jest niż do Warszawy.
A teraz, pół roku po ślubie, nie boją się państwo, że będą zazdrośni o swoje sukcesy? W artystycznych parach to się zdarza.
Emilia: - Nie ma między nami rywalizacji.
Redbad: - My raczej z ciekawością zbliżamy się do siebie. Jako aktorzy mamy podobną perspektywę, jeśli chodzi o formę i sposób opowiadania, ale inne doświadczenia zawodowe. Emilia świetnie czuje się i spełnia w formie muzycznej...
Emilia: - ...a Redbad ma doskonałe wyczucie zabawy konwencją.
Zapewne wkrótce pojawią się na świecie państwa dzieci. Będzie radość? Są państwo na to gotowi?
Emilia: - Wtedy będzie jeszcze więcej miłości!
Rozmawiała Bożena Chodyniecka