Alicia Vikander: Iście magiczne chwile
Na planie tego filmu robiłam niesamowicie dużo rzeczy, z którymi nie miałam wcześniej do czynienia jako aktorka - przekonuje Alicia Vikander która wcieliła się w Larę Croft w kolejnej ekranizacji popularnej gry komputerowej "Tomb Raider".
Lara Croft zagościła w świecie popkultury w 1996 roku jako bohaterka gry komputerowej "Tomb Raider". Łącznie z całej serii sprzedano ponad 58 milionów egzemplarzy, co jest jednym z najlepszych wyników w historii gier komputerowych. Do dziś powstało jedenaście podstawowych edycji gier i cztery spin-offy.
W 2001 powstał pierwszy film fabularny bazujący na grach z Angeliną Jolie w roli głównej - "Lara Croft: Tomb Raider" ("Tomb Raider", reż. Simon West), mocno odchodzący jednak od rozwiązań znanych z gier. Dwa lata później na ekrany trafiła kontynuacja, "Tomb Raider: Kolebka życia" ("Lara Croft Tomb Raider: The Cradle of Life", reż. Jan de Bont), która poniosła klęskę kasową. Problemem nie była charyzmatyczna gwiazda, ale raczej niezdecydowanie filmowców, którzy jednocześnie nawiązywali do kina nowej przygody i kina przygodowego z lat 30. i 40. XX wieku i starali się oddać strukturę gry. Podejmowali próby pastiszu, po czym je porzucali. Ale w przyrodzie, czy raczej w Hollywood, nic nie ginie, tak więc Lara, zwłaszcza po sukcesie edycji 2013 roku, musiała powrócić. I powróciła.
Jak pani zareagowała, gdy zaproponowano pani rolę ikonicznej Lary Croft?
Alicia Vikander: - Bardzo dobrze znałam tę postać. Miałam do czynienia z grami z serii "Tomb Raider" najpierw jako dziecko, a potem jako osoba dorosła. Wiedziałam, że inspiracją dla projektu była nowa wersja z 2013 roku, zupełnie inna od tych, w które sama kiedyś grałam. Postanowiłam w to wejść! Spodobała mi się uwspółcześniona Lara Croft. Spotkałam się z reżyserem Roarem Uthaugiem oraz z producentami, którzy przedstawili mi swoją wizję i opowiedzieli o filmie, który zamierzają nakręcić. Ale przyjęłam rolę dopiero, gdy byłam pewna, że mają rzeczywiście ciekawy pomysł na przeniesienie Lary Croft oraz świata "Tomb Raidera" w nasze czasy w taki sposób, by ta postać stała się atrakcyjna dla nowego pokolenia.
Proszę opowiedzieć o Larze Croft z nowego "Tomb Raidera". Co panią zainteresowało w tej postaci?
- Uwielbiam w Larze jej zadziorność, inteligencję, poczucie humoru... A także zamiłowanie do wielkiej przygody. Nasz projekt odwołuje się do genezy tej postaci. Poznajemy Larę w momencie, gdy próbuje znaleźć dla siebie miejsce w świecie, zrozumieć, co powinna zrobić z życiem. Podobało mi się, że choć przyszła na świat w bogatej rodzinie, wyrzekła się związanych z tym przywilejów i postanowiła dojrzewać na własnych zasadach. Lara nie chce niczyjej pomocy. Myślę, że każdy widz będzie z nią sympatyzować. Młodzi ludzie przeważnie nie wiedzą, co chcieliby robić w życiu, więc i poszukiwania Lary mogą być im bliskie. Lara nie potrafi przejść do porządku dziennego nad zniknięciem swego ojca, którego straciła, gdy miała 13 lat. Nie przeszła przez okres żałoby. Gdy ją poznajemy, obserwujemy jej cyniczne podejście do fantazyjnych historii i anegdot, które słyszała od ojca w dzieciństwie. Ale z biegiem czasu zmienia swoje nastawienie, zaczyna w nie ponownie wierzyć. Bardzo mi się to w niej podobało.
Występowała pani w wysokobudżetowych produkcjach, ale "Tomb Raider" jest wyjątkowy. Czy traktowała pani udział w tak dużym projekcie jako wielką przygodę?
- Moja matka, która jest aktorką, wprowadziła mnie w świat teatru i filmu. Uwielbiam kino niezależne, arthouse’owe, ale ciągnie mnie również do spektakularnych filmów przygodowych, takich jak seria o Indiana Jonesie. "Tomb Raider" dał mi możliwość pracy nad projektem zupełnie innym od tych, w których zazwyczaj grywam, ale jest to jednocześnie gatunek filmowy, który sama lubię. Dostałam sposobność, by popracować nad fizycznością i kondycją. Dorastałam w świecie tańca, więc ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że przygotowania do roli Lary będą oznaczały trzy czy cztery miesiące treningu. Możliwość porządnego zbudowania fizyczności postaci dała mi poczucie większej kontroli nad rolą. Praca nad masą mięśniową i trening sprawiły, że poczułam się pewniej w skórze Lary.
Wspomniała pani o trudnych relacjach Lary z jej ojcem, Richardem Croftem, w którego wcielił się Dominic West. Proszę opowiedzieć o tej postaci. Co Dominic wniósł do roli?
- Gdy czytałam scenariusz, Dominic był pierwszym aktorem, o którym pomyślałam, że byłby idealny do tej roli. Grał już mojego tatę w innym filmie - "Testamencie młodości". Właściwie mogło być tak, że to dzięki mnie został obsadzony jako Richard Croft w "Tomb Raiderze". Dominic jest bardzo rozsądnym mężczyzną, stąpa twardo po ziemi, ale potrafi być także duszą towarzystwa. Emanuje pozytywną energią, która pasowała do tej postaci, szczególnie w scenach, w których Richard zaraża innych swoją pasją do różnych mitów i artefaktów. Łatwo pojąć, dlaczego Lara, która słyszała te historie od ojca, w pewnym momencie zakochała się w tych wszystkich mitologiach. Uważam, że Dominic jest idealnym Richardem.
Jak się pani pracowało z Danielem Wu, grającym kapitana łodzi Lu Rena, który staje się sprzymierzeńcem Lary i pomaga jej rozwiązać zagadkę zniknięcia jej ojca?
- Uważam, że Daniel jest wspaniałym aktorem, który wniósł wiele do naszego filmu. Byłam pod wielkim wrażeniem scen kaskaderskich z jego udziałem w serialu telewizyjnym "Into The Badlands: Kraina Bezprawia". Motywował mnie podczas przygotowań do moich scen kaskaderskich w "Tomb Raiderze". Świetnie mi się z nim pracowało. Lu Ren przypomina mi młodego Hana Solo, w tym sensie, że niezależnie od tego, co robi, wszystko w jakiś sposób układa się po jego myśli. Lu Ren to facet bezpośredni, nie owijający niczego w bawełnę.
Zupełnie inne relacje łączą Larę z Mathiasem, w którego wcielił się Walton Goggins...
- Walton sprawił, że Mathias nie jest stereotypowym czarnym charakterem, jest w nim coś współczesnego. Dzięki jego staraniom publiczność będzie w stanie zrozumieć, co kieruje Mathiasem, a także w jaki sposób podchodzi do wykonania swego zadania. Mathias jest dla Lary realnym zagrożeniem, ale mimo że stoją po przeciwnych stronach barykady, łączy ich dość nietypowa więź. Oboje mają wątpliwości co do istnienia mitycznego grobowca królowej Himiko. Lara rozumie więc swego przeciwnika. W trakcie wyprawy zaczyna również kwestionować swoje własne motywacje i zastanawiać się, czy przypadkiem jej tata nie miał racji, twierdząc, że na grobowcu ciąży klątwa.
W jaki sposób reżyser Roar Uthaug radził sobie z równoważeniem widowiska za pomocą bardziej kameralnych scen, nastawionych na pogłębienie postaci?
- Współpraca z Roarem była wspaniała, właśnie dlatego, że potrafił wszystko zrównoważyć: narrację i sceny akcji. Roar na pierwszym miejscu stawia opowieść, tyle że w klimacie ekscytującego kina przygodowego. Uważam, że udało mu się to świetnie pogodzić. Oglądałam jego "Falę", która jest przykładem kina gatunkowego. Z jednej strony zapewnia widzowi widowisko, którego należy po takim filmie oczekiwać, a z drugiej wykracza na wiele sposobów poza reguły gatunku, co mnie bardzo zaskoczyło. Mimo że Roar nakręcił kino katastroficzne, przez cały czas trzymałam kciuki za bohaterów, ponieważ wierzyłam w łączące ich relacje.
Wspomina pani w szczególny sposób któryś z dni podczas pracy na planie "Tomb Raidera"?
- Na planie tego filmu robiłam niesamowicie dużo rzeczy, z którymi nie miałam wcześniej do czynienia jako aktorka. Bardzo dobrze wspominam pracę nad scenami akcji, ponieważ kręciliśmy w prawdziwych lokacjach, z udziałem kaskaderów. Wszystko sprowadza się do tego, że już jako dziecko zakochałam się w kinie przygodowym. Walton Goggins ma podobną obsesję na tym punkcie (śmiech). Na początku zdjęć do "Tomb Raidera" weszliśmy na plan grobowca i ujrzeliśmy ogromną pagodę oraz równie duży sarkofag. I całe mnóstwo niesamowitych detali. Czuliśmy się jak dzieci na najlepszym możliwym placu zabaw. Uwielbiam pracę na rozległych planach zdjęciowych. Iście magiczne chwile.
Rozmawiał Simon Banner