Agnieszka Gozdyra: Urodziny bez kwiatów
Dziennikarka i prowadząca „Skandalistów” wydała właśnie rozmowy ze znanymi mężczyznami o ich pupilach. – Warto wziąć przykład z facetów, którzy nie wstydzą się okazywać uczuć – zachęca
Jak dobierałaś rozmówców do swojej książki?
Agnieszka Gozdyra: - Pierwszą rozmowę przeprowadziłam ze Zbyszkiem Hołdysem i jego synem, Tytusem. Potem z Robertem Biedroniem, tuż po jego słynnej akcji z niewpuszczeniem do Słupska cyrku. Chciałam przedstawić znanych i szanowanych ludzi, którzy kochają zwierzęta. Po tych pierwszych rozmowach dotarło do mnie, że moimi rozmówcami będą wyłącznie mężczyźni. Chciałam odczarować obraz faceta, który podobno nie potrafi okazywać uczuć. Tu o nich mówią m.in.: Janusz Chabior, Szymon Majewski oraz Leszek Stanek.
Twoi rozmówcy sporo opowiadają o psach. Ty od lat masz koty. Jak się miewa Tybald?
- No, nie tylko Tybald, ale także Marcel i Wanda. W tym stadzie to ona rządzi. Codziennie patroluje okolicę, w której mieszkamy. Ostatnio przyniosła mi do domu podrośnięte pisklę szpaka, na szczęście żywe, więc jechałam z biedakiem "na sygnale“ do Ptasiego Azylu, który działa przy warszawskim zoo. Przeżył. Chcę, aby moje koty miały jak najlepsze życie. Tak naprawdę pod ich kątem wybieraliśmy ostatnio nowe mieszkanie. Chodziło o to, by zwierzęta miały teren do biegania i wędrówek. Teraz czasem wyganiam np. Tybalda z koszyka i mówię: "To po to matka kupiła tyle trawy, żebyś teraz siedział w domu, niewdzięczniku?". Takie to są rozmowy.
Na urodziny, zamiast kwiatów, prosisz o datki na schronisko. Dlaczego zwierzęta są dla ciebie tak ważne?
- Tak było od zawsze i piszę o tym we wstępie do książki. Patrzyłam na rodziców, którzy także byli bardzo wyczuleni na punkcie zwierząt. Jestem przekonana, że kiedy wyrasta się w takim domu, to miłość do czworonogów ma się w genach.
Wcześnie musiałaś sama sobie radzić w życiu. To hartuje?
- Wszystkie doświadczenia nas kształtują. Pewnie gdybym spędziła dzieciństwo w luksusach, byłabym dziś innym człowiekiem. Nie wiem - lepszym czy gorszym. A ja miałam w życiu różnie: były czasy dostatku i było "pod górkę". I to hartuje. Jestem dumna, bo do wszystkiego doszłam sama. To daje siłę.
Przejdźmy do "Skandalistów". Goście chętnie przychodzą?
- Niektórzy odmawiają udziału, innych, jak Stefana Niesiołowskiego, przekonywałam prawie dwa lata, aż wreszcie się zgodził. Ale są też fani tego programu. Monika Banasiak, żona słynnego szefa gangu, "Słowika“, bez wahania zgodziła się opowiedzieć mi historię swoich więziennych przeżyć i tego, jak podnosiła się z upadku. To była fascynująca opowieść pokazująca, że nasze życie to prawdziwe koło fortuny.
Katarzyna Ziemnicka