Bohdan Łazuka powraca na duży ekran
Po ośmiu latach przerwy Bohdan Łazuka powraca na duży ekran w komedii gangsterskiej "Futro z misia". Popularny aktor i piosenkarz, który niedawno skończył 81 lat, gra rolę księdza. "Mam piękny cytat kończący film" - zdradza PAP Life.
Wraca pan na ekran w filmie "Futro z misia", który reżyseruje pana przyjaciel Michał Milowicz.
Bohdan Łazuka: - To jest moje dziecko, filmowe... Grał mojego syna w filmie "Chłopaki nie płaczą" i do dziś jak dzwoni do mnie, to mówi "tato" (śmiech). Bardzo dobrze sobie radził.
Obsada filmu znakomita. Oprócz pana zobaczymy Cezarego Pazurę, Mirosława Zbrojewicza, Izabelę Miko, Piotra Gąsowskiego, Sławomira Zapałę...
- Stop! O Sławku wygadują różne rzeczy, niektórzy wybrzydzają, że śpiewa disco, ale dużo ludzi chce go słuchać, musi coś w nim być... Ja mogę powiedzieć, że to miły i bardzo kreatywny aktor.
Gra też dawno nie widziany w kinie Olaf Lubaszenko.
- A tam gdzie gra Olaf, ja też muszę grać, bo będzie dobrze!
Jak pan ocenia ten film?
- Wie pan, co powtarzał Dymsza, oglądając niektóre filmy? To jest komiczne, ale nie śmieszne... Podczas kręcenia "Futra" była nadzwyczajna atmosfera, jestem dobrej myśli, że będzie śmiesznie, a nie tylko komediowo.
Miał pan okazję grać w kinie na przestrzeni wielu lat. Czy jest różnica między dawnymi, często czarno-białymi produkcjami, a tymi kręconymi współcześnie?
- Kolor nie jest potrzebny, kolor jest w nas. Pamięta pan "Kabaret Starszych Panów"? Bardzo uboga scenografia, czarno biały obraz, a jednak ludzie to wciąż pamiętają. Potem był "Kabaret Jeszcze Starszych Panów", już w kolorze z bogatą oprawą i co? I było nudnie...
Jak u Dymszy.
- Jak u Dymszy albo jeszcze gorzej - nic z tego nie wyszło.
Wracając do "Futra z misia"...
- Powiem panu jak się kończy... Edek Linda, który też tam gra, mówi: "Proszę księdza, ale na świecie raczej dobro przeważa". "Słyszałem o tej sprawie" - odpowiadam. Koniec.
Rozmawiał Zbigniew Krzyżanowski