Agnieszka Kaczorowska: W tańcu odkrywa się kobiecość
Czy coś łączy gorącą brazylijską sambę z coachingiem? Agnieszka Kaczorowska przekonuje, że rozwój osobisty i taniec idą ze sobą... w parze. "Taniec wydobywa z nas rzeczy, które trudno czasem nazwać słowami" - zdradza tancerka i aktorka.
Choć niektórym wciąż kojarzy się głównie z rolą Bożenki w serialu "Klan", z powołania jest tancerką z imponującymi sukcesami na koncie. Agnieszka Kaczorowska opowiada PAP Life, jak poprzez taniec buduje się pewność siebie, wzmacnia relację z partnerem oraz odkrywa swoją kobiecość.
Zaczęłaś trenować już jako dziecko. Od zawsze marzyłaś, żeby zostać zawodową tancerką?
Agnieszka Kaczorowska: - Na początku to była oczywiście zabawa, która była zarazem dużą przyjemnością, ale ja od małego dziecka wiedziałam, że chcę występować. Ciągnęło mnie do tego, chciałam być na scenie, choć jeszcze nie do końca wiedziałam, w jakiej formie. Potem zakochałam się w tańcu, który wiązał się z dużą ilością występów. Bardzo szybko zrozumiałam, że to jest to.
Masz na koncie mnóstwo sukcesów - dość wspomnieć Mistrzostwo Świata w Tańcach Latynoamerykańskich. Domyślam się, że oprócz techniki potrzeba dużej samodyscypliny i silnej psychiki, żeby to osiągnąć.
- Oj, zdecydowanie tak. Na sukces składa się wiele czynników. Oprócz techniki i przygotowania kondycyjnego, motorycznego czy choćby przestrzegania odpowiedniej diety, duży wpływ ma nasza głowa. A trzeba dodać, że to nie tylko mój sukces, ale i trenera, który mnie wówczas przygotowywał czy partnera, który wraz ze mną trenował i wkładał w to tyle samo wysiłku, co ja.
- Oczywiście mogę mówić tylko o swoich spostrzeżeniach, ale według mnie tego elementu mentalnego bardzo, bardzo brakowało. Z tego względu sukcesy i osiągnięcia, o których mówisz, nie były przeze mnie wtedy tak odczytywane. Pojawiały się wątpliwości i pytania: co dalej? W oparciu o własne doświadczenia i wiedzę, że tego mentalnego przygotowania w tańcu bardzo brakuje, powstał mój autorski program, który będę realizować w swojej szkole.
Chcesz połączyć naukę tańca z rozwojem osobistym. Jak to będzie wyglądało w praktyce?
- Pomiędzy zajęciami z tańca - np. lekcjami baletu, jazzu, tańca towarzyskiego - będą przeprowadzane ćwiczenia, które mają rozwijać umiejętności miękkie. Mowa tu o budowaniu pewności siebie, nauce koncentracji, komunikacji, motywacji. I to wszystko zawarte jest w kilku modułach uzupełnionych ćwiczeniami bazującymi na zabawie, w przyjemnej i przystępnej formie. Umiejętności, o których mówię będą później przez trenerów wzmacniane i egzekwowane. Jak wiadomo, nie chodzi o wykonanie jednego ćwiczenia, tylko kształtowanie pewnych nawyków, które my będziemy nieustannie powtarzać, ćwiczyć, żeby to dzieciakom weszło w krew i stało się ich mądrym, świadomym działaniem.
Taniec może być formą terapii?
- Zdecydowanie, taniec jest bardzo terapeutyczny. Terapia jest niestety słowem, które się źle kojarzy - jeśli chcesz iść na terapię, to znaczy, że masz jakiś problem. Tymczasem terapia jest dla każdego, tak jak coaching jest dla każdego. To niekoniecznie musi oznaczać chodzenie do psychologa, tylko nieustanne ulepszanie siebie. W tym kontekście taniec jest fantastycznym narzędziem rozwoju osobistego. Ja też szkolę swoich nauczycieli w tym kierunku i na bazie tego przeprowadzane są wszystkie zajęcia - również te dedykowane dorosłym uczestnikom.
- Każdy z nas ma w końcu inny problem. Niektórzy szukają polepszenia relacji z partnerem, partnerką, inni chcą zwiększyć pewność siebie albo odnaleźć sposób na wyrażenie własnych emocji. Taniec potrafi też nam wiele uświadomić o nas samych. W argentyńskim tangu może się na przykład okazać, że nie umiem się podporządkować innej osobie, że to ja muszę być liderem. A czasem musimy się komuś podporządkować. Taniec odkrywa w nas, wydobywa te rzeczy, których szukamy, a które bardzo często nie sposób jest nazwać słowami.
A czy odkryć w tańcu można też swoją kobiecość?
- Oczywiście! Kobiety w tańcu bardzo często odkrywają swoją kobiecość - poprzez dotyk, patrzenie na siebie w lustrze, odpowiedni ruch. Można wręcz powiedzieć, że kobiecość to jest nieodzowna część tańca. Ważne jest też pod czyim kierunkiem tańczymy. Kiedy jesteśmy prowadzeni przez odpowiedniego trenera, robimy to wszystko świadomie, a nie przypadkiem.
Bycie aktywnym, uprawianie sportu jest ostatnio w modzie. Taniec może być świetnym sposobem na połączenie przyjemnego z pożytecznym - nawet dla osób, które alergicznie reagują na podnoszenie hantli czy monotonny trucht na bieżni.
- Taniec jest niesamowitą aktywnością. Udowodniono naukowo, że tancerz, który na zawodach ma zatańczyć kilka rund, wkłada w to wysiłek porównywalny do boksera na ringu w czasie walki. Robi wrażenie, prawda? Wiadomo, że gdy uczęszcza się na zajęcia raz czy dwa razy w tygodniu, to nie jest to aż tak intensywna praca. Ale zgadzam się, że taniec może być fantastycznym zamiennikiem wszelkich aktywności fizycznych, mając nad nimi tę przewagę, że jest niezwykle przyjemny i pozwala nam zdobyć zupełnie nowe umiejętności.
Wiek bywa przeszkodą?
- Zupełnie nie. W mojej szkole są zajęcia dla przeróżnych grup wiekowych - dla dzieci, nawet bardzo małych, dla młodzieży, dorosłych, w parach, grupach oraz solo. Mamy też taką niespotykaną grupę "Senior z wnukiem", dla osób starszych, które z wnukami siedzą w domu, a chcą się poruszać i polepszyć relację z wnukiem czy wnuczką, zbliżyć się poprzez ruch. Zajęcia są dostosowane do konkretnej grupy wiekowej, więc nie ma co się bać - w grupie przeznaczonej dla seniorów nie będzie brazylijskiej samby, tylko więcej walca, tanga... Zawsze powtarzam, że na naukę - w szczególności tańca - nigdy nie jest za późno.
Można powiedzieć, że masz misję, by zarażać Polaków miłością do tańca?
- Miłością do tańca, który jest nierozerwalnie związany z naszym rozwojem duchowym, mentalnym. Nie każdy musi być zawodowym tancerzem, ale takie umiejętności, jak pewność siebie przydadzą się każdemu.
Nie marzy ci się powrót do tańca turniejowego?
- Absolutnie nie. Ostatnio, gdy miałam przyjemność komentować w studiu telewizji Polsat zmagania uczestników The World Games, poczułam, że ten rozdział jest już dla mnie zamknięty. Fajnie było to oglądać, podziwiać, oceniać, ale nie budziło to już we mnie takich emocji, takiego dreszczyku, jak dawniej. Etap rywalizacji mam już po prostu za sobą. Teraz chciałabym dzielić się z innymi własnym doświadczeniem i przekazywać wiedzę dalej.
Motto, którym się kierujesz w życiu i w pracy...
- Odkąd pamiętam kieruję się tym, że nie ma rzeczy niemożliwych. Możemy osiągnąć niemal wszystko, jeśli naprawdę tego chcemy. Ale musi to być chęć i motywacja wprost z naszego wnętrza, nie wynikająca z nacisków z zewnątrz. Niektóre rzeczy wymagają trochę więcej czasu, ale wszystko jest do zrobienia, pod warunkiem, że wkładamy w to całego siebie.
Rozmawiała Iwona Oszmaniec (PAP Life).
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***