Bérénice Marlohe o "Dolinie Bogów" Lecha Majewskiego: Jest magiczny i zadaje ważne pytania
Bérénice Marlohe, francuska aktorka najbardziej znana z roli dziewczyny Bonda w filmie "Skyfall", wystąpiła w najnowszej produkcji Lecha Majewskiego "Dolina Bogów". Obraz trafi na ekrany polskich kin na początku 2020 roku.
Bérénice Marlohe przyleciała we wrześniu do Polski i była gościem Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Francuska aktorka promowała w Gdyni polsko-hollywoodzki obraz "Dolina Bogów", który prezentowany był w Konkursie Głównym gdyńskiej imprezy.
W najnowszej produkcji Lecha Majewskiego Bérénice Marlohe występuje u boku takich hollywoodzkich gwiazd, jak John Malkovich czy Josh Hartnett. Z aktorką o filmie Lecha Majewskiego rozmawiał Jakub Izdebski.
Jakub Izdebski: Jakie emocje towarzyszą ci przed pierwszym seansem "Doliny Bogów"?
Bérénice Marlohe: - Jestem bardzo podekscytowana. Gdy po raz pierwszy przeczytałam scenariusz, pomyślałam "Wow! Już nie kręcą takich filmów". Jest magiczny i zadaje ważne pytania, przede wszystkim o wolność. Bardzo czekałam na premierę filmu i miałam nadzieję, że do niej dojdzie. Czasami naprawdę dobre dzieła nie zostają skończone. Dzisiaj wielkie studia produkują duże filmy pozbawione duszy. Świadomość, że "Dolina Bogów" została ukończona i niedługo ją zobaczę, bardzo mnie cieszy.
Film miał mieć swoją premierę jeszcze w 2016 roku. Musieliśmy na nią czekać ponad trzy lata.
- W pewnym sensie to dobrze, jeśli realizacja filmu zajmuje więcej czasu, bo wtedy dopracowuje się detale. Wydaje mi się, że tak było w tym przypadku. Musieliśmy czekać, ale ostatecznie będzie to dzieło bliskie osobowości jego twórcy. Cierpliwość popłaca bardziej niż realizacja filmu w pośpiechu.
Co sprawiło, że zareagowałaś na scenariusz "Wow!"?
- Po pierwsze nigdy wcześniej nie czytałam czegoś takiego. Scenariusz to zwykle tekst, dialogi i tak dalej. Ten do "Doliny Bogów" był pełen rysunków. Sama maluję i zaraz zauważyłam, że ten świat jest niekonwencjonalny, magiczny, dziwny - taki, którego nikt wcześniej nie widział. W dodatku poruszył mnie temat filmu, który zadaje pytania dotyczące współczesnego społeczeństwa oraz źródła prawdziwej wiedzy. Czy rozwój technologii czyni nas lepszymi od ludzi, którzy żyli w przeszłości? Nie wydaje mi się. Myślę, że magię i wiedzę można znaleźć w starych księgach i dawnych cywilizacjach. Musimy je zgłębiać, by poznać ich sekrety. Dla mnie te tematy są bardzo ważne i wszystkie je znalazłam w scenariuszu. Miałam wrażenie, że jego autor czuje je.
- Bardzo ważna jest także kwestia wolności. Uważam, że najgorszym więzieniem jest dla nas to niewidoczne. To nieprawda, że skoro nie nosimy kajdan, to jesteśmy wolni. Najgorsze więzienie znajduje się w naszych umysłach. Wszystkie te bardzo ważne kwestie znalazłam w tym filmie. Poczułam się z nim związana i bardzo chciałam pracować z Lechem Majewskim.
Byłaś zaznajomiona z jego pracami, zanim zaangażowano cię do "Doliny Bogów"?
- Nie znałam wszystkich jego filmów. Niemniej widziałam kilka z nich oraz jego rzeźby. Mają w sobie magiczną jakość. Jego filmy funkcjonują poza czasem. Jakbyś był w dużym arcydziele, dużym obrazie, w którym podróżujesz do specyficznego świata. Tego oczekuję od filmów, a dziś stanowi to rzadkość, szczególnie wśród amerykańskich i francuskich produkcji.
Jak wspominasz pracę z Lechem Majewskim?
- Było niesamowicie. Jest bardzo skoncentrowany i poważny, ale potrafi też być zabawny. Często dawał mi bardzo interesujące uwagi. Podobało mi się, że czasem wpadał na pomysł, którego do końca nie rozumiałam, ale ostatecznie działał doskonale. Majewski ma swoją konkretną wizję, co jest bardzo ważne dla artysty. To było niesamowite przeżycie.